"What are you doing?" (III)

42 7 2
                                    

Siedzę właśnie w autobusie i myślę, czy dobrze zrobiłam. To moje marzenie, ale ja nie dam sobie rady. Nie potrafię rozmawiać, to na pewno nie dla mnie. W pewnym momencie dostałam sms-a od Olgi.

Olga:
Hej! Wiesz co się stało?!
Ja:
Hejka. Skąd mam wiedzieć koleżanko?
Olga:
Malwina jedzie do Anglii, udało jej się!

Mogłam się tego spodziewać, ona jest świetna z angielskiego. Jej to się o wiele bardziej należy niż mi.

Ja:
O ja! Serio? Muszę jej pogratulować!

Po napisaniu tej wiadomości schowałam telefon, bo musiałam wysiadać. Spokojnie szłam do domu, kiedy napotkałam moją rodzicielkę.

- Dzwonił do mnie twój wychowawca.- zaczęła.
- Znów?
- Tak, znowu. Powiedz mi teraz moja jedyna córko, dlaczego się nie zgodziłaś?
- B-bo ja wiem, że nie dam rady.- moje oczy się zeszkliły.
- Dziecko, co ty gadasz?! Kto inny może dać sobie radę, jak nie ty?
- Nie przekonasz mnie, a nawet jeśli, to tego się już nie da odkręcić.
- Niby czemu?
- Dziewczyna z mojej klasy dostała już propozycję, aby tam jechać. Nie zrobię jej tego i nie odbiorę tej szansy.
- Jak uważasz, moim zdaniem źle robisz.

I tak właśnie zakończyłyśmy tę rozmowę, a tak miło się zapowiadało.
Siedziałam sobie spokojnie w pokoju, gdy zaczął wibrować mój telefon, a następnie grać piosenkę Papa Roach pt. "Burn". Popatrzyłam na wyświetlacz, dzwoniła Iga. Jesteśmy bardzo dobrymi koleżankami. Poznałyśmy się około dwa lata temu- w pierwszej klasie gimnazjum.

- Hej. Po co dzwonisz?- powiedziałam.
- Cześć. Tak po prostu pogadać.
- To cudownie. Zapełniasz mi lukę w czasie, w której przeciętnie mądrzy ludzie się uczą.- stwierdziłam żartobliwie.
- Ej koleżanko, nie mam aż tyle czasu.- po tych słowach obie wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem.
- Malwina wygrała wymianę do Anglii.
- Naprawdę? W sumie się nie dziwię, należało jej się.
- Tak samo powiedziałam, kiedy się o tym dowiedziałam.
- Ooooo widzisz Zuza, już mi niewiele brakuje, aby osiągnąć twój iloraz inteligencji, skoro zaczynam myśleć jak ty.
- Bardzo śmieszne.- dało się wyczuć sarkazm w moim głosie.
- Coś cię trapi?- spytała.
- Skąd ten pomysł?
- Mówisz sarkastycznie zwykle, kiedy jesteś zła lub smutna, więc co się stało?
- Prawda jest taka, ze to ja powinnam lecieć, ale się nie zgodziłam, bo uznałam, że nie dam rady.
- Co? Jak mogłaś to zrobić. Wiem, że nie potrafisz mówić, ale chodziło o to, abyś się nauczyła. POWTARZAM, PO TO TAM POWINNO SIĘ JECHAĆ!
- Wiem.
- Nie żałujesz tego?
- Czego?
- Że się nie zgodziłaś.
- Żałuję, aczkolwiek nie mogę tego zrobić Malwi. Ona się pewnie tak z tego cieszy, a teraz jakby usłyszała, że jednak nie jedzie, pewnie czułaby się strasznie, a tego nie chcę.
- Rezygnujesz, bo nie chcesz kogoś zranić?
- Z propozycji zrezygnowałam wcześniej, teraz bym musiała zrezygnować z rezygnacji.
- Czekaj, pogubiłam się.
- Dobra, nie ważne. Skończmy ten temat, ok?
- Ok. Może niech "ok" będzie naszym zawsze?
- Hola, hola, nie wyjeżdżaj mi tu z tekstami z "Gwiazd naszych wina". Bądź oryginalna i nie kopiuj czegoś, co już powstało.
- Niech ci będzie. Przeczytałaś już może jakąś ciekawą, nową książkę i chciałabyś mi ją pożyczyć?
- Czy repetytorium z chemii i fizyki do matury się liczy?
- Nie.
- Hmmm, to nie. Musiałabym dokładniej poszukać, ale na jutro przyniosę ci coś ciekawego.
- Dziękuję. Ja już kończę, muszę się jeszcze umyć i tak dalej. Na razie.
- Pa.

Była dopiero godzina 20, a ja leżałam w łóżku umyta i przygotowana na jutrzejsze lekcje. Co ja mam ze sobą robić w wolnym czasie? Przyznam jestem trochę samotna, nawet często to odczuwam. To przykre. Ludzie mnie odtrącają. Mam jedną prawdziwą przyjaciółkę oraz jedną bardzo i to bardzo dobrą koleżankę. Reszta to dziewczyny, z którymi jestem blisko, ale nie mówię im wszystkiego. Cieszę się, że mam chociaż tyle. Niektórzy nie mają nikogo. Często jest tak, iż nikt nie posiada wystarczająco dużo czasu, by ze mną wyjść lub już się z kimś umówili.

Położyłam się na brzuchu, a ręce włożyłam pod poduszkę. Wyczułam jakiś zeszyt. Powoli go wyjęłam i zaczęłam się mu przyglądać.
"To mój pamiętnik"- pomyślałam.
Dawno nic nie pisała, może nadeszła na to pora? Otworzyłam i zaczęłam powoli zapisywać słowa, które podpowiadał mi mój mózg.

"Dostałam wielką szansę wyjazdu, spełnienia mojego marzenia i zrezygnowałam z niej. Czy to głupie? Może. Obawy czasem wygrywają nad wielką radością, spowodowaną taką okazją. Nie mogę już zmienić zdania. Dwa razy rozmawiałam o tym z mamą, za tym drugim razem dałam argument uzasadniający moją decyzję, który tak naprawdę jest kłamstwem. Mianowicie powiedziałam "Nawet jeśli pojadę, to będę tęsknić za ludźmi stąd, a oni za mną." To było największe wyminięcie prawdy w moim życiu. Kogo ja oszukuję, kto będzie za mną tęsknił? Chyba tylko moje łóżko. W tej angielskiej szkole czułabym się jak tu, tylko "nie znałabym" języka, inaczej... nie umiałabym rozmawiać. O, czyli jednak niczym by się nie różniło."

**IGA**

Muszę porozmawiać z Malwiną o Zuzi. Trudno, że ona strasznie nie lubi takich akcji, ale MUSZĘ to dla niej zrobić, nawet jeśli miałaby mnie potem zabić gołymi rękoma. Już nawet wymyśliłam plan, nie jest jakiś ekscytujący i wymagający dużo trudów, ale za to działający.

Maybe you say me, WHAT HAPPENS?| BaMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz