Część Szósta

31 9 0
                                    

VI.

- Um... co?

Zimne powietrze z klatki schodowej omiotło Ryana. Wciąż nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.

- Mogę u ciebie przenocować?

Ryan dalej był w lekkim szoku. Pewnie wyglądał jak ostatni idiota, gapiąc się na kolegę ze zdziwieniem. Co powinien powiedzieć? Jak powinien zareagować?

- Eee... okej...

Wydusił z siebie powoli i wpuścił Nathana do środka.

Kasztanowłosy wszedł do mieszkania i rozejrzał się z zaciekawieniem. Następnie podszedł do kanapy i położył tam swój wypchany po brzegi plecak.

- Naprawdę cię przepraszam Ryan, ale jestem w kryzysowej sytuacji... nie mam się gdzie podziać.

Westchnął Nathan i wyjął z plecaka bieliznę. Nie wyglądał za dobrze, choć głos miał pogodny. Ryan wiedział już, że coś jest nie tak.

To musiało mieć coś wspólnego z Victorem. Nie sądził, żeby matka Natha ot tak sobie wyrzuciła go z domu, bo miała "te dni". W to musiał być zamieszany chłopak Charlotte.

- Nie chcę być wścibski, ale... co się stało?

Nathan usiadł na kanapie i wzruszył ramionami, tak jakby chodziło o błahostkę.

- Matka wróciła. Niedługo ma termin. Victor stwierdził, że tylko zaszkodzę im i bachorowi, jak już się urodzi, bo wciąż palę, chleję i hałasuję. No to mnie wypierdolili. I teraz jestem tutaj.

Ryan nie za bardzo wiedział co powiedzieć. Wkurzył się porządnie. Nie znał Victora osobiście, ale gdyby tylko go spotkał, natychmiast by mu przyjebał. Jego sympatia do matki Nathana też znacznie zmalała. Jak można tak potraktować własnego syna? Dalej nie mógł tego pojąć.

Gdy przypomniał sobie piękną Charlotte ze zdjęcia w salonie Nathana przyszło mu na myśl, że nigdy nie pomyślałby, że tak miło wyglądająca kobieta, mogłaby tak się zachować w stosunku do swojego dziecka.

"Kobiety, dziwne z nich stworzenia." pomyślał Ryan, wspominając różne dziewczyny, jakie dotychczas pojawiły się w jego życiu.

Skrzypnęły drzwi do pokoju Ryana i w drzwiach pojawił się zaspany Will.

- Kto przyszedł?

Zapytał nieco zlęknionym głosem.

Brunet spojrzał na Nathana i dostrzegł dezorientację w jego oczach. Z lekkim uśmiechem na ustach podszedł do Willa i uklęknął przy nim, głaszcząc go po rozczochranych blond włosach.

- Spokojnie, to tylko Nathan, będzie u nas nocował dzisiaj.

Will nagle się ożywił.

- Nathan?

I spojrzał na kasztanowłosego z niedowierzaniem w oczach.

Nathan podszedł do obydwóch i też uklęknął przy Willu, uśmiechając się do niego delikatnie.

- No tak, to ja. Dużo Ryan na mnie napierdalał?

Blondyn uśmiechnął się zakłopotany. Ryan wiedział, że chciał poznać charyzmatycznego wokalistę i teraz nie za bardzo wiedział, jak się zachować.

- Jak masz na imię, mały?

Zapytał Nathan, kładąc rękę na ramieniu chłopca.

- Will...

Powiedział cicho blondyn, po czym dodał:

- Ryan strasznie dużo o tobie mówi... to dobrze, bo on praktycznie nigdy nic nie mówi, a jak już wspomina o tobie, to gada jak najęty.

Z popiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz