Rozdział VIII

153 8 0
                                    

Chester's POV:
Siedziałem na łóżku i myślałem. Jak zrealizować swój plan? Nie chcę jej skrzywdzić. Ale chcę żeby była moja. Pragnę jej. Chcę poczuć jej usta. Ogarnij się, Chezz! Nie chcę jej skrzywdzić! To głupie. Jak mam zrealizować ten popieprzony plan? Ona zawsze wychodzi w piątek o dwunastej do tej całej Meg i wraca po dziesiątej wieczorem. Powiem kumplom żeby wtedy na nią napadli, a ja ją uratuję i zabiore do siebie. Ale do jasnej cholery nie chcę żeby potem cierpiała! Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Wziąłem długi i zimny prysznic. Muszę coś zrobić... Wiem! Jeden z moich koleszków ją zatrzyma i zacznie ją podrywać i dotykać i zjawię się ja. Plan idealny. A przynajmniej lepszy od poprzedniego.
Jest ósma rano. Mam niecałą godzine. Ona jakoś o dziewiątej idzie do biblioteki. Wyszedłem z łazienki i ubrałem się. Powędrowałem do kuchni. Co zjeść na śniadanie? Zajrzałem do lodówki. Masło orzechowe, banany... Kanapki z masłem orzechowym i bananami. Zabrałem się do robienia śniadania. Kilka minut później zjadłem posiłek i szykowałem się do wyjścia. Telefon mam, notatnik mam, długopis jest. Co jeszcze? Aparat! Poszedłem do sypialni i zgarnąłem futerał z aparatem. Zamknąłem dom i ruszyłem przed siebie. Po kilkunastu minutach byłem przy bibliotece. Widzę ją! Szybko schowałem się za murem i wyciągnąłem aparat. Zrobiłem kilka zdjęć i włożyłem sprzęt do futerału. Wszedłem do biblioteki i ruszyłem w alejke obok tej do której weszła Emma. Wyciągnąłem kilka książek z drugiej półki od góry. Widziałem ją idealnie. Sięgnąłem po jakąś książkę i "przeglądałem" ją co jakiś czas patrząc na Emme. Ruszyłem do czytelni tak samo jak ona. Usiadłem w ostatnim stoliku i obserwowałem ją. Jest taka piękna. Wyglądała by cudownie pode mną. Chester, ogarnij się! Minęło już półtora godziny, a ona nadal szlajała się po tej bibliotece. Dziewczyno, ile można siedzieć w bibliotece?! Gdy w końcu wyszła zadzwonił mi telefon. To Scott... Wyszedłem z pomieszczenia i odebrałem
-Halo? Chezz?-spytał.
-Hej, Scott. Po co dzwonisz?-zapytałem. Scott nigdy nie dzwonił. Zawsze ja do niego dzwoniłem.
-Ta akcja z tą laską co mam poderwać to aktualna?-spytał.
-Tak, tak. Aktualne. W piątek około dziesiątej wieczorem.-mruknąłem.
-Spoko, pa.-pożegnał się.
Schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem przed siebie. Zaczął wiać wiatr więc założyłem kaptur na głowę. Rozejrzałem się w poszukiwaniu dziewczyny. Gdzie ona jest?! Nigdzie jej nie było. Kuźwa! Wszedłem do pobliskiego pubu coś zjeść. Usiadłem przy barze i zamówiłem jakieś kanapki. Siedziałem tu już z godzinę nie wiedząc co zrobić. Ona może być wszędzie! Wyjąłem aparat i przeglądałem zdjęcia, które zrobiłem. Gdy minęła kolejna godzina stwierdziłem, że to nie ma sensu. Zapłaciłem za jedzenie i wyszedłem z baru. Po około dwudziestu minutach byłem już w domu.



___________________________________________
Kolejny!

Breaking The HabitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz