~*Natalie*~
-Jezu święty ile jeszcze...my się tu cholernie martwimy, a ona co? Odpoczywa sobie jak księżniczka...-
-Uspokój się! To wszystko moja wina rozumiesz Jacob? To wszystko moja jebana wina... Nawet nie powinienem jej o tym wspominać. Ale nie. Muszę być jak ten chuj i nawet nie myśleć co ona musi po tym wszystkim czuć.-
-Właśnie. Bo nie rozumiem jakim "wszystkim" ? Nigdy mi o niczym nie wspominałeś. Nawet nie wiedziałem wtedy, że masz siostrę...-
-Może to nie ja powinienem ci to powiedzieć. Jak będzie gotowa to ci powie uwierz mi. -
-A co jeśli nie powie? Przecież ona mnie nie lubi.-
-I mam nadzieje, że tak zostanie...-
-Tak, tak zostanie...-
-Co tam mamroczesz?-
-Nie nic... O patrz budzi się...-
O,a więc spałam. Dziwne. Skoro spalam to czego oni tu są? A tak swoją drogą czego nie jestem w swoim pokoju? Co.Tu.Się.Dzieję?! Dobra spokojnie Natalie. Przypomnij sobie co się stało...Kurwa za nic sobie nie przypomnę.
-NATALIE! Jezu skarbie w końcu. Jezuniu! Przepraszam. Nie powinienem ci tego wypominać-
-Aale czego? O co chodzi Kendall?
-Jak to o co? Nie pamiętasz?-
-Nie...- Chciałam się podrapać po głowie ale gdy podniosłam rękę poczułam ogromny ból.Zaraz. Czego mam zabandażowaną rękę.Chwilę... Czy ja? NIE...
-KENDALL?-
-Hmm?-
-Co to jest?
-A więc naprawdę nie pamiętasz. Cóż jakby ci to powiedzieć... Pocięłaś się-
CO? JA? ALE JAK?-tylko te myśli krążyły mi po głowie. Przecież to niedorzeczne...
-Niemożliwe.
-A jednak... Gdyby nie pewna osoba to prawdopodobnie by cię już tu nie było...
-Matko Kendall DZIĘKUJE! Nie wiem co mi...-
-Nie, nie ja.-
-A więc gdzie mama?-
-NOPE to też nie ona-
-Oświeć mnie-
-Ja- Usłyszałam niepewny głos
-Co ty tu robisz? Wszystko przez ciebie, tak? WYPAD!-
-Ałć. Bolało- Zaczął się śmiać.- Mogłem cie nie ratować...-
-Coo?- Oj ja już znam ten ton Kendalla... Nieźle się wkurwił.
-Żartuje przecież, JESUS!-
-No ja mam nadzieję...A tak w ogóle-Tu zwrócił się do mnie- Coś się powinno powiedzieć Nati...-
Ooo nie! Nigdy w życiu mu nie podziękuje. To dupek a ja z takimi nie gadam!
-Po moim trupie!-
-Nie tak cię wychowałem młoda damo!- Powiedział sarkastycznie- A może wolisz na osobności?
-Właściwie to ni...-
-Świetnie już was zostawiam! Ide po pielęgniarkę.No i ten... no... Bez dzieci
-Co? Fuuj!-
-Nie przesadzaj wiem, że chcesz...-
-A ty się odpierdol!-
-Ej nie ładnie...Powinnaś mi teraz dziękować a nie...-
-A skąd wiesz, czy chcę żyć? - Zapytałam go z ciekawością.
Zapadła chwila ciszy. Najwyraźniej nie wiedział co odpowiedzieć.
-Nie wiem. Może byłoby lepiej.- Ej...To bolało...Tylko ja tu mogę być chamska.
Ale to faktycznie bolało. Znowu czułam łzy. A on znowu będzie to widział. Nie mogę. Czego on zawsze musi być w moich chwilach słabości? A zaraz przecież wiem. Bo to przez niego!
-Ej młoda...-zaczął ze skruchą w oczach-Przepraszam, nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.
-Jasne...
w tej właśnie chwili wszedł do pomieszczenia Kendall z pielęgniarką.
Kilka badań i mnie wypuścili. Przynajmniej z tego jestem dumna.
~*~*~*~*~*~*~*~
Będąc w domu musiałam odpocząć. Zawołałam swojego pieska i zaczęłam się z nim bawić. Ach...kocham go.
-Natalie. Musimy porozmawiać.-
-Czego.-
-A więc chcę nagrodę za to, że cie uratowałem-
-Czyli nie zrobiłeś tego bezinteresownie?
-Można powiedzieć, że na coś liczyłem-
-W takim razie czego chcesz?-
-Całusa- Uśmiechnął się tym samym ukazując swoje przepiękne dołeczki. Oj JA JUŻ WIEM CO ZROBIĘ!
-Dobra,podejdź-
-Naprawdę?-Patrzył na mnie jak na idiotkę. Jaki on nie zdecydowany. Chce się całować, nie chcę się całować...
-Chodź bo się rozmyśle-
-Ok-
Podszedł do mnie i zamknął oczy. Nasze usta dzieliły zaledwie milimetry. Ale ja mam swoją tajną broń...
-FUJ! CO TO JEST???-
-Cóż, posmakowałeś właśnie Maxa-
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. TO.BYŁO.GENIALNE.
-Tak chcesz się bawić?
Rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie mogłam nic powiedzieć, ale po krótkim czasie przestał. Zastanawiało mnie czego. Lekko podniosłam swoją głowę i zobaczyłam znajomą twarz.
Kendall
~~~~~~~~~~~~~~
Kto się domyślił o co chodziło? :D Dzisiaj tak praktycznie same dialogi, ale nie macie mi chyba tego za złe, co? I tak wyszło około 600 słów. Ogólnie miałam tego nie pisać ale los chciał, że zachorowałam i strasznie zaczęłam się nudzić :P
~Ali~
CZYTASZ
Koszykarz
Teen FictionNatalie to nastoletnia dziewczyna, która razem z bratem i mamą przeprowadziła się na Florydę. Nowa szkoła, nowi ludzie. Wszystko od początku.Czy Natalie uda się wykorzystać szansę i zapomnieć o swojej przeszłości? Czy może jej plany zniszczy pewien...