-Tato od dzisiaj będę mieszkać z Dżejkem w jego garażu. Nie możemy bez siebie żyć! Ale nie martw się bo będę cie odwiedzać-powiedziałam rano do Charliego z nutka niepewności w głosie. Uznałam, że jeszcze nie czas by wiedział o Dziecku. Przecież to niemożliwe żeby się domyślił. Mam tylko brzuch wywalony o pół kilometra i wpierdalam całymi dniami.
-ok.
Nagle usłyszeliśmy samochód. To Dżejkunio przyjechał po mnie i po moje rzeczy.
Gdy wszystko było już w samochodzie, łącznie ze mną, pojechaliśmy do Dżejkunia! Nasza przyszłość zapowiadała się cudownie!!!!!!
Jednak mój ukochany nie zabrał mnie do siebie...
-Zamknij oczy Belo. - Zrobiłam jak mi kazał. Po chwili czułam jak mnie przenosi w jakieś dziwne miejsce
-Już możesz otworzyć kohanje!
-O nie... Dżejk jesteś taki romantyczny! -Byliśmy w kościele! Za chwile miała odbyć się ceremonia ślubu!
-Ależ kohanje nie wypada mi iść do ołtarza w tych ubraniach!- wycedziłam szybko i czułam jak ryj pokrywa mi sie kolorem w kolorze soczystego buraka
-spokojnie Belo, uszyłem dla ciebie sukienkę specjalnie na tę uroczystość. Jest wykonana w całości z mojej miłości do ciebie.-Dżejk podał mi zgrabne, delikatne pudełko. Otworzyłam je.
-Skarbeńku najdroższy, brylanciku ty mój, ależ tutaj nic nie ma...
-no właśnie!
- no cóż, dla ciebie wszystko
Ceremonia była jak z bajki, najpierw jakieś pierdy szmerdy księdża i w końcu wykrzyczenie z siebie ,,TAK DŻEJK BIORE CIE NA MEGO MENSZA!,,. Jednak mimo to było mi w sumie troche chłodno.
Po ceremonii mój najdroższy zabrał mnie w końcu do naszego garażu! Było w nim cudownie! Na środku wielkie łoże małżeńskie... i w sumie to całe wyposażenie tego garażu, ale nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba!
-Belo twoja ciąża jest nie obliczalna, możesz urodzić nawet dzisiaj w nocy!- Oszczegł mnje Billy!
-Och Belo ma ukochana żonko najpiękniejsza na świecie, powiedz my jak nazwiemy nasze dziecko?
-Och Dżejkuniu myślałam już nad tym. Sądzę, że to będzie chłopiec więc połączyłam imiona naszych ojców, Billy i Charlie, czyli Bicharl, ale w skrócie będziemy mówili na niego Bicz.