-Żartujesz? - mówi Kate, po tym jak zdałam jej całą relacje ze spotkania z Ashtonem. -Dobrze całuje?-Jeszcze jak. - uśmiechnęłam się szerzej, kładąc się na łóżku. Kitty powtórzyła mój ruch.
-A właśnie gdzie byłaś po imprezie? Twoi starzy dzwonili do mnie i pytali o ciebie.
-Rodzice. - poprawiłam przyjaciółkę. Czasem irytowało mnie to jak ona mówiła.
Na wspomnienie o tamtej nocy i dniu samoistnie się uśmiechnęłam. Nawet nie wiem czemu. Kate spojrzała na mnie wymownie.
-No to słuchaj. - usiadłam po turecku. -Po imprezie zawiozłam cię do domu. Potem okazało się, że wyjechałam z Londynu, ale w złym kierunku. No i jak chciałam zawrócić skończyła mi się benzyna, a telefon rozładował. Później podjechał taki facet.
-Przystojny? - przerwała mi.
-No nawet, ale słuchaj dalej. Zaoferował pomoc, wsiadłam z nim do jego auta i usnęłam. Obudziłam się u niego. No i jak wyjeżdżałam już z garażu, żeby wrócić do domu spowodowałam wypadek. Wjechałam w jego auta. Poprzedzając twoje pytanie, nic mi się nie stało. -powiedziałam widząc jak Kate chcę coś powiedzieć. -Potem obudziłam się w tym samym pomieszczeniu co wcześniej i słyszałam jak Luke, ten facet rozmawia z lekarzem. I w pewnym momencie ten cały doktorek wspomniał o moich bliznach na udach, a Luke powiedział, że się tym zajmie. Jezu jak ja... - przerwałam kiedy zobaczyłam przyjaciółkę, która otworzyła ze zdziwienia buzie i wpatrywała się we mnie. Z jej twarzy mogłam wyczytać mnóstwo emocji. Zdziwienie, smutek, żal, ból i wiele innych.
Jak ja mogłam się wygadać? Co ona sobie o mnie pomyśli? Jestem taką idiotką.
-Rose.. czy ty? Samookaleczasz się? - widziałam jak z trudem przechodzą jej te słowa przez usta. Przełknęłam gule, która uformowała mi się w gardle.
-Ja... n-niee.. - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. -Bo t-to nie tak-k. J-Ja po, po p-prostu. To jest.. J-Ja muszę... jetem taka g-głupia...
-Ćśiiii. -przyjaciółka przytuliła mnie. -Już jest dobrze. - zaczęła głaskać moje plecy.
Minęło kilka minut, nie mam pojęcia ile dokładnie, ale długo trwaliśmy razem w uścisku. Postanowiłam się odsunąć od Kate i spojrzałam prosto w jej oczy, które teraz były bardzo smutne. Było mi to potrzebne, było mi to cholernie potrzebne. Potrzebowałam czyjegoś wsparcia, kogoś kto nie osądzi mnie od razu tylko pomorze. Pomorze wyciągnąć mnie z tej dziury, w której byłam.
-Chodź. - wstała z łóżka i weszła do mojej łazienki. Poszłam za nią. Kitty podeszła do umywalki wzięła na ręce trochę płynnego mydła, odkręciła wodę i zaczęła myć swój nadgarstek. Płucząc rękę woda zmieniła barwę na odcień brązowawy. Zmarszczyłam brwi na ten widok. Kiedy wyciągła dłonie z pod wody zobaczyłam jasną sznyte na wnętrzu jej lewego nadgarstka. Wytarła w ręcznik ręce i wróciła do pokoju.
-Kate.. - zaczęłam.
-Zanim coś powiesz pozwól, że ja coś powiem. - pokiwałam lekko głową. -Pamiętasz jak prawie dwa lata temu wyjechałam z Londynu, bo niby znudziłam się naszą przyjaźnią? - powtórzyłam poprzedni gest. Rzeczywiście było takie coś. Któregoś dnia przyszła do mnie cała wesoła i powiedziała, że wyjeżdża, bo znudziłam się jej i ma nadzieję, że w nowej szkole znajdzie lepszych przyjaciół niż ja. Bardzo się wtedy zasmuciłam. Poczułam się jak nikomu niepotrzebny śmieć, wyrzutek. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam o żyletce, ale nic nie zrobiłam. Nie miałam odwagi, za bardzo się bałam, a teraz przychodzi mi to z łatwością. Po jakiś 5-6 miesiącach Kate wróciła z przeprosinami, oczywiście od razu jej wybaczyłam, choć z początku było ciężko. -Bo ja tak naprawdę nie wyjechałam. Cały czas byłam tu, w Londynie. Ja... ja po prostu, bo ja... - westchnęła. -Ja zostałam zgwałcona Rose.
Kiedy usłyszałam słowa przyjaciółki bardzo się zdziwiłam. Dlaczego nie powiedziała mi od razu? Przecież przeszłybyśmy przez to razem. Przytuliłam szybko Kitty, która zaczęła płakać.
-To. - wskazała na bliznę. -Zrobiłam sobie jakiś miesiąc po zgwałceniu, ja już po prostu nie wytrzymywałam, brzydziłam się siebie. Wzięłam nóż i mocno przejechałam sobie po ręce. Jednak moi rodzice wcześniej wrócili i mnie uratowali.
Nic nie mówiłam, dobrze wiedziałam, że wszelkie słowa są tu zbędne.
***
Leżę sobie teraz na moim łóżku i myślę. Myślę o wszystkim i o niczym. Przez moją głowę przebiega miliony myśli. Usłyszałam dźwięk, który świadczył o nowej wiadomości. Sięgnęłam ręka po telefon i odczytałam ją.
Mama: W sypialni pod poduszką jest karta do bankomatu, pin to 36892. Całuję :)
O matko, całkiem zapomniałam o Luk'u.
Ja: Okey, dziękuje :*
Wstałam czym prędzej, szybko poprawiłam makijaż, który uległ zniszczeniu. Wzięłam swoje rzeczy i oczywiście karteczke z adresem Luk'a. Gotowa wyszłam z domu i zmierzałam do swojego samochodu. Stop. Ja nie mam samochodu.
Ja: Mamoo mogę wziać twoje auto?
Już po chwili dostałam sms'a od rodzicielki, że się zgadza i abym jechała ostrożnie. Wróciłam więc po kluczyki do Volkswagen'a mojej mamy, a potem gdy byłam już w pojeździe wpisałam na nawigacji adres Luk'a i ruszyłam.
****************************************************************************
Heej!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Po tym jak usunął mi się rozdział nie mogłam zabrać się za ponowne pisanie go. Najpierw chciałam go odtworzyć, potem stwierdziłam, że napiszę o czymś innym, ale jednak powróciłam do pierwotnego pomysłu. :)
Zajrzyjcie proooszę do "Just Trust Me..." gwarantuję, że nie pożałujecie ;)
Za błedy przepraszam!
Do następnego! (Nie, nie będziecie musieli tyle czekać co teraz)
xoxo
Dagaa224
CZYTASZ
You Are Mine | L.H. | (ZAWIESZONE)
FanfictionONA: poukładana 19-latka, córka biznesmena, zawsze grzeczna, ale skrywająca sekrety ON: miloner, w pracy przykładowy szef, na codzień bywa arogancki, bezczelny Co się stanie gdy te dwa światy na pozór podobne, jednak różne spotkają się? Dowiesz się...