Rozdział 2

281 40 11
                                        

Obudził mnie trzask drzwiami. Spojrzałam na zegarek, 6:30 a on już idzie na panienki. No nieźle ... Wstałam jak najdelikatniej żeby nie obudzić Lucy. Wyjęłam czarne legginsy i zwykły T-shirt. Szybko się ubrałam i poszłam do łazienki.

Spojrzałam w lustro i zobaczyłam czerwony ślad na moim policzku. To po wczorajszej ,,przygodzie". Związałam włosy w kucyk i zaczęłam się malować. Mama zawsze uczyła mnie żeby nie nakładać kilogramów. Szkoda, że teraz jej przy mnie nie ma...

Gdy tylko skończyłam 18 lat mama wraz z ojcem wyjechali za granicę pracować. Przyjeżdżają tylko do naszego domu na święta. Tęsknię za nimi strasznie... A zwłaszcza,że tylko oni umieli by mnie wyciągnąć z tego bagna.

Po skończonym makijażu, ruszyłam do sypialni obudzić Lucy. Pomogłam jej się ubrać i poszłyśmy do kuchni na śniadanie.

-Mamo, co będziesz robiła w tej nowej pracy? - wyjęłam z lodówki potrzebne produkty i zaczęłam robić kanapki.

- Będę sprzątała i pewnie też gotowała jakieś obiady. Spakowałaś się do przedszkola?- Spojrzałam na córkę.

- Zapomniałam - Wstała z krzesła i pobiegł szybko do pokoju.

W pracy miałam być przed 8:00, więc po zjedzonym śniadaniu od razu zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam najpierw odstawić Lucy do przedszkola.

- Nie zapomnisz po mnie przyjść?

- Nigdy - ucałowałam mój skarb i ruszyłam taksówką do domu państwa Pique ... bo chyba tak się nazywali.

Gdy tylko weszłam do środka przywitała mnie moja jakże ,,miła" szefowa.

- Dobrze, że jesteś. Jesteśmy głodni z moim narzeczonym. Mam nadzieję, że umiesz dobrze gotować, bo inaczej nie masz po co tu przychodzić.- była okropna. Chuda szkapa. Miała chyba robione policzki, nos a nawet piersi. Brunetka o kościstej budowie ciała. Miała nieprzyjemny wyraz twarzy.

- Victoria daj spokój - Do holu wszedł chyba ten narzeczony o którym mówiła. Był wysoki, nawet bardzo. Twarz miał idealną, oczy ciemne a włosy w kolorze miodu zaczesane. - Miło mi James jestem. - Podaje mi swoją dłoń

-Eva- Facet nie zdążył uścisnąć dobrze mojej dłoni a ta wredna małpa już jest.

- Będziesz się spoufalał ze służącą?! Do kuchni już, za 10 minut ma być śniadanie na stole! - Istny diabeł.

Kuchnia była duża i piękna ale nie miałam czasu na jej podziwianie. Szybko zabrałam się za robienie śniadania. Lodówka była wypełniona po brzegi. Postanowiłam zrobić jajecznicę. Robiłam kilka jajek na patelnię i zabrałam się za przystrajanie jednego z talerzy. Rozłożyłam na nim pomidory, chleb, pieczarki i zaniosłam na środek stołu. Zabrałam się za robienie kawy. Gdy wszystko było już gotowe przelałam gotowy napój do porcelanowego czajnika i zawiodłam wszystko na stół. Zawołałam Jamesa tą jego paniusie do stołu. Gdy tylko przy nim usiadła zobaczyłam na jej twarzy grymas.

- Jajka na bekonie? W głowie Ci się poprzewracało? Jestem wegetarianką- rzuciła widelcem w talerzem.

- Mogła mi Pani powiedzieć co Pani lubi a nie teraz zrzucać na mnie winę. - Powiedziałam i zaraz pożałowałam.

- Jeszcze mi pyskować będziesz nieudacznico? Gdybyś miała trochę oleju w głowie nie musiałabyś teraz dla mnie gotować ...

- Victoria zamknij się! - Jej towarzysz aż wstał z krzesła - Eva ma rację, powinnaś najpierw powiedzieć o swoich nawykach żywieniowych a nie wszystko zrzucać na nią. I nie życzę sobie takich tekstów... To że u nas pracuje nie znaczy, że mamy ją traktować jak śmiecia. Masz się uspokoić a jajka możesz zjeść bez tego mięsa. Bardzo dobre te śniadanie. - Uśmiechnął się do mnie.

Byłam w poważnym szoku kiedy tak zareagował na tę wszystkie oszczerstwa. Myślałam, że się nigdy nie odezwie. Było mi również przykro za to co ta małpa mówiła. To, że nie mam wyższego wykształcenia nie znaczy, że trzeba mnie traktować jak szmatę. No ale dobrze koniec żali...

SZEFOWA okazała się jeszcze bardziej wymagająca niż by się wydawało. Musiałam przychodzić codziennie i zmywać podłogi na kolanach co już było przesadą, bo przecież jest coś takiego jak mop. Musiałam jeździć na zakupy, robić śniadania, obiady, kolacje i sprzątać tak duży dom... nie wiem czy dam radę.

Pod koniec dnia gdy już miałam wychodzić James przyszedł i przeprosił za tą swoją narzeczoną. Miło z jego strony. Gdy już wszystkie obowiązki wykonałam po powrocie do domu, zainteresowałam się moim pracodawcą. To, że jest piłkarzem to już wiemy. Ma 29 lat... no i zabójczy uśmiech tak to jest pewne.

XXX

Witam :) To już drugi rozdział. Wiem na początku są same nudy ale tak jak w mojej drugiej opowieści wszystko się stopniowo rozkręca. Za błędy przepraszam. Proszę o pozostawienie głosów :)

Pozdrawiam :*


CharwomanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz