Rozdział 10. Układ

408 36 4
                                    

Tydzień później...

Z sali treningowej wydobył się cichy jęk, gdy Azza po raz kolejny powaliła jednego ze strażników. Przyłożyła ostrze katany do szyi rzekomego intruza i odetchnęła z tryumfem. Od chwili, gdy wyszła z lasu postanowiła, że weźmie sprawy w swoje ręce. Jeżeli jej siostra-Maxine naprawdę żyła, musiała ją odnaleźć. Bo po pięciu latach życia w całkowitej nieświadomości co do mordercy, który zabił tą prawdziwą rodzinę. Po tylu koszmarach, które nie dawały spać i zostawały w kątach pokoju jak zmora. Ktoś za tym stał, a co najgorsze do tej pory wszystkie wskazówki prowadziły do Max.

- No, no. Imponujące, ale złość piękności szkodzi - w pomieszczeniu rozległ się donośny głos.

Wyrwana z zamyślenia, odwróciła się marszcząc brwi. W progu stał wysoki mężczyzna o ciemnej karnacji i gładko zaczesanych włosach.

- Kay - odparła, obserwując jak jego usta wykrzywia dziwny uśmieszek.

Był dość młody jak na prawą rękę przywódcy, ale charakter chłopaka sprawiał, iż chciało mu się ufać.

- Ostatnio coś dużo trenujesz.

- Szkole się.

- Zapewne chcesz dostać od ojca zlecenie - mruknął, krzyżując ręce na piersi.

Faris nabrała powietrza, ale zrezygnowała nagle z odpowiedzi i zabrała się do układania broni.

- Sam Ra's Al Ghul pewnie jest z ciebie dumny- ton mężczyzny był spokojny, lecz wzbudzał w dziewczynie dziwny niepokój.

Miała wrażenie, jakby znał ją na wylot. Zignorowała te wszystkie zaczepki i przetarła twarz wierzchem dłoni. Momentalnie pot ponownie wystąpił na czoło brunetki, a po plecach przeszedł gwałtowny dreszcz. Czuła się dość nieswojo, co rzadko się zdarzało, szczególnie w sali treningowej, gdzie mogła oddać się walce.

Wzdrygnęła się, czując ciepły oddech na karku.

- Mógłbym ci pomóc - syknął, wprost do jej ucha.

- O co ci chodzi? - warknęła zdenerwowana, lecz nie odwróciła się.

- O twoją rodzinę, moja droga.

Zdumiona, otworzyła szeroko oczy. Niemal widziała jak usta Kay'a układają się w lekki uśmieszek. Przełknęła głośno ślinę, gdy jej nozdrza zaatakował intensywny metaliczny zapach.

- Mam coś... Co pomoże ci w twoim tajnym dochodzeniu - pstryknął palcami, sprawiając że Faris podskoczyła przestraszona. - Ale najpierw, musisz mnie w czymś wyręczyć.

Zwróciła się w jego stronę, stając z nim twarzą w twarz, po czym wstrzymała oddech zdziwiona tą bliskością.

Szare tęczówki świdrowały dziewczynę, a długie rzęsy rzucały cień na uwydatnione kości policzkowe. Wojownik zaśmiał się, aby po chwili przybrać kamienny wyraz twarzy.

- W czym mam cię niby wyręczać? - spytała, zaciskając dłonie na strzale, której grot kierował się w stronę serca chłopaka.

Kay pochylił się w jej stronę, po czym złapał za rękę i lekko ją wykręcił.

- Wystarczy, że kogoś zabijesz - szepnął.

Wzrok Azzy pomknął na jego szyję, a ściślej na tatuaż węża, który wił się spod czarnej zbroi. Miała dziwne wrażenie, że już go kiedyś widziała.

- To jak? - wyprostował się, znów spoglądając w oczy Faris.

Lecz nie dał dziewczynie czasu na odpowiedź, muskając jej wargi swoimi i kto wie czy nie stali by tak dłużej, gdyby nie dźwięk napinanej cięciwy.

- Odsuń się! - głos przeciął powietrze jak ostrze miecza.

- Twój kochaś przyszedł - mruknął zgryźliwie i wepchnął w dłoń brunetki kawałek papieru.

Oliver opuścił łuk, gdy Kay podszedł do niego z podniesionymi rękami. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale potężny cios wymierzony w policzek skutecznie uciszył Queen'a.

Kobieta stała oszołomiona, obserwując całą tą scenę i zaciskając jedną dłoń w pięść. Gdy zdołała odzyskać panowanie nad własnym ciałem, pospiesznie rozwinęła kartkę, po czym odczytała dwa widniejące słowa.

STARLING CITY


-----------------------------------------

Mader dej XD nie mam.siły :D jest juz późno wiec za jakiekolwiek błędy przepraszam ;) mam nadzieję, że nie przynudZam ^^ i pojawił się mój nowy bohater
Pozdrawiam, do następnego
Ps. Bardzo proszę o opinie :*

A gdy zapadnie zmrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz