Poniedziałki są zawsze nieudane, jestem tego przykładem. No może prawie bo Joe poprawił mi humor.
Od wczoraj nie rozmawiałam z mamą ,nie chciałam kolejnej kłótnii.
Rano nic nie jadłam ,spakowałam kanapkę do szkoły i kasę na coś jeszcze. Wyszłam w kurtce i lekki plecakiem. Na moje szczęście Joe stał przed szkołą.
-Hej piękna.-pocałował mnie w usta.
-Hej.-uśmiechnęłam się nieśmiale.
-Dzisiaj dyrektor będzie coś ogłaszał.
-Na lekcji?
-Na przerwie. Chodź do środka.-wziął moja zimną rękę i grzał ją. Potem poszliśmy na lekcje.
Na przerwie poszłam z moją kumpelą Seleną do biblioteki poprosiła mnie bo nie mogła znaleźć lektury.
-Więc ty i Joe na poważnie?- powiedziała schylając się.
-Sama nie wiem. Myślę,że tak...aż ciężkie do uwierzenia ,prawda?-prychnęłam.
-Nie ,czemu? Jesteś dla niego idealna ,życzę wam szczęścia.-nagle zza półek wparowała jakaś dziewczyna.
-CHODŹ! JOE OSZALAŁ!-nic nie rozumiem ,chcę się zabić? Miałam strasznego cykora.
-Jak to?
-PO PROSTU CHODŹ.- ciągnęła mnie i razem biegłyśmy a Selena za nami próbowała nadążyć. Weszłam do sali innej niż wcześniej bo tam był podest. Zobaczyłam Joe'a na niej. Spojrzałam zszokowała.
-Demi to dla ciebie. -zaczął grać na pianinie wykonując wcześniej zaśpiewaną piosenkę. Patrzyłam lekko uśmiechnięta na mojego chłopaka. Hola ,hola on nawet cię nie poprosił o chodzenie. Po swoim występie ,zszedł z mikrofonem. Ja patrzyłam się na niego jak na debila. Podszedł do mnie ,złapał moją dłoń.
-Demi jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie, kocham Cię całym sercem. Czy zostaniesz moją dziewczyną?-czułam na sobie wzrok wszystkich. Spojrzałam wokół siebie.
-Tak.-przytuliłam go i po chwili wszyscy zaczęli nam bić brawa.
-Dobrze możecie się rozejść.-powiedział dyrektor i wszyscy poszli na przerwę. Byliśmy sami na sali.
-Zwariowałeś?
-Z miłości.
-Jak dyrektor pozwolił ci to zorganizować ?
-Miał u mnie dług. Mam coś dla ciebie.-wyjął zza pleców pudełeczko.
-Ja nie...
-Bierz.
-Naszyjnik z literą J. Dziękuje. Zapniesz ,proszę.
-Będzie ci o mnie przypominał.-zapiął po czym go jeszcze raz przytuliłam.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też.-spojrzałam się na niego po czym pocałował mnie w usta.
***
Po lekcjach poszliśmy do mnie. Leżeliśmy na łóżku i oglądaliśmy telewizję. Już dłuższy czas tak leżeliśmy ,kiedy nagle wparowała do pokoju mama.
-O przepraszam.-spojrzałam ze zdziwieniem na nas.
-Dzień dobry.-Joe wstał i podał jej rękę.-Jestem Joe ,chłopak Demi.
-Nic nie mówiła ,zaczęłam się przyzwyczajać. A jak nazwisko młodzieńcze?
-Dzisiaj mnie poprosił o chodzenie.-wyrwałam.
-Jonas.
-Miło mi. Czy przypadkiem nie jesteście nowymi sąsiadami mojej mamy a babci Demi?
-Tak ,niedawno się przeprowadziliśmy.
-Chcecie coś? -zapytała udając dobrą matkę.
-Nie.-odpowiedziałam.
-Jakby co wołajcie.
Wyszła po czym z powrotem ułożyliśmy się wygodnie na łóżku.
Reszta dnia mogła być tylko lepsza. Przesiadywanie z Joe'ym miało na mnie coraz lepszy wpływ. Kochałam go i nie widziałam w mojej przyszłości niczego innego.
CZYTASZ
"Inna"|D.L.
أدب المراهقينCzy można być innym nie będąc tym samym ocenianym przez innych? Zgadnijcie...to jest nie możliwe. Nie jestem ładna, towarzyska ,stylem też trochę odbiegam od moich rówieśników. Czy uda mi się znormalnieć?