8.

403 26 1
                                    

Ranek. Siódma godzina. Idealna pogoda. To wszystko musi zniszczyć fakt, że dziś poniedziałek. Mój znienawidzony dzień tygodnia. To on kończy weekend i wszystkie imprezy. A co do tej "imprezy zapoznawczej" to jak widać nie wypaliła. Ale nie ma tego złego co by na złe nie wyszło. Odbędzie się ona w ten piątek. 

Musze wstawać bo jak tak dłużej poleżę to spóźnię się do szkoły. Tak, potrzebuje ponad godzinę żeby się szykować. Ale to zasługa tego, że mam mojego kochanego Maxa. Niby biega sobie po podwórku, ale poranny spacer to jego rytuał. Założyłam pierwsze lepsze dresowe spodenki, wzięłam mojego towarzysza i wyszłam.

Zaraz po powrocie wzięłam zimny prysznic. To jedyna chwila kiedy czuje ten przyjemny chłód, bo niestety temperatura tutaj wynosi około  36 stopni. Niby pada deszcz, który jest dosłownie znikąd, ale to się za bardzo nie zalicza do złej pogody, dlatego że po wszystkim wszystko wraca do normy.

Robienie sobie makijażu to niby trudna sprawa. Ja tak nie sądzę. Uwielbiam podkreślać swoje atuty. Dlatego maluję się mocno, ale też nie przesadzam. Nie mam ochoty wyglądać jak wiedźma.

Kończąc swój makeup próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia z ostatnich dni. Niby jest ich dużo. Problem jest taki, że mało co pamiętam. Może to i dobrze...

Wzięłam swój ulubiony biały sweterek i spodenki z garderoby i ubrałam. Włosy związałam w tak zwanego koka "samuraja"  . Zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie. Spotkałam tam swojego brata.

-Dobrze, że jesteś. Pomóż mi.

-Tak, ciebie też miło widzieć. W czym mam pomóc?

-No jak to w czym?!-Spytał jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie- W śniadanku!

-Um...okej. Teraz zawsze będziesz mi robił śniadanka przed szkołą.-

-Jeśli twoje zachowanie będzie odpowiednie, to pewnie.- Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Nic więcej nie odpowiedziałam.

-Smakowało?-

-Pewnie!-Odpowiedziałam mlaskając przy tym jak świnia.

-Fuj! Nie gadaj z pełnymi ustami! A tak w ogóle to jak jedziesz ze mną to masz trzy minuty.

-Już kończę.-

W biegu spakowałam wodę i drugie śniadanie do plecaka. Wychodząc z domu potknęłam się o własne nogi co rozśmieszyło Kendalla do łez. Nienawidzę go!

-Zamknij japę i jedź.-

~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwszą lekcją była matematyka. I to w sumie mnie cieszy, bo nie sprawia mi jakiś problemów. Ale chwile? Która to była sala...Jedynym rozwiązaniem jest napisać do Ann. Nie mam pewności czy odpisze bo za minutę jest dzwonek. Pomyłka. Właśnie teraz zaczyna się lekcja. Dajesz Ana! Odpisuj! I jak na zawołanie dostałam wiadomość

Od Ann:

~W 21 matole.

Ooo...Jaka ona miła. Nie tracę czasu-idę tam.

-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie-

Wzrokiem próbuje odnaleźć przyjaciółkę. Niestety siedzi już z jakąś dziewczyną. Mam dwa wyjścia-usiąść z jakąś nerdowatą pryszczycą lub z poobijanym chłopakiem. Cóż z dwojga złego wole jego.

-Cześć, jestem Natalie-Mówię nieco ciszej bo wiem, że zaczęła się lekcja.

-Cześć, Matt.-Odpowiedział szybko  i odwrócił wzrok.

Kojarzę go skądś, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd...Głupie uczucie.

Koniec matmy. W końcu. Mój kolega z ławki chyba mnie nie polubił. Uciekł, gdy tylko usłyszał dzwonek.

-Hej Jacob. Co tam?

-No hej, muszę iść pa...-

-Co wam się dzieje?! Ty nie chcesz ze mną gadać. Tamten...-Tu wskazuję na Matta. Chyba to zauważył bo odwrócił wzrok.-...się mnie boi. O co chodzi?

-Nie dziwne że się ciebie boi. Ja na jego miejscu też bym to robił.-

-Co? To, że ktoś go pobił nie znaczy, że musi się bać wszystkich dookoła. Tym bardziej mnie...-

-Nat...- Ściszył głos.

-Jacob...-

-Po pierwsze nie mów do mnie Jacob bo wolę jak mówi się do mnie Jake. Po drugie pamiętasz coś z soboty?-

-Tak JAKE, pamiętam. Dostałeś buziaka od mojego psa, zacząłeś mnie łaskotać, wszedł Kendall, wkurwił się, stchórzyłeś, a ja poszłam pobiegać, potem zaczęłam pić i dalej nie pamiętam...

-No tak to teraz rozumiem.-

-Co rozumiesz?-

-Nie ważne muszę...-

-Nie!-krzyknęłam- Zostajesz tu i odpowiadasz na moje pytanie. Dla ciebie to może nie ważne, ale dla mnie tak. Więc w tej chwili opowiadaj!

-No dobra. Lepiej usiądź.-

Tak właśnie dowiedziałam się o moim weekendzie. Ale coś mi nie pasowało.

-Chwilę bo nie rozumiem. Co ma z tym wspólnego Matt?

-No bo...Tak jakby...Bo wiesz...

-GADAJ!

-Natalie, bo to ty go wtedy pobiłaś.-Powiedział na jednym wdechu.

~~~~~~~~~~~~~~~~

TAM TAM TAM

Jak się podoba? :)

~Ali~

KoszykarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz