Rozdział 3

256 19 5
                                    



Kwiecień 2015


- Oppa?

- Tak?

- Mogę zadać ci pytanie?

- Zależy jakie... ale pytaj.

- No... bo...

Musiała go zapytać. Sungmin powiedział, że to właśnie on jest w stanie udzielić jej największej ilości informacji, ale nie wiedziała jak się za to zabrać. W jednej chwili poczuła jakby wkraczała na jakąś niedozwoloną strefę... Jakby to jedno pytanie było tym jednym pytaniem za dużo...

- No wykrztuś to z siebie - Ryeowook stał obok niej uśmiechnięty z drewnianą łyżką w ręce, wyczekując tego, czego dziewczyna chciała się od niego dowiedzieć. Otwarła buzię, z zamiarem zadania nurtującego pytania, kiedy drzwi kuchni się otworzyły z hukiem.

- Przesunęli nam grafik! – krzyknął zziajany Eunhyuk – Musimy lecieć do wytwórni! Teraz! – dokończył, po czym wybiegł szybko z pomieszczenia.

Dziewczyna spojrzała na zdziwionego piosenkarza, który w jednej chwili ściągnął z siebie fartuch i skinął w przepraszającym geście w kierunku Dakkomy.

- Porozmawiamy następnym razem. Mogłabyś przypilnować potrawy? Powinna się dusić jeszcze przez 10 min – powiedziawszy to, zniknął w takim samym tempie, co Hyukjae.

Woodstock westchnęła. W sumie i tak nie dowiedziałaby się nic konkretnego, nawet jeśli by się nie jąkała... ale to było takie frustrujące! Tak bardzo była ciekawa historii tej dziewczyny! Sama nie mogła zrozumieć dlaczego... może to ma jakieś ukryte dno?

Potrząsnęła głową, odpędzając od siebie te szalone pomysły. Po prostu jest ciekawa.

Wzięła łyżkę do ręki i zaczęła mieszać sos do obiadu. Po niedługim czasie wyłączyła gaz pod cielęciną i udała się do salonu chłopaków. Mimo, że byli ciągle zabiegani, nigdy nie widziała żeby w ich dormie panował nieporządek. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy zdała sobie sprawę, że to pewnie sprawka Ryeowooka.

Nagle zawibrowało jej coś w kieszeni. Gdy wyciągnęła z niej telefon komórkowy, zobaczyła na ekranie nieznany numer. Usiadła w jednym z foteli i odebrała.

- Shindong? Jakim cudem ty do mnie dzwonisz? Nie jesteś teraz na służbie?

Usłyszała po drugiej stronie śmiech chłopaka. Prawdę mówiąc, stęskniła się za jego pozytywnym nastawieniem do życia. I jego apetytem...

- Spokojnie, dostałem przepustkę na telefon więc mogłem zadzwonić. I zanim zapytasz, to tak, dzwoniłem do Shinae i rozmawiałem z nią jeszcze dzisiaj.

-No! Jakby się okazało, że stawiasz głupie pogaduszki ponad rozmowę z narzeczoną to byś oberwał i ode mnie i od niej po twoim powrocie!

W słuchawce znów rozległ się głośny śmiech, co spowodowało, że Dakkomie też lekko uniosły się kąciki ust.

- A tak w ogóle... Widziałem się niedawno z Sungminem. Ponoć jakieś dwa tygodnie temu wypytywałaś go o Baby.

- Baby? – zapytała Dakkoma nie ukrywając swojego zdziwienia.

- Tak czasem nazywaliśmy Ganeul, w końcu jest najmłodsza z nas wszystkich. Tak więc... chciałabyś wiedzieć coś więcej, tak?

- Tak! – krzyknęła ucieszona blondynka. Odpowiedziała jej krótka chwila ciszy. Po kilku sekundach znów usłyszała głos Shindonga.

- Nie miałem okazji poznać jej blisko, bo dołączyłem do zespołu zaraz przed debiutem. Sam byłem zdziwiony, że mnie wzięli... W każdym razie, Ganeul lubiła sobie czasem ponarzekać w moim towarzystwie.

- Ponarzekać? Na co narzekała?

- Na naszych D&E – zaśmiał się – Zawsze jak siadała obok mnie na przerwie, między naszymi treningami, zasypywała mnie setkami soczystych określeń na temat Donghae i Eunhyuka. Zwłaszcza ten drugi lubił dawać jej w kość... biedna dziewczyna nie miała z nimi lekko. Ale wtedy zwykle Ryeowook udzielał jej pocieszenia i odciągał jej myśli od chłopaków.

Po raz kolejny w paradę wchodził Wookie...

- Jakie relacje ich łączyły? – nie wytrzymała. Musiała o to zapytać.

- Mówisz o Ganeul i Ryeowooku? Mieli dużo wspólnych tematów... w sumie tylko tyle zdążyłem zauważyć zanim wyjechała.

- Wyjechała?

- Tak, do Stanów. Jej rodzice znaleźli dobrą pracę za granicą, dlatego wyprowadzili się tuż po naszym debiucie. Dziewczyna zdążyła tylko nam pogratulować dzień przed naszym pierwszym koncertem. Szkoda bo widziałem, że czekała z niecierpliwością aż wyjdziemy na scenę... - nagle w słuchawce rozległ się inny, przutłumiony głos, nie należący do przyjaciela, jednak sekundę później usłyszała z powrotem Shindonga – Dakkoma? Ja już muszę kończyć. Wyczerpałem czas przeznaczony na telefon. Trzymaj się tam i pozdrów resztę. Jeszcze nie raz pogadamy.

Pożegnał się i chwilę później komórka wyświetliła na ekranie komunikat o zakończonym połączeniu. Blondynka jeszcze przez chwilę wpatrywała się w wyświetlacz, po czym schowała telefon z powrotem do kieszeni i wstała z fotela, głęboko wzdychając.

Chłopaki będą za dwie godziny, prawdopodobnie razem z Naomin... pasuje zrobić im jakiś deser.

***

Kolejny rozdział za nami! 

Sesja się skończyła i dzięki temu będę miała więcej czasu na wstawianie głupot :D Czyli będę częściej zamęczać moimi bazgrołami :)

Jeśli chodzi o całość opowiadania, to chcę tylko zaznaczyć, że prócz Dakkomy, Naomi i Ganeul, wszystkie postaci są autentyczne ;) 

Mam nadzieję, że większości czytelników podoba się to co tutaj wypisuję i nie zanudzam :p 

Do następnego! :D

Who is SHE?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz