Rozdział III

795 55 109
                                    

Mamo... Gdzie jesteś..?

Oddychałam ciężko. Czułam, jak opadam z sił. Jednak się nie poddawałam. Uparcie ćwiczyłam dalej. Po kilkugodzinnym treningu moje mięśnie krzyczały, a zbroja wrzynała mi się w skórę. Ignorowałam jednak ból. Miałam cel, który chciałam osiągnąć. Musiałam stać się silna. Musiałam żyć dalej. I to robiłam.

Minęło parę dni od mojego powrotu na obóz. Nie wydarzyło się zbyt wiele. Półbogowie są chyba trochę zdziwieni moją obecnością i zachowaniem. Wielu z nich pamięta mnie z okresu otępienia, kiedy tylko spałam i płakałam. Teraz się to zmieniło. Całymi dniami ciężko trenuję. Chcę stać się silnym herosem. Jestem córką Zeusa, a to zobowiązuje. Wiele razy obiecywałam sobie i innym poprawę, ale teraz nie zawiodę.

- Hej! - usłyszałam wołanie

Wbiłam miecz w twardą ziemię i odwróciłam się. Kilka kroków dalej stał Danny.

- Nie przesadzasz troszkę? - spytał, zakładając ręce na klatce piersiowej

- Przeszkadzasz mi. Odejdź. - rzuciłam obojętnie i powróciłam do ćwiczeń

- Zaraz kolacja. Lepiej chodź i przebierz się.

- Jeszcze czas. - rzekłam

Chłopak pokręcił głową, ale zostawił mnie samą. Kiedy rozbrzmiał dźwięk konchy, zamieniłam miecz w spinkę i wpięłam ją w związane w zwykłego kucyka, wilgotne włosy. Ściągnęłam ciężką zbroję. Zdecydowałam, że pójdę wykąpać się dopiero po kolacji, więc na posiłek poszłam w starych dresach.

Wieczór spędziłam samotnie w domku. Introwertyk Lana mode: on. Nie czułam potrzeby przebywania w większym gronie. Dobrze mi było samej. Przyzwyczaiłam się do takiego sposobu spędzania czasu.

Przed snem jak zwykle wpatrywałam się w zdjęcie stojące na nocnej półce. Codziennie, leżąc w łóżku, myślałam o tym samym. Gotowa na przeżywanie koszmaru, zasnęłam.

Przywykłam do budzenia się w środku nocy. Po tylu miesiącach stało się to bardzo naturalne i zwyczajne.

Rano po śniadaniu spotkałam się z Rose i Danielle. Chciałam odnowić naszą przyjaźń, więc wybrałyśmy się na spacer. Brakowało mi ich. Córka Afrodyty narzekała na swoją siostrę Drew, z którą od dawna miała spór dotyczący przywództwa w domku. Danielle często do mnie pisała, więc wiedziałam co u niej. Ona także bardzo się zmieniła. Dużo trenowała, dzięki czemu stała się silniejsza i pewniejsza siebie. Wciąż miała problemy ze zdrowiem, więc musiała na siebie uważać. Walczyła też ze swoją nieśmiałością. Zmieniła również swój wygląd. Zapuściła włosy, sięgały jej teraz za łopatki. Ubierała się też w weselsze i żywsze kolory. Jedyne co się nie zmieniło, to jej uczucie do syna Apolla.

~*~

- Skręć teraz tu. - poleciłam blondynowi

- Tu mieszka Sandra z dziećmi. - zauważył Danny, a ja przytaknęłam - To wiele wyjaśnia. Daleko jeszcze?

- Nie. - rzekłam

Po chwili zatrzymaliśmy się przy krawężniku przed dużym domem. Budynek miał dwa piętra, strych i piwnicę. Ściany pokryte były białymi panelami, co ładnie kontrastowało z czerwonymi dachówkami. Duże okna miały białe obramowania, niestety wszystkie były od wewnątrz pozasłaniane, więc nie było widać, co jest w środku. Do rzeźbionych, drewnianych, ciemnych drzwi prowadziły niewysokie, marmurowe schodki. Wokół budynku znajdował się ogród. Trawa była wysoka i bladozielona, a żywopłot i krzaki zarośnięte. Teren ogrodzony był wysokim, mosiężnym, fikuśnym ogrodzeniem. Posesja wręcz krzyczała, że jest opuszczona.

Pamiętnik Heroski IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz