Profesor Potter i jego pies

3K 217 44
                                    


- Haaaarry! Haaary wstawaj! - ktoś darł się mu do ucha. Powoli otworzył powieki i zobaczył przed sobą swoją dziewczynę, która była w dość kiepskim stanie. Rozczochrane włosy, trochę zepsuty makijaż, ubrudzone czymś ubranie i położone uszy, czyli była zdenerwowana. 

- Nie drzyj się kobieto i daj mi spać - mruknął Harry i przekręcił się na drugi bok. Dziewczyna westchnęła z poirytowaniem i nagle Potter poczuł jak kubeł zimnej wody wylewa się mu na twarz. Poderwał się ze stołu, na którym spał krzycząc i klnąc. Teraz rozejrzał się po pokoju. Wyglądał tak jakby odegrała się tutaj ostra bitwa ze Śmierciożercami. Kilka okien było powybijane, drzwi do kuchni zniknęły, tarcza do strzałek z wizerunkiem Voldemorta została pomalowana tak, że Czarny Pan wyglądał jak celebrytka. Ludzie spali dosłownie wszędzie, na schodach, w progu, na dywanie, oparciu sofy, ktoś nawet leżał na szafie, jakiś Wesley. Harry podrapał się w głowę nie pamiętając co tak właściwie się stało. Domyślił się że był niezły melanż, wszędzie leżały butelki po alkoholu. 

- O kurde - powiedział Harry. Zobaczył w kącie psa leżącego do góry brzuchem. Podszedł do niego, schylił się i zaczął miauczeć jak kot do ucha psa. Skutek był natychmiastowy, Syriusz poderwał się szczekając i rozglądając w poszukiwaniu przedstawiciela znienawidzonego gatunku. Kiedy zobaczył tarzającego się ze śmiechu na podłodze Harry'ego warknął gniewnie i zmienił się w człowieka. 

- Matko jedyna co tu się stało. Powiem ci Harry, że za czasów kiedy ja byłem w Hogwarcie nie było takiej imprezy, a uwierz że imprezy Huncwotów nie były byle jakie. 

- Jakim cudem nie mamy kaca? Po wypiciu tyle alkoholu... 

- Do tortu dodaliśmy eliksir na kaca, dlatego zachęcaliśmy aby każdy go zjadł przed piciem. 

- Nie chcę wam przeszkadzać ale jest 18 - powiedziała Mila. 

- I co z tego? 

- I to że dzisiaj jest pierwszy września i za godzinę rozpocznie się uczta powitalna w Hogwarcie.

Harry zaklął szpetnie. Kilka machnięć różdżką i pokój był jak nowy. Harry podszedł do tarczy i zdjął z niej Voldemorta z pięknym makijażem. 

- To chyba powieszę sobie na ścianie, to jest piękne - powiedział Harry co zawtórowało śmiechem dwójki.  Potem Harry obudził Dracona, Hermionę, Alice i Rona którzy nie byli z tego powodu szczęśliwi. Draco nawet zagroził Harry'emu że osobiście go zaprowadzi do ministerstwa w wymalowanym wcześniej na ręce mrocznym znakiem. 

- Idźcie już do szkoły, ja zajmę się ocuceniem reszty - powiedział Syriusz i posłał Harry'emu uśmiech, nagle zauważył na swojej ręce numer telefonu. 

- Och zobaczcie! To pewnie ta aurorka! Jak ona się nazywała...

- Jasmine Moon - powiedziała Milagros i deportowali się do Hogwartu. 


Teleportowali się na korytarz przed ich gabinetami. Nie mięli czasu aby się jakoś specjalnie szykować, a więc machnęli różdżkami i ich ubrania zmieniły się na czyste i schludne. Mila założyła swój czarny płaszcz i zmieniła się w czarnego wilka z ogromnymi turkusowymi oczami i powiedziała do Harry'ego. 

- Nie chcę się pokazywać dzieciakom w mojej naturalnej postaci więc będę ci towarzyszyć od dziś jako wilk. Mów do mnie po prostu Mila, zostanę mówiącym pieskiem profesora Potter'a - sarknęła.

- Nie dość że mam smoka, węża to jeszcze psa. Świetnie cały zwierzyniec. Może otworzę małe zoo? Dorobiłbym się fortuny...

- Dobra chodźmy, za dziesięć minut zacznie się uczta. 

Harry Potter i Klątwa VoldemortaWhere stories live. Discover now