Narcyza Pov
-Severusie- szepczę cichym głosem, gdy otworzył wielkie drzwi swojego domu. Na dworze panował silny wiatr musiałam trzymać kaptur mojej szaty by nie spadł mi z twarzy. Nie chciałam nikomu pokazywać mojej twarzy a w szczególności jemu. Doskonale wiedziałam, że nikt nie może mnie zobaczyć ponieważ o miejscu zamieszkania Severusa wiedziałam tylko ja i Dumbledore-tak ten stary dureń. Oczywiście na dom zostały rzucone odpowiednie zaklęcia aby nikt nie mógł odnaleźć tego miejsca. Mężczyzna, stoi w półmroku światła i lustruje mnie swoim zimnym spojrzeniem. Na jego twarzy panuje idealny spokój. Pomimo swoich lat nigdy nie stracił swojego spokoju i doskonałej wręcz idealnej maski. Nikt nigdy nie opanował tej sztuki tak jak on. Żaden inny Śmierciożerca nie potrafił tego dokonać. Wszystko czego się dotykał obracało się w sukces. Każda wykonana misja taka była doskonale opracowana. Czarny Pan był pogrążony w smutku gdy się dowiedział o Jego śmierci. Sam w ataku furii wysłał połowę swoich Śmierciożerców na tamtą stronę. On nigdy się nie pogodził z tak wielką stratą. Choć wszystko to było ukartowane z chirurgiczną precyzją. Mężczyzna tylko odsunął się od drzwi robiąc mi miejsce bym weszła do środka, gdy tylko drzwi się zamykają czuje jak silne ramiona łapią mnie w tali i przysuwają do drzwi tak, że teraz stoję o nie oparta. W pomieszczeniu panuje półmrok i cieszę się z tego iż nie widać mojej twarzy. Czuje jego ciepły oddech na moim policzku. Tak długo mi brakowało tej bliskości, jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele a gorące usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Było mi tak dobrze czuć te silne i ciepłe usta na swoich, uwielbiałam jego dotyk, zapach, to że doprowadzał mnie jedynie swoim głosem do szaleństwa. Wczepiłam się w jego włosy i pogłębiłam pocałunek.
-Tęskniłem za Tobą- wyszeptał pomiędzy pocałunkami gdy łapał powietrze- Nie potrafię o Tobie zapomnieć.- Słowa które z taką namiętnością wypowiadał skradły moje serce. Wszyscy myślą, że on nic nie czuje lecz ja znam jego drugie oblicze. Ciepła dłoń łapię mnie za rękę i prowadzi schodami do góry. Doskonale wiem gdzie mnie prowadził. Prowadził mnie do mojego azylu. Do miejsca które było mi bliskie, jedyne w którym czułam się bezpieczna. Idziemy wprost na wielki balkon który ukazuje całe piękno doliny, zamieszkującej przez czarodziei. Uwielbiałam tam przebywać i wpatrywać się w zachodzące słońce na tle spokojnej doliny otoczonej lasem. Podziwiam Dumbledora za to, że zawsze potrafił znaleźć takie miejsce w którym człowiek zakochiwał się od samego początku. Wchodząc na balkon od razu podeszłam do wielkich marmurowych poręczy by utonąć w ciepłych podmuchach wiatru, które teraz delikatnie omiatały moja twarz łagodząc podrażnienie. Odetchnęłam głęboko patrząc na poruszające się korony drzew. Wiem,że teraz nie będę mogła ukryć swojej twarzy lecz to i tak było mi obojętne. Wiedziałam na co się piszę gdy tu przychodziłam. Poczułam ciepłe ciało opierające się o moje plecy a delikatne dłonie oplatały się wokół mojego ciała. Wtuliłam się w te silne ramiona. To był mój azyl i moje miejsce na ziemi. Ciepły policzek przytulił się do mojej twarzy nadal przykrytej kapturem.
-Co się stało?-pyta cicho ocierając się o mój zraniony policzek, powstrzymuje się od syku bólu lecz w ostatniej chwili mój głos mnie zdradza i wydobywa się z mojego gardła jęk.-Wiem,że z tobą źle, czuje to-mówi głaszcząc mój brzuch co mnie odpręża. Jednak jego delikatne dłonie lecz stanowcze próbują mnie do niego odwrócić tak bym stała do niego twarzą w twarz. Próbuje się mu oprzeć bo nie mam ochoty na to by na mnie teraz patrzył.-Nie walcz ze mną Narcyzo-każde słowo brzmi jak pieszczota, ulegam na ten dźwięk i pozwalam się mu odwrócić. Teraz dokładnie widzę jego twarz. Twarz, która wokół oczu ma drobne zmarszczki, dodające mu uroku, gruba brew pojawiająca się przy brwiach gdy się nad czymś zastanawia. Czarne oczy teraz pełne ciepła i żaru nie przypominały tych zimnych tuneli, które widziało się na spotkaniach Śmierciożerców. Te oczy były pełne uczucia, uczucia którym obdarował mnie i tylko mnie. Popołudniowy letni wiatr rozrzucał jego włosy wokół jego twarzy dając mu młodzieńczy wyraz. Przypominał mi chłopaka, którego znałam podczas lat szkolnych. Jego dłonie powędrowały do mojego kaptura, spuściłam głowę by nie patrzeć mu w oczy lecz silna dłoń uniosła mój podbródek ku górze tak,że teraz wpatrywał się w moje brązowe oczy. Jednym ruchem dłoni ściągnął z mojej głowy kaptur ukazując mu moja twarz z rozciętym i sinym policzkiem. Na jego twarzy powił się grymas bólu i cierpienia a w oczach pojawił się chłód, jednak szybko sie go pozbył. Zauważyłam jak jego dłoń wędruje do mojego policzka by musnąć opuszkiem palców mojej rany. Pod dotykiem chłodnych palców poczułam ulgę i wtuliłam się w jego dłoń. Pochyla się nade mną i czuje jak jego usta delikatnie obejmują moje by złączyć nas w nieśmiałym, lecz doświadczonym pocałunku.

CZYTASZ
I Gdy Już Cię Zobaczę ♕Tomarry♕
FanfictionPewnego sierpniowego dnia przy Privet Drive 4 pojawia się chłopiec tak niepodobny do tego,którego jeszcze przed początkiem wakacji widział opuszczając pociąg. Jego wizerunek przeraża. Gdy Harry otwiera drzwi jest przerażony do puki chłopiec się nie...