~Shin Kasobi~
Pożegnałem się z Makim i wróciłem do domu. Mieszkałem w bloku - dwuosobowe mieszkanie. Obecnie gościłem u siebie Nihiro, który jest moim kuzynem.
Byłem tak cholernie zmęczony po tym całym dniu. Rzuciłem się na łóżko, przymykając ciężkie powieki.Moje życie nie jest takie piękne, jak może się wydawać. Pod powłoką szczęśliwego, zawsze uśmiechniętego chłopaka kryję w sobie cierpiącego pesymistę. Od szóstego roku życia byłem sierotą. Moi rodzice mięli śmiertelny wypadek. W wieku ośmiu lat trafiłem do domu zastępczego. Z sierocińca zabrał mnie pięćdziesięcioletni koleś. Miał dziecko - dziewczyna o imieniu Misaki, moja przyrodnia siostra, o sześć lat młodsza. Żona od niego odeszła. Z pozoru ten mężczyzna był dla mnie miły i dawał mi wszystko co chciałem, jednak dopiero później poznałem jego prawdziwą stronę. Zawsze, gdy jego żona zabierała Misaki do siebie - czyli bardzo często - on dobierał się do mnie. To znaczy zaczął to robić, gdy skończyłem dziesięć lat. Czułem się jak jakaś jego maskotka. Musiałem słuchać jego rozkazów, bo inaczej zostałbym ukarany. Raz się mu sprzeciwiłem i skończyło się tym, że mnie skopał i przez trzy dni nic nie jadłem. Potem zaczął mnie brutalnie gwałcić. To było straszne. Robił mi to przez pięć lat. Pięć jebanych lat. Chciałem się zabić. Nawet kilka razy. Miałem dość życia. Chociaż największą frajdę sprawiłaby mi śmierć tego starego oblecha. Nienawidzę go całym sercem. Od razu, gdy przekroczyłem wiek pełnoletni - wyprowadziłem się. Co miesiąc dostaję od starego kasę, ale od czterech lat nie widziałem go na oczy. Może to i lepiej. Byłbym skłonny go zabić za to, co mi zrobił.
Sedno w tym, że potrafiłem się z tego podnieść. Jednakże, nie sam. Gdy miałem dziewięć lat poznałem Makiego, który codziennie przesiadywał nad rzeką, czytając książki. Pragnąłem się z nim zaprzyjaźnić. I tak się stało. Był jedyną osobą, której opowiadałem o tych gwałtach. Często przy nim płakałem. Maki czuł się źle z tym, że był bezradny, jednak wspierał mnie. Któregoś dnia przyszedł do mnie w środku nocy, gdy go o to poprosiłem. Był dla mnie taki dobry... Wtedy obiecałem sobie, że na zawsze z nim zostanę, że teraz to ja będę się martwił o niego. Dlatego byłem z nim w tym samym gimnazjum, liceum i teraz na studiach. Oczywiście on nie zdaje sobie z tego sprawy. Wciąż myśli, że to przypadek. Głupek.
Jestem mu cholernie wdzięczny za to, że dzięki niemu wciąż potrafię się uśmiechać. Śmiało mogę powiedzieć, że kocham go od naszego pierwszego spotkania.-Wróciłem. - z mojego bujania w obłokach wybudził mnie Nihiro. Podniosłem się do siadu, patrząc na niego.
-Nihiro, usiądź tu na chwilę. - powiedziałem poważnie.
-O co chodzi? - zapytał, siadając naprzeciwko mnie.
-Co tam słychać u twojej dziewczyny? - uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie.
-Wiesz dobrze, że jej nie kocham... - przewrócił oczami.
-To dlaczego z nią jesteś?
-Nie jestem z nią! Rodzice mnie do tego zmusili... Chcą, żebym się z nią ożenił. - opuścił głowę w dół.
Zagwizdałem pod nosem i oparłem łokieć o swoje uniesione kolano, a podbródek ułożyłem na dłoni.
-Głupi jesteś. Po prostu powiedz, że wolisz chłopców.
-Skąd wiesz?! - wykrzyczał, wstając z miejsca.
-Cicho, cicho. Teraz już wiem. - uśmiechnąłem się złośliwie.
-Ugh... Błagam cię, nie mów o tym Makiemu. - usiadł z powrotem na miejsce, mówiąc spokojniejszym tonem.