In a world of closed doors the one who has the key is the king
Salon na Baker Street zawsze, odkąd wprowadził się Sherlock, wyglądał niczym graciarnia. Nie sposób było przejść kilkunastu kroków bez potknięcia się o książkę, czy nadepnięcia na coś zapewne bardzo ważnego dla detektywa, co z tego prostego powodu, że jest bardzo ważne i w każdej chwili może się przydać, musi być pod ręką, więc leży na podłodze.
Odkąd jednak Lestrade sprowadził Scarlett, żadna "szalenie ważna" rzecz nie walała się na ogarniętym chaosem dywanie, kubki po kawie i herbacie nie przyklejały się do blatu stolika, a wycinki z gazet leżały starannie posortowane na kominku. Sherlock zwykle wychoził, gdy jeszcze spała, a Scarlett nudziła się sama w domu. Więc sprzątała...
Po pierwszych dwóch godzinach względnego porządku, wszystko wróciło do "normy", którą wprowadził detektyw. Scarlett jednak sprzątała dalej, początkowo na złość mężczyźnie, potem już z przyzwyczajenia, tak samo, jak on z przyzwyczajenia ignorował to, że przekręciła czaszkę o osiemdziesiąt stopni w prawo i starła plamy po kawie z tapicerki. Właściwie nawet śmieszyło go, jak po paru dniach lekceważenie odmiennego stanu salonu może stać się czymś absolutnie normalnym.
Tego ranka jednak, Sherlock został w mieszkaniu, żeby odespać poprzednią noc. Wydawało mu się, że Scarlett i tak poukłada na nowo rozłożone na podłodze książki i przynajmniej odkurzy dywan, ale nic takiego się nie stało, kobieta odkąd się obudziła, tkwiła w kącie kanapy, wertując przyniesione przez Panią Hudson gazety z ogłoszeniami. Nie zrobiła nawet herbaty, co Sherlock zauważył z pewnym oburzeniem, pijąc lodowate resztki z wczorajszego wieczora.
Nie odzywała się, nie prychała, nie obrzuciła go lodowatym spojrzeniem, kiedy ostentacyjnie postawił pusty kubek na parapecie, zamiast zanieść go do kuchni. Po prostu siedziała, co jakiś czas zakreślając interesujące ją pozycje.
John, zaspany, ziewający do słuchawki John, poradził mu, żeby przeczekał. I nie było nic dziwnego w tym, że Sherlocka przeraziła wszechobecna cisza - doktor Watson po prostu uznał, że detektyw przywyknął do nowej współlokatorki i teraz czuł się hmm... samotny? Tak, samotny to dobre określenie, chociaż przecież samotność "chroniła" Sherlocka...
Cóż, najwidoczniej jego własna broń obraca się przeciw niemu, pomyślał John, odkładając słuchawkę.
*~*~*
Milczy.
SH
John, milczy.
SH
Jooohn...
SH
Odczytujesz w ogóle moje wiadomości?
SH
John, myślisz, że może nie żyć?
SH
John, Scarlett się nie odzywa.
SH
Sherlock z frustracją spoglądał na wyświetlacz. John nie odpisywał, cisza owinęła się wokół zasłon, nieprzerwana nawet szmerem przerwacanych stron. Scarlett zakreślała ogłoszenia z dziwną zawziętością, jakby chciała zmanifestować swój upór milczeniem i zgrzytem żółtego zakreślacza.
![](https://img.wattpad.com/cover/57305797-288-k715553.jpg)
CZYTASZ
Intuicja
FanfictionOkładka by ----» Roletka ( za co jej baaaardzo dziękuję <3 ) Aktualnie... Sherlock jest w trakcie najważniejszej sprawy w całym swoim życiu, w międzyczasie rozwiązuje nudne zagadki, pozwalając Scarlett czuć się jak jego wspólniczka. Do czasu...