*7*

2.7K 175 6
                                    

Drogi Panie Black

Piszę do Pana z informacją na temat mojego problemu. Wszystko zaczyna się pogarszać, nikt już nie panuje nad sytuacją. Problem znajduję się w tym samym dworze, gdzie pewna rodzina została pozbawiona swojego umysłu. Nie mogę nic zrobić. On jest coraz słabszy ,a nie chcemy by upadł.

Bella.

Zgrabne, drobne pismo pokrywało drogi pergamin. Szybko zgniotłem list i wrzuciłem go do kominka, by pożarł go ogień. Przemierzam pokój by opuścić moje schronienie. Czas wrócić do gry. Kieruję się do wyjścia aby przedostać się na tyły ogrodu gdzie znajdował się mój punkt aportacyjny. Miałem jeden cel. Hogwart.

Narcyza Pov.

Czyżby chciał go w ten sposób pokonać ? Chciał mu pokazać kto jest panem? Nie udało się. Szybko przypieczętowałam list, chowając go do kieszeni sukni. Słysze ciche otwieranie drzwi, ale nie odwracam się, by spojrzeć kto jest w moim pokoju.

-Mamo?-słyszę głos Dracona. Natychmiast odwracam się do niego i znów widzę tę piękne szare oczy, które teraz nie są przepełnione szczęściem. Są smutne.

-Draco? O co chodzi?-mówię wstając z miejsca, podchodząc do niego.

-Ten u góry, z oczami jak szparki chce cie widzieć- mówi uśmiechając sie do mnie lecz jego oczy nie śmieją się razem z nim. Chwytam go za dłoń i ściskam delikatnie.

-Nie powinieneś tak mówić o Swoim Panu w domu pełnym Śmierciożerców.

-On nie jest moim panem. Jest nikim. -mówi wpatrując się z intensywnością w moje oczy.-I pamiętaj mamo,że ja też jestem Śmierciożerą.

-Draco.. proszę- szepczę. Nie chciałam, takiej drogi dla niego, chciałam z nim uciec. Ocalić swojego jedynego synka. Nie mogłam powstrzymać go przed tą drogą. Smierciożercą się rodzi. Nikt nie wybiera tego z swojej własnej woli. Zawsze jest coś co Voldemort potrafi załatwić lecz nie daje nic za darmo. Nie uchroniłam go przed tym człowiekiem. Zawsze był taki mały, nie zauważyłam kiedy tak szybko urósł. Teraz przede mną stoi dorosły mężczyzna a nie ten mały chłopiec, który spędzał cały dzień w ogrodzie, latając na miotle.

-Nie martw sie mamo, przecież miałem najlepszą nauczycielkę na świecie. Tylko ty dałaś mi tą ochronę, której nie dał mi żaden inny nauczyciel.- Uśmiecham się smutno na te słowa. Tak. Draco rzuca zaklęciami śmierci tylko i wyłącznie przeze mnie. Voldemort postanowił trzymać mnie przy sobie tylko i wyłącznie z tego powodu,abym nauczyła nowych posługiwać się szybko i bezwzględnie Crucio. Lecz nikt nie wie,że tą wiedzę posiadam od innego Śmierciożercy.

Nagle Draco przytula mnie do siebie i ściska mocno.

-On tak cierpi, mamo nie moge już dłużej wytrzymać. Chce już zakończyć jego cierpienia.-Słysze jego smutek, czuje jak rozchodzi się po moim ciele. Chłopak cierpiał ale nikt nie może nic zrobić. Dotykam jego pleców w czułym geście.

-Już nie długo, Draco. Wytrzymaj.-Szepczę i przytulam go mocniej.

*****

Zatrzymuje się przed dużymi drzwiami i wstrzymuje oddech. Uderzam delikatnie dłonią w drzwi w całym korytarzu rozbrzmiewa odgłos stukania. Słysze ciche pozwolenie i otwieram drzwi. W pokoju panuje pół mrok. Ciężkie, szare wypełnione dymem powietrze rozchodzi się o moich płucach. Nie zauważam nikogo dopóki osoba znajdująca się w pomieszczeniu nie poruszyła się. Voldemort siedział w swoim fotelu trzymając w jednej dłoni papierosa, podpierając się na łokciu. Od ostatniego zdarzenia z chłopakiem nie widziałam go ale teraz widzę, że cały czas ma na sobie swoją szatę. Sytuacja z Potter'em wydarzyła się ponad tydzień temu.

I Gdy Już Cię Zobaczę ♕Tomarry♕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz