Stałam w bezruchu przed mężczyznami myśląc o całej sytuacji. Z zamyśleń wyrwał mnie strażnik wręczając mi list. Po chwili wszyscy opuścili komnatę a ja zaczęłam czytać. Był to list od mojego brata Murada. Napisał w nim, że przyjadą wraz z ojcem za kilka dni.
***
Nie było ich już od tygodnia, w tym czasie poznałam bliżej Osmana. Bardzo dobrze się z nim dogadywałam. Dowiedziałam się, że podpisał pewien pakt z sułtanem, lecz nie znałam szczegółów. Tego dnia, korzystając z nieobecności ojca, mieliśmy pójść do miasta. Przygotowałam się i ruszyliśmy w drogę.***
Byłam pełna podziwu, z racji tego że pierwszy raz w życiu wyszłam poza mury pałacu. Miasto tętniło życiem. Na ulicach było pełno straganów z kolorowymi tkaninami, owocami i drogocennymi kamieniami. Przy każdym z nich się zatrzymywałam i dokładnie przebierałam w produktach, co wzbudziło śmiech Osmana.-Co cię tak bawi?-powiedziałam sama próbując zachować powagę.
-Nic- odpowiedział powstrzymując śmiech -Tylko nie wiem czy zdążymy wrócić przed zmrokiem jak będziesz tak przeszukiwać każdy stragan. -dodał ciągle się uśmiechając.
-Zdążymy, nie martw się -odpowiedziałam szturchając go lekko w ramię.***
Ledwo doszłam do głównej bramy. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa.-Dasz radę dalej iść?-spytał Osman.
-Nie wiem -odpowiedziałam ze śmiechem.Nagle brunet wziął mnie na ręce. Nie wiedziałam przez chwilę co się dzieje. Bawiła mnie cała ta sytuacja.
-Osman, co ty wyprawiasz?!-krzyknęłam przez śmiech.
Nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się z satysfakcją.Gdy szliśmy tak przez harem, wszystkie nałożnice cicho komentowały zaistniałą sytuację. Brunet jednak nie przejął się nimi i szedł dumnie do mojej komnaty.
Kiedy postawił mnie przy łóżku znów poczułam straszny ból w nogach. Jedno było pewne, nigdy więcej nie pójdę na tak daleki spacer.***
Od razu gdy się obudziłam usłyszałam ciche rozmowy w mojej komnacie. Otworzyłam oczy i od razu otrzeźwiałam. Wreszcie przyjechali! Zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę brata mocno go przytulając. W komnacie była także Ismihan i nałożnica Murada, Safiye. Zdziwiło mnie, że nie było ojca, ani matki. Postanowiłam jednak nie myśleć o tym dłużej i zająć się "gośćmi"