1.

974 47 3
                                    

- Nat... Naaat!-

- Mmm...?-

- Wstawaj!-

- Coo? A tak, tak, już wstaje...- odpowiedziałam i jeszcze bardziej wtuliłam się w poduszkę

- Ok. Sama tego chciałaś...- nie zdążyłam nic odpowiedzieć.Poczułam tylko ból i ciężar.

- KENDALL DO CHOLERY ROBISZ?! ZŁAŹ ZE MNIE!!- krzyknęłam tak że chyba całe osiedle mnie słyszało

- Wstanę jak ty w końcu pójdziesz się ogarniać, bo nie chce Cię pośpieszać, ale jest pięć po siódmej, a na ósmą musimy być- Co?! Już ta godzina? Z trudem wyciągnęłam rękę i spojrzałam na telefon bo coś nie za bardzo mu wierzyłam. Kurwa! Ma racje... Serio miałam taki głęboki sen,że mnie budzik nie obudził? Nagle znowu usłyszałam jego głos i dopiero wtedy zrozumiałam, że za długo sobie myślałam.

- Wiedziałem, że mnie tak kochasz... Ale wiesz,trochę taka niewygodna jesteś... Mała i chuderlawa... -

- Spadaj!- Rzuciłam. On tylko zszedł ze mnie i wystawił mi język. Ach... mój "kochany" braciszek...

Dobra faktycznie trzeba się ogarniać, bo nie wypada już pierwszego dnia spóźniać. Poszłam do łazienki wziąć szybki, zimny prysznic. Ciekawa jestem jaka będzie moja klasa. Wiem tylko tyle, że ma do niej chodzić moja stara przyjaciółka Ann. Dawno się nie widziałyśmy. Pamiętam jak dwa lata temu nie mogłam się pogodzić, że wyjeżdża. Tutaj. Na Florydę. W końcu się przyzwyczaiłam do jej nieobecności, ale nie było łatwo. Teraz jak już tu jestem to ją zobaczę. Tylko mam nadzieję, że rozpoznam moją Niulkę. Tak. To jej przezwisko z czasów gimnazjum. Wtedy była małą słodką blondyneczką z aparatem na zębach. Ciekawa jestem co tam u niej...

Po pięciu minutach poszłam zrobić sobie szybki make-up. Nie był jakoś urozmaicony. Podkładu nie używałam, bo jak to moja stara wychowawczyni mówiła: "masz nieskazitelną cerę Natalie". Szczerze to nie lubiłam jej za bardzo. Zachowywała się jakby cały czas miała okres. 

Gdy skończyłam pudrować i konturować moją twarz przeszłam do oczu. Zrobiłam kreski eyelinerem i perfekcyjnie wytuszowałam rzęsy co jeszcze bardziej podkreśliło moje duże, niebieskie oczy. Przejrzałam się w lusterku i naniosłam małe poprawki. Jest idealnie. W takim razie biorę się za włosy. 

Moje długie, sięgające prawie do pasa ciemnobrązowe włosy. Nigdy jakoś szczególnie mi nie przeszkadzały. U nasady proste, a przy końcówkach lekko falowane. Przeczesałam je tylko szczotką i poszłam do garderoby.

- Dobra,którą sukienkę mam wziąć?- powiedziałam cicho i myślałam, że tylko do siebie. Myliłam się.

- Ta różowa jest ładna- Usłyszałam za sobą.


- JEZU ŚWIĘTY! NIE STRASZ MNIE TAK!!- Powiedziałam nieco głośniej niż chciałam

- Dobra, spokojnie... I tak wiem, że mnie kochasz- zrobił słodką minkę, ale trochę mu nie wyszła, więc zaczęłam się śmiać.

- Przekonałeś mnie- powiedziałam rozbawiona- A jakie szpilki do tego stylisto mój kochany?-

- Te czarne- Wskazał na parę matowych szpilek. W sumie to miał racje bo pasują idealnie

- A poza tym to pośpiesz się, bo jest za dwadzieścia, a masz jeszcze zjeść śniadanie-

- A co jest?- Nie doczekałam się odpowiedzi, bo Kendall właśnie wyszedł z mojego pokoju. 

No dobra. Czas się ubrać. Wzięłam jeszcze moją czarną koronkową bieliznę i się ubrałam.

- No nie jest źle- Znowu się wystraszyłam.

- KEND...- Nie było mi dane dokończyć bo chłopak mi przerwał.

- Tak, wiem, wiem "nie strasz mnie", ale masz niecałe 10 minut żeby zjeść śniadanie...-

- No, już schodzę. A jak wyglądam?-

- Bosko. Tylko, że ta sukienka mogłaby być dłuższa...- uśmiechnął się i poruszył brwiami

- Nie narzekaj Kędzia- Powiedziałam i roześmiałam się, bo moje zdrobnienie go zdenerwowało.

- Nie mów tak do mnie...- Powiedział zdenerwowany

- Dobra nie będę, bo mnie jeszcze pobijesz.-

- HA HA HA, idź już jeść to śniadanie- fuknął 

Zeszłam na dół i co ukazało się moim oczom? Tak! To sałatka owocowa. KOCHAM mojego brata.

Gdy zjadłam wzięłam torebkę,telefon i wyszłam do samochodu Kendalla. Na miejscu byłam po pięciu minutach. Kiedyś dojeżdżałam do szkoły dwadzieścia minut, a to jest różnica. Teraz będę mogła chodzić na piechotę do mojego liceum. Zawsze o tym marzyłam. Albo o tym, żeby móc odprowadzać koleżanki ze szkoły, a podobno w mojej okolicy każdy chodzi do tej szkoły. Już to sobie wyobrażam...

Przed bramą wejściową i zadzwoniłam do Ann

- No gdzie jesteś?- Zapytałam.

- Ja? Zaraz będę. O! Już Cię widzę.- Rozglądnęłam się, a na parking zajechał jakiś czarny samochód, a z niego wyszła jakaś piękna blondynka. Nie wierze... To jest Anna? Zmieniła się i to bardzo.

- Hejka!- Powiedziałyśmy na raz i się przytuliłyśmy

- Lepiej już chodźmy bo jesteśmy spóźnione...-nic nie mówiąc poszłam za nią.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak wam się podoba? Nie jest za długie czy coś? :D Jak jest jakiś błąd to poprawcie, a jak nie odpowiada Wam mój styl pisania to też piszcie. Cenię sobie szczerość

700 słów to moim zdaniem dużo, więc...  jeżeli to czytacie to pozostawcie jakieś ślady po sobie :P  A teraz żegnam! Do następnego rozdziału :*

~Ali~

KoszykarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz