Jeśli ktoś ma zły humor, zapraszam do zdjęcia w mediach :))))
-----------Okno od strony pasażera uchyliło się i zobaczyłam Lucky'ego, siedzącego za kierownicą srebrnego samochodu.
- Podwieźć Cię? - zapytał ponownie z tym swoim uśmiechem.
- Niee, nie ma sprawy. Przejdę się, pewnie nawet nie masz po drodze - nie chciałam sprawiać mu żadnego kłopotu.
- Nalegam - zaśmiał się.
- A ja odmawiam - też zaczęłam się śmiać, bo sytuacja była komiczna.
W końcu po kilku minutach dałam się namówić aby mnie podwiózł po części też dlatego, że Lucky stanął na środku ulicy tarasując ruch a kierowcy w samochodach za nami byli już nieźle wkurzeni.
- Dziękuję - powiedziałam nieśmiało, gdy usadowiłam się wygodnie w skórzanym fotelu.
- Mówiłem już, nie ma sprawy - zwrócił twarz w moją stronę. Był bardzo przystojny a całości dopełniały te włosy w platynowym kolorze, jakich raczej się nie widuje i jego niebieskie, hipnotyzujace oczy. - To gdzie mieszkasz?
Zdałam sobie sprawę, że wciąż nie podałam mu adresu. Pokręciłam głową ze śmiechem.
- William Street 20
Kiwnął głową, ustawił GPS i ruszył, gdy światła zmieniły się na zielone. Przez chwilę panowała w samochodzie sztywna cisza przerywana tylko instrukcjami aparatu. W końcu postanowiłam się o nim czegoś dowiedzieć.
- To skąd jesteś? - zapytałam bezpośrednio odwracając się lekko w jego stronę.
- Urodziłem się w Utah, później przeniosłem się z rodzicami do LA a teraz przeprowadziłem się tutaj.
- Też z rodzicami?
- Niee, z moją siostra Pyper - uśmiechnął się.
- Ona ma tutaj pracę a mnie w poprzedniej szkole zaproponowano rolę w spektaklu, więc przyjechałem.
- Los Angeles? Zawsze chciałam tam mieszkać. Wieczny upał, no i te palmy! - uwielbiałam LA, bo tam wszystko wydawało się łatwiejsze a ludzie zawsze przyjaźni. Moim marzeniem było się tam przeprowadzić.
- Tak, California jest super... - przez chwilę nic nie mówił jakby wspominał stare czasy.
- Jesteśmy! - zawołał podjeżdżając pod moją kamienicę w czym potwierdził go również GPS.
- Jeszcze raz dziękuję - otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu.
- Nie ma za co - odpowiedział z uśmiechem pochylając się aby mnie widzieć. - To... do zobaczenia w środę? - w środę mieliśmy kolejną próbę, co oznaczało, że po jutrzejszej imprezie będę na próbie niewyspana.
- Jasne... cześć - uśmiechnęłam się, zamknęłam drzwi samochodu i skierowałam się do domu, aby zostawić rzeczy i jechać po zakupy.
Reszta dnia minęła mi spokojnie. Po zakupach zaniosłam kupione rzeczy do mieszkania i rozpakowałam kilka kolejnych kartonów. Później przebrałam się i pojechałam do rodziców na obiad na który mnie zaprosili.
U rodziców siedziałam do późna, zawsze mieliśmy o czym porozmawiać a dodatkowo bardzo ich interesował mój spektakl i już wypytywali o wszystko. Około 22 zostawiłam rodziców przy lampce wina i wróciłam do siebie.
Pudła walające się po podłodze strasznie mnie denerwowały więc postanowiłam, że dziś je wszystkie rozpakuję. Zrobiłam sobie kawę i zabrałam się do pracy.
Rozdział o niczym i w sumie średnio mi się podoba...
Wolicie Lucky'ego, czy Michaela?
Przepraszam za zdjęcie w mediach, nie ma nic wspólnego z rozdziałem ale tak mi się podoba i po prostu jak na nie patrzę to płaczę ze śmiechu.
Kocham xx
CZYTASZ
Just Dance
Teen FictionOna Tańczy balet od czwartego roku życia. Dostała główną rolę w sztuce 'Jezioro Łabędzie". Mieszka w najlepszej dzielnicy, ma niewielu znajomych ale wszyscy ją znają. On Tańczy break-dance, hip-hop i house. Wychowała go ulica. Uczestniczy w nielega...