Jeśli dialogi są zapisane kursywą = bohaterowie mówią po angielsku
Dialogi napisane normalnie = bohaterowie/ bohater mówią/ mówi po polsku**ZUZA**
Obudziłam się i z przyzwyczajenia chwyciłam mobilne urządzenie. Dopiero pierwsza rano? Idę spać dalej, tylko mały problem... nie mogłam zasnąć. Spowrotem wzięłam telefon i zaczęłam sprawdzać portale społecznościowe. Na facebooku działo się najwięcej. Lilly przyłączyła mnie do grypy szkoły. Pierwszy post jaki rzucił mi się w oczy... był o mnie."Jak myślicie, czy Zuza idzie na bal?
- Tak.
- Nie."Większość zaznaczyła, że nie. Ja nawet nic nie wiedziałam o tej uroczystości, ale mimo tego zrobiło mi się przykro. Właśnie z takim samopoczuciem spowrotem odpłynęłam w krainę Morfeusza.
- Prokopowicz, Lilly już po ciebie przyszła.- usłyszałam krzyk Jo.
- Już idę.- odpowiedziałam I podążałam w dół po schodach. Cały czas gnębiła mnie myśl, dlaczego ludzie biorą mnie za kogoś, kim nie jestem? Uznałam, że ubiorę się bardziej kolorowo. Może to pomoże? Jakby wygląd był najważniejszy. Mianowicie miałam jasne jeansy z wysokim stanem, a w nie włożoną za dużą, bordową, zakładaną przez głowę, bluzę bez kaptura, na nogi przyodziałam białe trampki. Moje proste jak druty włosy pozostawiłam rozpuszczone.
Zmierzałam z Lilly do szkoły.
- Pójdziesz ze mną dzisiaj na zakupy?- zapytałam.
- Jasne. Co chcesz kupić?
- Jakąś ładną sukienkę.
- Po co?
- Na bal.
- Skąd wiesz o balu?
- Post na grupie.- oznajmiłam krótko.
- To znaczy, że go widziałaś. Przykro mi.
- Nic się nie stało.- powiedziałam uśmiechnięta.- To kiedy ta impreza?
- W piątek.
- W ten?
- Tak, a co?
- No bo razem z zespołem Jo gram "koncert"... chyba jednak mnie nie będzie.
- Po pierwsze, to o tobie Jo mówiła, że znalazła kogoś na miejsce wokalistki, po drugie, ja też gram w tej grupie, po trzecie, dajemy koncert właśnie na balu w naszej szkole.
- Serio?
- Tak.
- To znaczy, że będę mogła iść.- zadowolona klasnęłam w dłonie.Weszłyśmy do szkoły i poszłyśmy pod salę, w której mamy lekcje. Usiadłyśmy na ławce i dalej kontynuowałyśmy rozmowę.
- Miałam ci pokazać Lenehana.- powiedziała.- To on.- wskazała na blondyna, w kremowej bluzie, który odwiedził wczoraj "mój" dom.
- To o-o-on?- zająknąłam się.
- Tak. Coś się stało?
- On mnie słyszał.- osłupiałam.Szybko do niego pobiegłam.
- Słyszałeś mnie.- powiedziałam wchodząc mu w drogę.
- Że niby co?- spytał z uśmiechem, ukazując dołeczki.
- Już ty wiesz co. Proszę nikomu nie mów.- poprosiłam.
- Czemu? Przecież masz...
- Nie mów.- przerwałam mu.
- Aż tak ci na tym zależy?
- Tak. Obiecujesz, że nic nie powiesz?
- Obiecuję, ale twój wisiorek mówi co innego.- zorientowałam się, że naszyjnik z nutką, który mam od trzech lat, nie jest pod bluzką, więc czym prędzej go schowałam.
- Dziękuję.- sięgnęłam do plecaka.- Twoja bluza.
- Skąd ją masz?
- Chloe poprosiła mnie, abym ci ją oddała.
- Dzięki.- zanim to powiedział, zdążyłam odejść.
CZYTASZ
Maybe you say me, WHAT HAPPENS?| BaM
FanfictionNastolatka, która otrzymuje wielką szansę. Nie wie czy ją przyjąć. Dzieje się coś strasznego. Czy ktoś będzie w stanie jej pomóc?