09.

7.3K 320 68
                                    


Przez całą drogę, gdy odwoziliśmy szatyna towarzyszyły nam ciągłe śmiechy, ponieważ panowie całą drogę się wygłupiali. W drodze powrotnej postanowiliśmy zajechać do najbliższego marketu i z racji tego, że jesteśmy samochodem zrobić duże zakupy.


Podczas zakupów nasz świetny nastrój nas nie opuścił. Ludzie, których mijaliśmy, dziwnie się na nas patrzyli, a kto nie patrzyłby się normalnie na parę młodych ludzi, która co kawałek z byle powodu wybucha śmiechem, ale to nie moje wina, że Harry co kawałek mnie rozśmieszał. Zaczynając od swoich nie śmiesznych sucharów, kończąc na kompletnie nieśmiesznych, które nie wiem z jakiego powodu mnie śmieszyły. Nonsens wiem.


Przed wyjściem ze sklepu posprzeczaliśmy się jeszcze o to, kto zapłaci za zakupy. Oczywiście wygrał brunet, ponieważ stwierdził, że ostatnio ja je kupowałam to teraz jego kolej, więc obładowani siatkami jakoś dotarliśmy do samochodu zielonookiego.


- Harry otwórz ten samochód, bo rąk już nie czuje.-powiedziałam spoglądając na chłopaka.
- Właśnie nie mogę. Mogłabyś tu na chwilę podejść?-spytał na co ruszyłam w jego stronę.
- Co jest? W czym ci pomóc?-spytałam.
- Mogłabyś wyciągnąć kluczyki z mojej tylnej kieszeni spodni, bo jak widzisz nie dam rady.-powiedział pokazując oczami na siatki, które trzymał w dłoniach.
- Ugh, ok.-powiedziałam i sięgnęłam do lewej tylnej kieszeni jego spodni.- Ale tu nic nie ma.-powiedziałam sprawdzając kieszeń.
- Poszukaj w drugiej.-powiedział.- Chyba, że chciałaś mnie pomacać to proszę bardzo.-powiedział szczerząc się , za co dostał z łokcia w bok.
- Mogłeś powiedzieć, w której kieszeni je masz, a nie.-odpowiedziałam.
- Mogłem, ale tak było ciekawiej.-odpowiedział.
- Głupek.-powiedziałam pod nosem otwierając samochód, a następnie wkładając siatki do bagażnika.
- Słyszałem.-powiedział tuż przy moim uchu na co podskoczyłam ze strachu.
- Podwójny głupek.-powiedziałam i pokazałam mu język.
- Daj spokój kochanie. Złość piękności szkodzi.-powiedział i posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech.
- Taa. Chodź, wracajmy już do domu, bo jest późno, a ja jestem zmęczona.-powiedziałam, na co przytaknął i wsiadł do samochodu.


Po ruszeniu spod sklepu oczywiści musieliśmy stać w korku, uroki Londynu. Postanowiłam przerwać panującą ciszę i włączyłam radio. Akurat leciała jakaś pop lista. W pewnym momencie spiker zapowiedział nowy utwór, wiec postanowiłam po głosić. Jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam, że będzie to "Drag me down" One Direction, na co chłopak siedzący koło mnie się zaśmiał i zaczął śpiewać swoją część razem z graną piosenka. Nie powiem jego głos słyszany z bliska posiadał tą specyficzną chrypkę, która przez ciągle chore gardło chłopaka była jeszcze mocniejsza. Po skończonym mini koncercie zaczęłam bić brawo na co brunet zaczął się "kłaniać", czy doprowadził mnie do kolejnej fali śmiechu, która za chwilę zaraziła też jego. Nawet nie zauważyłam, że znaleźliśmy się już na podziemnym parkingu apartamentowca, dopóki chłopak mi tego nie powiedział.


- Fajnie było, ale teraz trzeba wnieść te zakupy na górę.-powiedział na co przytaknęłam głową i już chciałam wyjść z samochodu, ale przeszkodził mi w tym brunet, który w ekspresowym tempie znalazł się przy moich drzwiach i mi je otworzył, a następnie podał rękę, bym mogła wyjść.
- Nie wiedziałam, że z ciebie taki gentleman Styles.-powiedziałam do chłopaka.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz White.-odpowiedział, a następnie oboje się zaśmialiśmy i ruszyliśmy z zakupami w stronę windy.


Po wejściu do mieszkania od razu poszliśmy z do kuchni, by móc je spokojnie rozpakować i poustawiać na swoich miejscach. Praca zajęła nam z 15 minut, więc następnie postanowiliśmy przygotować sobie kolację, ponieważ było już po 8 p.m. Stwierdziliśmy, że zrobimy sałatkę z tuńczykiem, a do tego herbatę.



- Dziękuję za kolacje. Była pyszna.-powiedział brunet wstawiając brudne naczynia do zmywarki.
- Nie ma za co. W sumie możesz włączyć zmywarkę, to rano będą czyste naczynia.-powiedziałam, na co chłopak przytaknął głową i razem ze mną wyszedł z kuchni. Pożegnaliśmy się dopiero przy drzwiach naszych sypialni.
- To dobranoc Harry.-powiedziałam.
- Dobrej nocy Ali.-powiedział, a za chwile poczułam jego usta na swoim policzku. Na co się uśmiechnęłam i weszłam do sypialni. Od razu udałam się do łazienki, bo zrobić sobie długą, relaksacyjną i odprężającą kąpiel, a następnie umyta wróciłam do sypialni i odpłynęłam w krainę Morfeusza.



***
Obudziłam się dość późno, ponieważ było już po 10 a.m. ale ze względu, że nie musiałam iść do pracy mogłam sobie na to pozwolić. Po wykonaniu porannej toalety udałam się do garderoby. Postanowiłam założyć szare zwężane dresy i czarno-szarą bokserkę. Wzięłam jeszcze zieloną bluzę, na stopy założyłam ciepłe skarpetki, a włosy postanowiłam związać w zwykły kucyk na czubku głowy. Gotowa opuściłam sypialnie i udałam się do kuchni.


Singer || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz