Wstałam w dobrych humorze. Zaczęłam również zauważać skutki naszych spotkań z Joe'm. Prawie się nie tnę, z jedzeniem też mi nieźle idzie. Jednak potrzebuje jeszcze trochę czasu. Rano szybko się wyrobiłam do szkoły.
Stałam oparta o ścianę czekając na pierwszą lekcję jeszcze było 10 minut do dzwonka. Chwilę powtarzałam materiał z ostatniej lekcji kiedy przede mną stanął Joe.
-Cześć śliczna.-pocałował mnie w policzek ,czułam się trochę niezręcznie obłapiana oczami zazdrosnych dziewczyn. Gdyby mogły zabijały by wzrokiem. -Co powtarzasz?
-Bardziej czytam, jeszcze 8 minut do dzwonka.
-Mam pewien pomysł,chodź ze mną. -patrzyłam na niego z ciekawością. Podał mi rękę.- Pokażmy wszystkim.-uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń. Chodziliśmy jak zakochani za ręce co chwila się śmialiśmy. Zakrył mi rękoma oczy tak abym była zaskoczona.
-Dobra poczekaj, uważaj próg.-ominęłam zgodnie z ostrzerzeniami bruneta i weszłam do sali gdzie było słychać echo. Odkrył mi oczy i zobaczyłam wielką salę gimnastyczną z ustawionymi po boku instrumentami. Joe podszedł po pianina.- Siadaj. Normalnie nie gram ale dla ciebie zagram wyjątkowy kawałek. -zaczął grać mi na pianinie piosenkę " I call you to say I love you". Poznałam ją po charakterystycznej melodii. Był skupiony. Grał momentami patrząc się na mnie. Po zagraniu pięknego utworu spojrzał na mnie z uśmiechem łapiąc mnie za rękę. -I jak?
-Pięknie ,nie wiedziałam...
-Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.- uśmiechnął się całując mnie w usta. Zadzwonił dzwonek. Oboje wstaliśmy idąc w stronę wyjścia trzymając się za ręce.
***
Po szkole wróciłam do domu zadowolona z dzisiejszego dnia kiedy wchodząc do pokoju ujrzałam mamę stojącą z rękami założonymi na klatce piersiowej. Stanęłam przed nią zaskoczona ,była w złym humorze.
-Usiądź Demi.
-Coś się stało?-położyła żyletkę na biurku.
-Co masz mi do powiedzenia?! -musiałam zamaskować swój strach.
-Po co ci żyletka mamo?
-Demi znalazłam ją u ciebie w szafce w łazience. Chcesz coś dodać?
-Ona nie jest moja.-odkryła moją dłoń i zobaczyła strupy ,które ciężko się goiły i blizny.
-Zauważyłam je wcześniej ale myślałam ,że dasz sobie spokój.-patrzyłam w boczną ścianę aby nie zobaczyła wzbierających się w moich oczach łez.
-Dać sobie spokój? Mamo czy ty się słyszysz?
-Nie wiem co mam z tobą robić...jeszcze mniej jesz.-szkoda że nie zauważyła moim postępów. Mam już tego dość.
-Najlepiej mnie oddaj! Będziesz miała w końcu spokój. -wybiegłam z pokoju i poszłam przed siebie. Jedyną osobą ,która mogła mnie wesprzeć był w tamtej chwili Joe. Droga zajęła mi 35 minut. Ocierałam co jakiś czas łzy lecące nieubłaganie. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzył zaskoczony Joe.
-Hej, co się stało?-zanim skończył przytuliłam go i staliśmy tak dobre pięć minut. -Może wejdziemy do środka ,zrobię nam herbaty i powiesz mi co się stało,hm...?-podał mi chusteczkę i przytaknęłam po czym weszliśmy do środka. Opowiedziałam mu o całym zajściu.
-Musisz zrozumieć mamę martwi się.
-Ona myśli,że zwariowałam.-spojrzałam na niego.-Czy myślisz,że ja zwariowałam?
-Nie no co ty, jesteś najnormalniejszą dziewczyną jaką znam.-uśmiechnął się ,cały czas głaskał mnie po głowie. Patrzyliśmy się na siebie. Joe zaczął się przybliżać. Zaczęliśmy się całować ,siedzieliśmy na kanapie i pochylaliśmy się w moją stronę pokładając się na kanapę. Całował mnie po szyi zaraz wracał do ust. Trwało to dłuższą chwilę.
-Yhm...- stała nad nami Pamela.
-Hej.-powiedziałam zakłopotana.
-Cześć. -powiedziała ze sztucznym uśmiechem.-Kiedy będzie mama?
-Nie wiem.
-Ja powinnam już iść.
-Odprowadze cię. -wstaliśmy i wyszliśmy z domu.
Byliśmy już prawie przy drzwiach domu.
-Dziękuje za wszystko.
-Dla ciebie wszystko. Jeśli ci coś powiem to odpowiesz tym samym?
-Tak.
-Demi kocham cię.
-Ja ciebie też Joe. -pocałowałam go w usta. Potem pożegnałam się z nim i poszłam do domu bezszelestnie wchodząc do pokoju. Kochałam go bardziej niż cokolwiek ,czy mogło być lepiej?
CZYTASZ
"Inna"|D.L.
Novela JuvenilCzy można być innym nie będąc tym samym ocenianym przez innych? Zgadnijcie...to jest nie możliwe. Nie jestem ładna, towarzyska ,stylem też trochę odbiegam od moich rówieśników. Czy uda mi się znormalnieć?