◆ K.
- Podobała mi się Twoja gra. Byłeś niesamowity, Kyrre. - powiedział do mnie na samym początku.
- Um..miło to słyszeć.. - odpowiedziałem lekko zakłopotany, gdyż do końca nie wiedziałem, jak zareagować na takie stwierdzenie. Jako początkujący, rzadko słyszałem takiego rodzaju opinie.
Australijczyk jednak szybko przeszedł do tematu i zapytał mnie wprost :
- Czy byłbyś zainteresowany współpracą ze mną?
- Masz na myśli ulepszenie tego kawałka, który zagrałem?
Na moje pytanie przytaknął jedynie lekkim ruchem głowy.
Gdy wychodził, zostawił mi do siebie kontakt oraz swoje pierwsze pomysły na tekst do mojej piosenki.Zaimponował mi. Poczułem, że dla mnie ta kompozycja również przyniesie wiele korzyści.
Do tej pory miksowałem jedynie znane utwory. Firestone ( taki tytuł podsunął mi Conrad ), poprawiony we współpracy z Conrad'em, dałby mi szansę wybicia się na światowe listy przebojów.
A to, nie ukrywam, było jednym z moich ukrytych pragnień.
A co do osoby Sewell'a.. było w nim tyle tajemnicy i jednocześnie fascynacji, której, jak dotąd, nie widziałem w żadnym innym mężczyźnie.. Zastanawiał mnie tylko jeden fakt.
Dlaczego to przy mnie zechciał rozwinąć swoje muzyczne skrzydła?
◇ C.
Kygo to super facet. Nie przypuszczałem, że tak szybko uda nam się złapać między sobą tak dobry kontakt. Tak naprawdę, to myślałem, że okaże się zupełnym sztywniakiem. Sam nie wiem, dlaczego. Zauważyłem, że się boi. Nic dziwnego, to normalne u rozpoczynających. Rychło w czas zdałem sobie sprawę, że on jeszcze nie jest przyzwyczajony do niespodziewanych odwiedzin. Jednak, im dłużej toczyłem z nim rozmowę, tym bardziej widziałem, że nabiera pewności siebie i zdecydowaną chęć do działania. Lubiłem to w DJ'ach. Obiecał mi, że już jutro wyśle mi pełny miks kawałka i wówczas ja będę mógł popracować nad słowami do niego. - Kolejny szmelc o miłości? - myślałem. - Nic z tego. Firestone będzie opowiadało o innym uczuciu. Niezwykłym, a nawet magicznym.
◆ K.
Wróciłem do swojego hotelu w Atlancie. Ledwie udało mi się przebić do zajmowanego przeze mnie pokoju. Automatycznie uruchomiłem swojego Mac Booka i odnalazłem na nim kawałek, którym niedługo miałem się zająć wraz z długowłosym blondynem.
Przesłuchałem go parę razy, jednak za nic nie mogłem się skupić.
Przed swoimi oczami stale miałem obraz czarującego i charyzmatycznego Australijczyka.
Wkrótce później uznałem, że odpoczynek pomoże mi lepiej zebrać myśli. Zamknąłem komputer i opadłem wyczerpany na hotelowe łóżko.
◇ C.
Nad ranem złożyłem swojemu wspólnikowi nieoczekiwaną wizytę. Udało mi się trafić zarówno jak i do właściwego hotelu, jak i do właściwego pokoju i lekko ochlapałem Norwega resztką wody ze stojącej obok łóżka szklanki.
Od razu zerwał się jak oparzony i zaczął się na mnie pruć :
- Oszalałeś..? - posłał mi groźne spojrzenie, tym samym przetarł zmęczone jeszcze oczy - Ty wiesz, u licha, która jest godzina.?
- No to teraz już wiemy, kto zasypia do roboty. Wstawaj, kawałek sam się nie napisze, panie leniwy. - zaśmiałem się.
- Zgoda, no.. wstaję.. Ale na przyszłość nie budź mnie w ten sposób. Nienawidzę tego. - poderwał się ze swojego łóżka i ubrał, noszący ślady wcześniejszego użytkowania, podkoszulek.
- Ha, ha, zapamiętam to sobie. Trzymaj, mam coś dla Ciebie. - podałem mu dwie zapisane i spięte razem kartki. Ten ponownie poderwał na mnie wzrok.
- To są słowa? - spytał.
- Tak. Lepiej by było, jakbyś je przejrzał i dograł do nich swoje brzmienie.
Ponownie zmierzył mnie tym samym spojrzeniem, co wcześniej. Do głowy przyszła mi jedna myśl. Czyżby młody nie przepadał za współpracą?
- Kurde. - rzucił zrezygnowany. - Całkowicie wypadł mi z głowy fakt, że miałem Ci wysłać pełny mix. W porządku.. postaram się zgrać dwie połówki w całość. Właściwie to.. jak Ci się udało ułożyć słowa bez wysłuchania całego podkładu?
- A od czego mamy Internet, synku? Przecież umieściłeś tę piosenkę na swoim YT. - uśmiechnąłem się do niego.
◆ K.
Jak on mnie nazwał? " Synku " ? Przegiął.
Chciałem się odegrać, ale jakoś ni stąd, ni z owąd, zapomniałem języka pomiędzy zębami. I jeszcze ta pobudka. Czy mam to odbierać jako próbę podrywu? Chociaż... wydaje mi się, że Conrad nie jest takim facetem, co by się interesował drugimi facetami.
- Nie zapomniałeś przypadkiem o czymś? - podniósł z podłogi moje szorty, a moje policzki zrobiły się lekko czerwone. - W porządku, rozumiem, że jest gorąco, ale na pewno nie dopuszczę do tego, byś mi tu latał bez portek.
- O-oddawaj. - zająknąłem się, wyrywając mu je z ręki - Za kogo Ty się uważasz?
- Hm, hm. Za Twojego najwspanialszego współpracownika. - obnażył zęby w wrednym uśmieszku, jednocześnie oczekiwał, aż łaskawie wbiję się we wczorajsze ciuchy. - Coś Ty taki drażliwy? Uśmiechnąłbyś się trochę.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? - spytałem go. Rzecz jasna, domyślałem się odpowiedzi, ale zawsze wypadało się upewnić.
- Ah, akurat to mi powiedział jeden z Twoich przyjaciół.
Zbiło mnie z tropu. Kto mógł to zrobić?
◇ C.
Miałem swoje sprawdzone sposoby na wyciąganie informacji od ludzi. A niektórych, jak Kyrre'ego, uwielbiałem doprowadzać do pasji. Uroczo wyglądał, gdy się złościł. Sprawiało mi to zdecydowaną przyjemność.
- Wydał Cię. - zaśmiałem się po raz kolejny.
- Który?
- Taki brunet.
- Połowa moich znajomych to bruneci.. mógłbyś jaśniej?
- Straszny młokos... Chyba mówią na niego Martin. - wpadłem w zamyślenie.
- Garrix?
- Tak, coś takiego. Nie tęskniłeś za mną, prawda?
◆ K.
Co on przed chwilą powiedział? Czy się za nim nie stęskniłem.?
Rany. Gdyby tylko wiedział, że wczoraj nie mogłem zebrać przez niego myśli.
- Nie. - zgrabnie odparowałem, by przypadkiem nie nabrał podejrzeń. Podszedłem do półki, gdzie stały moje ulubione perfumy, Playboy Ibiza.
- Czekaj chwilkę. Pokaż mi to. - stanął za mną. Od razu dostałem ciarek na całym ciele. On tylko gwizdnął z podziwem - No, no. Masz fajny gust.
- Poważnie.?
- No. Czasem też tego używam.
Przerażał mnie, z minuty na minutę coraz bardziej. Przerażał.. i jedocześnie pociągał. Nigdy wcześniej tak się nie czułem..
Prędko po tym, jak się ogarnąłem, pojechaliśmy do studia nagraniowego i rozpoczęliśmy pracę nad kawałkiem. Pierwszy raz usłyszałem jego głos na żywo. Był niesamowity. Od razu dałem się uwieść.
Przeniosłem wzrok na Australijczyka. Widziałem po nim, że moja melodia również przypadła mu do gustu. Co rusz zerkał na mnie spod mikrofonu. Dokonałem słusznej decyzji, wkraczając z nim we współpracę. Magia Krzemienia połączyła nas obu. Nie miałem co do tego żadnych wątpliwości.
YOU ARE READING
Firestone .◆. [Kygo&Conrad] (PERMANENTLY DEAD)
FanfictionKygo (lub też raczej Kyrre Gørvell-Dahll) to prosperujący DJ i producent muzyczny. Podczas swojego pierwszego koncertu o szerokim rozmachu (przyp. aut. TomorrowWorld 2014), poznaje ekscentrycznego, młodego mężczyznę, który oczarowywuje go swoim tale...