Siedzę w swoim fotelu wpatrując się w noc. Cały czas myślę o tych słowach. Powracają do mnie niczym błyskawice. " Ty jesteś moim rajem" co za kretyn mógł tak powiedzieć. Brzydzę się tym. Miałeś go zabić a nie bawić się w pieprzonego romantyka. W pokoju panuje idealna cisza. Przypominam sobie jego ciepłe wargi na moich ustach, czuję gładkość jego włosów pod swoimi palcami. Zamykam oczy by znów zobaczyć zieleń tych oczu. Nagle moje przemyślenia przerywa dźwięk szeleszczących szat. Natychmiast odwracam głowę w stronę wejścia do Salonu. Nie to nie możliwe. Jednak tylko On poruszał się w taki sposób. Przecież On nie żyje. Wpatruje się w miejsce gdzie w tym momencie do pokoju wchodzi wysoka odziana w czerń postać. Ciszę przerywa donośny głos z lekkim akcentem. Bell.
-Panie - jego głos był spokojny pozbawiony emocji. Pokój był pogrążony w mroku jednak z wielkiego okna przebijał się blask księżyca który teraz otaczał twarz mężczyzny ukryta za białą maską. Jednak teraz maska nke jest idealnie biała lecz pokryta świeżymi kroplami krwi.
- O co chodzi? - pytam zaciskając dłonie na oparciu fotela.
- Nasze zadanie - mówi a ja czuję jak mój gniew narasta. - Ktoś doniósł Zakonowi. Mamy szpiega w szeregu. - kiedy kończy zdanie natychmiast zrywam się z miejsca. Podchodząc do niego i zrywając z niego maskę. Na jego twarzy nie panują żadne emocję. Tylko miodowe spojrzenie utkwione we mnie.
- Skąd takie podejrzenia? - pytam wyciągając różdżkę.
- W obronie na posiadłość Knota brał udział prawie cały Zakon.Jednak tylko dwoje z nich było w stanie nas zatrzymać. Nikt nie podejrzewał że zrobimy zamach na Ministra. - rzucił. Odwróciłem się od niego nie chciałem na niego patrzeć.
- Jakieś ofiary ?- pytam spoglądając na księżyc.
-Czworo Śmierciozerców.- mówi.
- Kto?- pytam tylko.
- Rookwood, Avery, Amycus i Rosier- Zwróciłem się w jego kierunku. Nie mogłem uwierzyć że zabrali mi jednych z najlepszych.- Wszyscy zaginęli z rąk członka Zakonu którego nikt nie mógł rozpoznać i - w tym momencie zawahał się jakby zastanawiał się czy mówić dalej.
-Mów!- warczę z gniewem w głosie.
- Tam była ta szlama- powiedział unikając mojego spojrzenia. Nie mogłem się powstrzymać mój gniew rozszedł się po całym moim ciele. Jednym ruchem byłem przy nim i przyciskam różdżkę do jego Znaku dając widoczny, bolesny znak by wszyscy zebrali się w miejscu zebrania.
****
- JAK MOGLIŚCIE DO TEGO DOPUŚCIĆ! -mój głos rozchodził się niczym strzała po pomieszczeniu - Mieliście jedno zadanie wejść do posiadłości Knota. - krzyczę kierując dłoń z różdżka na Śmierciozercow.
- Panie - usłyszałem cichy głos Bellatriks.- My nie byliśmy w stanie...-urwała widząc moje groźne spojrzenie i wycelowana różdżkę w jej kierunku.- Oni byli szybsi. - powiedziała zniżając swoją twarz niżej do podłogi.
- BYŁO ICH DWOJE I NA DODATEK SZLAMA! - krzyczę. - To nie było takie skomplikowane.
- Ale Panie - odezwała się - oprócz poległych byliśmy tam tylko w czwórkę bo reszta próbowała wejść do środka. Rozdzieliliśmy się i odpieraliśmy atak lecz oprócz tej głupiej szlamy tam był jeszcze on...- -urwała znosząc się krzykiem gdy zaklęcie uderzyło ja w pierś. Odwracam się i spoglądam na Bell'a.
- A ty gdzie byłeś skoro udało się wejść do posiadłości? - pytam z wzrokiem i różdżka wycelowana w jego ciało.
- Byłem w środku razem z Draco Panie. - powiedział swoim spokojnym głosem. - Znaleźliśmy się w środku jednak tam nie było nikogo tak jakby wszyscy się ewakuowali a dom został specjalnie pilnowany by być pułapka by nas złapać. To wszystko było dobrze przygotowane ale gdy tylko zobaczyłem co się dzieje na dworze od razu znalazłem się przy nich jednak było już za późno. - rzucił i ukłonił się nisko- Wybacz za moje niegodne zachowanie. - Wszytko to było nie możliwe dla mnie. Jak czwórka potężnych czarodziejów nie mogła dać rady dwójce z czego jedna była szlama.
- Macnair kto to był ten drugi ? - pytam podchodząc do niego.
- Panie ja nie wiem... Nigdy go nie widziałem... - mówił przerywając - ale... ale..- zaczyna mnie do denerwować te jego zacinanie się.
- Mów ! - podnoszę głos.
- Miał ruchy równie szybkie jak my Panie, poruszał się z szybkością kota czy innego drapieżcy był szybki wiedział jak atakować nie dając nam szans na jakąś ochronę. Znał takie zaklęcia że nie jeden Śmierciozerca by mógł się od niego uczyć. Jego magia była silniejsza niż nasza. Nie było dla nas szans. - zaczynało brakować mi powietrza, moje serce zatrzymało się na chwilę by uderzyć ponownie z wielkim impetem. Zaciskam dłoń na różdżcę. Mój gniew stał się nie do zniesienia przed oczami pojawiła się czarna mgiełka. Zamykam oczy by się uspokoić.
-A co że szlama? - pytam.
- Walczyła z nim jak równy z równym Panie- odpowiedziała żałośnie Bellatriks. - Nie wiemy kim był ten człowiek ale na pewno nie bał się używać czarnej magii. Przypominał mi..- -urwała zasłaniając usta jakby chciała walczyć z sobą.- Spoglądam w jej kierunku by wydusić z niej te słowa. Jednak kobieta zacisnęła usta i odwróciła wzrok.
- Mówicie albo inaczej po rozmawiamy. - ostrzegam ich. -Mam już dosyć was i waszej nie kompetencji!
- Z walki przypominał ..- w tym momencie odezwał się Lucjusz. -Severusa. - z mojej różdżki wyleciały strugi zielonego światła a po sali rozszedł się głośny dźwięk.
- Wynoście się nie chce was widzieć. - szepcze jak najciszej się da. Nie chcę ich oglądać. - Dosyć waszego spokojnego życia. Dosyć! Wynocha! - rzuciłem a gniew opanował mój głos moje dłonie drżały. W pokoju było słyszeć tylko ciche dźwięki aportacjii.Spoglądam raz jeszcze w kierunku okna by zaraz odwrócić się i wyjść z pomieszczenia. Idę w kierunku schodów by zaszyć się i siebie jednak przechodząc przez korytarz coś przykuło moja uwagę. Drzwi. Zamknięte przez cały czas. Drzwi do mojego raju. Uśmiecham się sam do siebie i podchodzę do tych ciemnych drzwi dotykając klamki a drzwi otwierają się same. Widzę jak zielone oczy wpatrują się we mnie z obrzydzeniem a ja uśmiecham się jeszcze bardziej na ten widok. Wchodzę do pokoju i z głośnym trzaskiem zamykam drzwi.
Potter.
Mój raj staje się teraz piekłem a moje serce przyspiesza.__________
No i jestem :)
Czytać i pisać
CZYTASZ
I Gdy Już Cię Zobaczę ♕Tomarry♕
FanficPewnego sierpniowego dnia przy Privet Drive 4 pojawia się chłopiec tak niepodobny do tego,którego jeszcze przed początkiem wakacji widział opuszczając pociąg. Jego wizerunek przeraża. Gdy Harry otwiera drzwi jest przerażony do puki chłopiec się nie...