Rozdział 14

40 5 0
                                    

Wstałam w dobrych humorze. Zaczęłam również zauważać skutki naszych spotkań z Joe'm. Prawie się nie tnę, z jedzeniem też mi nieźle idzie. Jednak potrzebuje jeszcze trochę czasu. Rano szybko się wyrobiłam do szkoły.
Stałam oparta o ścianę czekając na pierwszą lekcję jeszcze było 10 minut do dzwonka. Chwilę powtarzałam materiał z ostatniej lekcji kiedy przede mną stanął Joe.
-Cześć śliczna.-pocałował mnie w policzek ,czułam się trochę niezręcznie obłapiana oczami zazdrosnych dziewczyn. Gdyby mogły zabijały by wzrokiem. -Co powtarzasz?
-Bardziej czytam, jeszcze 8 minut do dzwonka.
-Mam pewien pomysł,chodź ze mną. -patrzyłam na niego z ciekawością. Podał mi rękę.- Pokażmy wszystkim.-uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń. Chodziliśmy jak zakochani za ręce co chwila się śmialiśmy. Zakrył mi rękoma oczy tak abym była zaskoczona.
-Dobra poczekaj, uważaj próg.-ominęłam zgodnie z ostrzerzeniami bruneta i weszłam do sali gdzie było słychać echo. Odkrył mi oczy i zobaczyłam wielką salę gimnastyczną z ustawionymi po boku instrumentami. Joe podszedł po pianina.- Siadaj. Normalnie nie gram ale dla ciebie zagram wyjątkowy kawałek. -zaczął grać mi na pianinie piosenkę " I call you to say I love you". Poznałam ją po charakterystycznej melodii. Był skupiony. Grał momentami patrząc się na mnie. Po zagraniu pięknego utworu spojrzał na mnie z uśmiechem łapiąc mnie za rękę. -I jak?
-Pięknie ,nie wiedziałam...
-Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.- uśmiechnął się całując mnie w usta. Zadzwonił dzwonek. Oboje wstaliśmy idąc w stronę wyjścia trzymając się za ręce.
***
Po szkole wróciłam do domu zadowolona z dzisiejszego dnia kiedy wchodząc do pokoju ujrzałam mamę stojącą z rękami założonymi na klatce piersiowej. Stanęłam przed nią zaskoczona ,była w złym humorze.
-Usiądź Demi.
-Coś się stało?-położyła żyletkę na biurku.
-Co masz mi do powiedzenia?! -musiałam zamaskować swój strach.
-Po co ci żyletka mamo?
-Demi znalazłam ją u ciebie w szafce w łazience. Chcesz coś dodać?
-Ona nie jest moja.-odkryła moją dłoń i zobaczyła strupy ,które ciężko się goiły i blizny.
-Zauważyłam je wcześniej ale myślałam ,że dasz sobie spokój.-patrzyłam w boczną ścianę aby nie zobaczyła wzbierających się w moich oczach łez.
-Dać sobie spokój? Mamo czy ty się słyszysz?
-Nie wiem co mam z tobą robić...jeszcze mniej jesz.-szkoda że nie zauważyła moim postępów. Mam już tego dość.
-Najlepiej mnie oddaj! Będziesz miała w końcu spokój. -wybiegłam z pokoju i poszłam przed siebie. Jedyną osobą ,która mogła mnie wesprzeć był w tamtej chwili Joe. Droga zajęła mi 35 minut. Ocierałam co jakiś czas łzy lecące nieubłaganie. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzył zaskoczony Joe.
-Hej, co się stało?-zanim skończył przytuliłam go i staliśmy tak dobre pięć minut. -Może wejdziemy do środka ,zrobię nam herbaty i powiesz mi co się stało,hm...?-podał mi chusteczkę i przytaknęłam po czym weszliśmy do środka. Opowiedziałam mu o całym zajściu.
-Musisz zrozumieć mamę martwi się.
-Ona myśli,że zwariowałam.-spojrzałam na niego.-Czy myślisz,że ja zwariowałam?
-Nie no co ty, jesteś najnormalniejszą dziewczyną jaką znam.-uśmiechnął się ,cały czas głaskał mnie po głowie. Patrzyliśmy się na siebie. Joe zaczął się przybliżać. Zaczęliśmy się całować ,siedzieliśmy na kanapie i pochylaliśmy się w moją stronę pokładając się na kanapę. Całował mnie po szyi zaraz wracał do ust. Trwało to dłuższą chwilę.
-Yhm...- stała nad nami Pamela.
-Hej.-powiedziałam zakłopotana.
-Cześć. -powiedziała ze sztucznym uśmiechem.-Kiedy będzie mama?
-Nie wiem.
-Ja powinnam już iść.
-Odprowadze cię. -wstaliśmy i wyszliśmy z domu.
Byliśmy już prawie przy drzwiach domu.
-Dziękuje za wszystko.
-Dla ciebie wszystko. Jeśli ci coś powiem to odpowiesz tym samym?
-Tak.
-Demi kocham cię.
-Ja ciebie też Joe. -pocałowałam go w usta. Potem pożegnałam się z nim i poszłam do domu bezszelestnie wchodząc do pokoju. Kochałam go bardziej niż cokolwiek ,czy mogło być lepiej?

"Inna"|D.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz