-Belo ostatnio wyczułem niepokojące wibracje, to nie było łóżko twoje i Dżejkopa, otóż zbliżają się Volgówni... Gdybyś została ze mną to już bym ci o tym powiedział bo prawdopodobnie chcieliby cie zabić, ale teraz Renesrą i stworzyliśmy nowy gatunek... nasze dzieci są piękne za dnia i szkaradne w nocy! W dzień są wampirami z bijącym serdusiem dziubdziusiem, zaś w noc zmieniają się w potężnego wlikaura! Jest to postać o ciele wilka z torsem wampira! Na dodatek ma specjalne moce, Geja umie czytać w myślach, a Łajnuk... łajnuk wdał się bardziej w ciebie i potrafi wywołać srakę u przeciwnika. Volgówni pragną tak potężnych mocy u swego boku - tłumaczył mi oszołomiony Marmurowy Pedał.
-Bedzie wojna, musze przygotować brzusio pimpusio. - Zacisłam hardo powieki i dupsko - Dżejbajbku - krzykłam głośno - Moja ty miłości, słyszałeś?
- Jo lala - odrzekł męsko męskim głosem jak prawdziwy męski mężczyzna o męskim głosie z męską pralką z gównem dającą +10 do męskości
- To wołaj Bicza. Stado będzie walczyć.
- Nie ty o tym decydujesz tępa srako.
-Sraka jest rzadka.
- Jak twoja stara.
Bicz już do nas pędził. Wyglądał na blisko 20 lat, starzenie nagle minęło. Nie to co u mnie. Ale nie czas opowiadać o tym, jak kupłam se krem na zmarszczki i dostałam po nim uczulenia sromidła.
- Edłordzie, gdzie powinniśmy stanąć do walki?
- Na tej polanie nad ładnym morzem, które jest ładne. - odpowiedział męskim barytonem sraki.
Tak też zrobilim. Licząca około w pip basiorów wataha Bicza rozstawiła się w sześciokąt foremny. Marmurowy Pedał stał se w środku z miną jakby miał zatwardzenie. Ja chodziłam z Geją i Łajnukiem po lesie żeby obsikiwali każde drzewo dla zmylenia tropu.
Volgówni nadeszli z północy. Wzmógł się wiatr. Nadchodziła burza, chmury deszczowe powoli sunęły nad horyzontem. Cała wataha naprężyła swe potężne ciała. Edłord wydał z siebie dźwięk podobny do: BLY
Zakapturzone postacie zbliżały się z każdą chwilą. Zatrzymali się √ pięćdziesiąt metrów od nas.
- Oddajta nam dzieci, albowiem my ich pożądamy. - krzyknął Aro Ma Z Garo przywódca Volgównich.
- Rusz lepiej to swojo srake, bo ci kija wsadzę w oko aż ci wyjdzie na Maroko! Prawda Bicz?- krzyczał Dżejkus
- SZCZEK SZCZEK MADAFAAAAAAAAAKA.
TE wały chcą mi odebrać moje wnuki. Wnuki? O kurdebele. Starość. Ale i tak nie mogłam do tego popuścić. Jedna z nich, brzydka chuda gira Dżejn, rzuciła sie do ataku. Padła na Bicza niczym kłoda wpada w ładne morze, które jest ładne. Ten kopnął ją kopytem w nos aż tynk poleciał. Wilki i wampajry skoczyły sobie do gardeł niczym CZarli i Bili z klifu. Aro Ma Z Garo wezwał wszystkich do walki swoim godowym pierdem. Widziałam Bicza jak upada. Widziałam Renesrakę obmacywaną przez marmurowych cweli. Widziałam Marmurowego Pedała srającego nieopodal. Widziałam Dżejbajbę, któremu golono brwi. Tego było za wiele. Nie. Nie, nie nie. I nagle.... Poczułam coś w moim brzusiu pimpusiu... Tak, dostałam sraki stulecia. Jednym zgrabny strumień objął wszystkich naszych wrogów. Cała ta moc pchała wszystkich w stronę klifu nad ładnym morzem, które było ładne. Nie mieli szans, spadli. Ruszyliśmy by sprawdzić co z nimi. Umarli. Jakimś cudem ładne morze, które było ładne zmieniło się w gorącą lawę, która była gorąca.
ARO MA Z GARO
Me ciało palił ogiń. Ja żem czuł ogiń i tyko ogiń. Lecz szybko popłynąłę se na brzeg. Zem się spalił parwie, ale żem żył. Rynki nie miałem, rynki nie miałem, nogi nie miałem i nogi też nie miałem. Dupy też nie mialem. A nie, dupa jednak byla hłe hłe hue. Na brzegu żem ujrzał jako dziewicę jak atomówka była ubrana, a na czole jej zgrabnym napis widniał "Aj kil ju Renesra" Wlewała ona lawę z wiaderka do ładnego morza, które było ładne.
I nagle ktoś do mnie podbiegł.
-Joł men. Jestem Marek łowca pedałów palących się w lawie. Mam pomysła. Zrobim z ciebie Darta Pierdeła i żesz zawładniesz galaktyką i będziesz miał wnuka z ryjem sraki.
- Spoko loko, ale ja żem pragnę czegoś silniejszego jak Łajnuk.
- Joł men, załatwim to men