Rozdział 4. Intruz

795 57 5
                                    

Rodzina. To słowo ciągle chodziło po głowie Azzy, gdy ponownie zakładała swoją czarną zbroje. Po tym jak bez słowa zostawiła Olivera, wspomnienia zalewały ją gwałtownie z miarowymi odstępami. Twarz ojca pojawiała się przed oczami jak jakaś zmora, aby po chwili zostawić ją w spokoju.

Z ciężkim westchnieniem przemierzyła drogę do fortecy. Nie postrzeżenie wślizgnęła się do swojego pokoju i zamknęła drzwi, przesuwając pod nie komodę. Położyła się zmęczona nie dbając o to by się ponownie przebrać. Na szczęście nie musiała długo czekać bo już po chwili zasnęła.

*******

Obudziła ją czyjaś obecność. Korzystając z tego, że leżała tyłem do intruza, powoli przesunęła rękę do klingi miecza. Chwyciła ją i gwałtownie się odwróciła, celując ostrzem wprost we włamywacza.

- Oliver? - szepnęła zdziwiona.

Chłopak przełknął głośno ślinę patrząc na dłoń, którą odruchowo złapał broń. Po gładkim metalu powoli spływała stróżka krwi.

- Mogłabyś to zabrać? - spytał uprzejmie, nie okazując nawet oznaki bólu.

Brunetka kiwnęła, lecz zanim spełniła jego prośbę rozejrzała się po pomieszczeniu.

- Jak tu wszedłeś? - swój zaspany wzrok przeniosła na mebel blokujący otwarcie drzwi. - Śledziłeś mnie - rzuciła oskarżycielsko.

- Nie odpowiedziałaś mi wczoraj - zauważył, oglądając ranę.

- Moja odpowiedź brzmi nie.

- Twoje oczy mówią co innego - odpowiedział, uśmiechając się lekko.

Nie zareagowała na to, wstała, po czym wyjęła z drewnianej skrzyneczki kawałek bandaża. Usiadła naprzeciwko Queen'a.

- Daj - mruknęła, sięgając po jego dłoń.

Zawahał się chwilę, lecz w końcu pozwolił się opatrzyć.

- Już drugi raz...

- Co wiesz o mojej rodzinie - przerwała mu, z całej siły zaciskając węzeł.

Chłopak syknął cicho.

- Mówiłaś, że Cię to nie obchodzi.

Azza zmrużyła oczy i przeszła się po pokoju. Oliver przyglądał jej się uważnie, po czym w końcu otworzył usta, aby przerwać ciszę.

- Allison... - chłopak wstał powoli.

- Allison nie żyje! Umarła 5 lat temu! - krzyknęła nagle, zaciskając dłonie w pięści. Cała aż kipiała ze złości. - Odeszła rozumiesz?! Nie żyje!

Wtem drzwi, które były zastawione przez komodę otworzyły się z hukiem, uderzając o małą toaletkę przy ścianie. Przestraszona spojrzała na osobę stojącą w progu i zamarła.

- Ra's Al Ghul - szepnęła niedowierzając.

- Masz rację Azzo... Jesteś trupem...

------------------------------

Dam dam damna początku chciałam jeszcze wam życzyć zdrowych, spokojnych Świąt! :D spełnienia marzeń i dużo prezentów :* XD mam nadzieję że się podoba gwiazdkujcie, komentujcie, obserwujcie i do następnego :*



A gdy zapadnie zmrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz