~Shin Kasobi~
Chłopak szedł coraz bliżej w moim kierunku. Siedziałem jak osłupiały, a ręce zaczęły mi drżeć. Chciałem krzyknąć, ale nie mogłem. Co robić, cholera, co robić?! Przełknąłem głośno ślinę. Nagle chłopak położył dłoń na moim ramieniu i nachylił się nade mną. Przybliżył się do mojej twarzy, a ja z przerażenia przymknąłem powieki. Nagle poczułem chuchnięcie i głośny śmiech. Otworzyłem oczy, aby zilustrować sytuację.
-C-co...?! - wydukałem wciąż przerażony.
-Serio uwierzyłeś w to, że mogę być wampirem? Ludzie trzymajcie mnie! Dawno się tak nie śmiałem! - tarzał się po ziemi, wciąż rechocząc w niebo głosy.
O mało nie wybuchnąłem. Miałem ochotę go zabić. Przestraszył mnie na śmierć. I teraz okazało się, że to tylko głupi żart. Byłem wściekły, ale z drugiej strony odetchnąłem z ulgą. Chyba za dużo czytałem mang związanych z wampirami, ugh. Przeczesałem dłonią jasne kosmyki, spojrzawszy się na płaczącego ze śmiechu chłopaka.
-Przepraszam, no. To był tylko taki głupi żart. Nawet się nie spodziewałem, że ktoś, oprócz mnie, tu przychodzi. Najpierw schowałem się, a potem wpadł mi do głowy pomysł, żeby cię nastraszyć. Tylko nie spodziewałem się, że wyjdzie mi to AŻ tak dobrze! - znowu zaczął się śmiać, trzymając się za brzuch. Za chwilę uspokoił się i wskazał palcem na swoje oko. - Pewnie się zastanawiasz czemu jest całe czerwone. To soczewka. Nie jestem żadnym wampirem, ani potworem.
Odwróciłem od niego wzrok. Mimo tego, że mnie przeprosił wciąż byłem wściekły. Jak mógł tak bezczelnie się zachować? Głupi bachor.
-Jestem Ichiro Sumaki. Nie mam przyjaciół, bo się niedawno tu przeprowadziłem. Dużo czasu spędzam na tym dachu z dala od całej rzeczywistości. Chodzę do liceum, druga klasa. Wybacz, że tak cię wystraszyłem. W pierwszym momencie chciałem jakoś cię stąd wygonić, ale potem zdecydowałem, że chciałbym poznać cię bliżej. Miło mi cię poznać. - wystawił w moim kierunku smukłą dłoń. Uścisnąłem ją i od razu puściłem.
-Shin Kasobi. Drugi rok studiów. Mieszkam tu od dziecka. Wzajemnie. - powiedziałem sucho, podkulając nogi. Oparłem podbródek o kolana, patrząc się przed siebie.
-Serio jesteś na drugim roku studiów?! Nie wyglądasz na takiego starego. - Ichiro przyglądał mi się już od dłuższego czasu. Denerwował mnie.
-Pozory mylą.
-Czy wciąż jesteś na mnie obrażony?
-Nie.
-Zachowujesz się jak dziecko.
-Wcale, że nie! - wywróciłem oczami, nasuwając kaptur na głowę, który mi przedtem spadł.
-Dasz mi twój numer?
-Co? Niby po co? Żebyś znów mnie nastraszył?
-Nie. Chciałbym się z tobą jeszcze kiedyś spotkać.
Ciągle, ciągle, ciągle się na mnie gapił. Pieprzone rumieńce wkradły się na moją twarz. Zawsze tak miałem, gdy ktoś długo wpatruje się we mnie.
W końcu po piętnastu minutach narzekania Ichiro, dałem mu ten głupi numer, aby w końcu przestał marudzić.