Rozdział 11. Starling City

434 34 4
                                    

Kochani na wstępie chciałabym wam bardzo podziękować za juz ponad 1k wyświetleń oraz ponad 100 gwiazdek <3 dziękuje, że jesteście ze mną :D

-------------------------------

   Oliver siedział na twardej, metalowej ławeczce i niespokojnie bawił się palcami. Jego wzrok utknął gdzieś w podłodze samolotu. Nie wiedział co myśleć o tej całej podróży. Czy w ogóle dobrze robi, że wraca na stare śmieci?

   Uniósł lekko głowę, gdy maszyna wpadła w turbulencje i zerknął na dziewczynę. Faris siedziała na przeciwko z rękami skrzyżowanymi na piersi. Długi warkocz z ciemnych włosów opadał na lewe ramię, a oczy były jak za mgłą. Wydawałoby się, że jest w jakimś dziwnym transie, ale poruszyła się gwałtownie, wydając z siebie ciche westchnienie. Azza była dość dziwną osobą ze swoimi zwyczajami oraz pewną strefą, do której nikogo nie dopuszczała. Bała się tracić nad czymś kontrolę, lecz też nie pragnęła jej aż tak bardzo.

   - Czego? - mruknęła nieprzyjemnie, orientując się, że stała się obiektem badawczym chłopaka.

   Pospiesznie odwrócił wzrok nadal próbując zrozumieć jej tok myślenia. Lecz kiedy za każdym razem analizował wszystko co o niej wie, zatrzymywał się na pochodzeniu brunetki. Jego informacje o dziewczynie ograniczały się do tak wąskiego kręgu, a bardziej pierścienia, bo środek jej historii nadal pozostawał tajemnicą.

   Poprawił się na niewygodnym siedzeniu i odchrząknął ponownie zwracając na siebie uwagę. Azza bąknęła coś pod nosem.

   - No mów... proszę - zaczęła w końcu nie zadowolona. - Wyrzuć to z siebie jaką żywisz do mnie urazę.

   - Nie żywię do ciebie urazy - odpowiedział natychmiast.

   Zbity z tropu zmarszczył brwi.

   - Nie wciśniesz mi, że wracasz do domu z uśmiechem.

   Jej ton był podniesiony, a ona sama trzęsła się, choć zawzięcie próbowała to ukryć. Raz po raz wycierała spocone dłonie o kawałek czarnego płaszcza.

   - Allison... Przysięgałem sobie, że nie wrócę do Starling City, ale już raz to zrobiłem, więc to nie ma znaczenia - skłamał.

   Faktycznie...Dla Olivera ten wyjazd był najważniejszą rzeczą w życiu. Lecz bał się, iż coś w nim pęknie i wróci do swojego dawnego życia widząc te wszystkie dobrze znane mu uliczki oraz twarze.

   Dziewczyna pokręciła głową.

   - Nie wiem co tam zostawiłeś, ani jakie rzeczy na ciebie czekają. Na twoim miejscu nie odkopywałabym wspomnień, bo aby na tym stracisz.

   - Stracę? - ożywił się.

   - Moja siostra żyję i nie wiem czego chce, ale sądząc po wskazówkach... - przerwała na chwile. Queen przyjrzał jej się dokładnie, a szczególnie zwrócił uwagę na oczy, w którym zebrała się słona ciecz.

   Czy to naprawdę możliwe, że córka Ra's Al Ghul'a ma uczucia? I to jeszcze okazuje je przy własnym uczniu?

   - Nic dobrego z tego nie wyniknie - dokończyła ciszej, lecz łzy nie spłynęły po zaczerwienionym policzku.

   - Azzo nie wiem na jakich warunkach tam lecimy. Co naprawdę chcesz zrobić i co obiecałaś Kay'owi - wzdrygnął się na samą myśl o obślizgłym głosie wojownika. - Ale jestem z tobą... Musze być.


***


   Słońce już zdążyło schować się za horyzontem. Gdy Oliver zdecydował się wyjść z kryjówki i odwiedzić stare kąty. W czarnym stroju wojownika z Nanda Parbat bez problemu kamuflował się w ciemnych uliczkach.

   Czuł się dziwnie rozpoznając wszystkie budynki oraz oceniając co się zmieniło pod jego nieobecność. Dzielnica Glades nadal była tą nieogarniętą i niebezpieczną częścią miasta, gdzie lepiej nie pokazywać się po zmroku. Lecz to nie był jego cel podróży. W szybkim tempie skręcił w lewo mijając pierwsze budynki centrum. Miał wrażenie, a może bardziej nadzieję, że ktoś się za nim obejrzy i nie zada sobie pytania "Czy to nie Oliver Queen?". Ale przestał się łudzić, kiedy wreszcie dobiegł do wysokiego ogrodzenia, po czym zwinnie go przeskoczył, od razu uciekając z poza zasięgu kamer.

   Ogromna kamienna rezydencja sprawiła, że coś w nim drgnęło. Skrył się za wysokim żywopłotem, przypatrując się dziewczynie siedzącej w salonie. Jasne światło oświetlało zgrabny nos Thea'i. Swój bystry wzrok utkwiła w telewizorze, co chwila jednak zerkała na wyświetlacz telefonu. Uśmiechnęła się na widok wiadomości i podciągnęła kolana pod brodę. Oliver poczuł nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, który niemal ciągnął go do jasnej łuny oraz do drewnianych drzwi.

   - Cześć pędziwietrze - mruknął pod nosem, lekko się uśmiechając.

   Odsunął się od krzaków, stwierdzając iż za bardzo się ugięły pod jego ciężarem. Po cichu wycofał się do tyłu jednak zamarł słysząc znajomy głos.

   - Witaj Ollie...


----------------------------------------------------------------------------

Ba dum dum.... :D Kochani jak się sprężycie :D w wyświetleniach oraz gwiazdkach co mnie bardzo zmotywuje jeszcze dziś albo jutro pojawi sie rozdział 12 :D a więc do dzieła ^^

*Gratulacje dla wspinaczy, którzy zdobyli Nanga Parbat zimą! Hip hip Hura!! :D


A gdy zapadnie zmrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz