-A więc to było tak...
Gdy cię opuściłem nie mogłem znieść samotności, więc ruszyłem na dziki podryw. Nie jestem jakimś srakowatym basiorem, więc nie mogłem desperacko ruszyć w miasto i jak cwel przebierać oczami po kobietach mając nadzieję, że wpoję się w jakąś. Musiałem liczyć na prawdziwą miłość.
Przeszukałem dużo różnych portali i nagle pojawiła się ona... piękna jak noc i tępa jak sraka! Kobieta idealna! Tylko nie pachniała tak jak ty. Jej imie rozbrzmiewało niczym pęknięcie szkła na tle harfy. Nazywała się Bala. Zakochani byliśmy na zabój, a nawet bardziej... do czasu. Dowiedziała sie że jestem wampirem, więc uwierzyła w moce nadnaturalne i wypila jakieś gówno z napisem ZWIĄZEK X. Od tego czasu myślała, że jest jedną z... jedną z... atomówek... Biła małpy w zoo, dusiła homary, zabijała ameby pod mikroskopem. Musiałem odejść. A ona mnie tropi. Zawędrowałem aż do Forks, powróciły wspomnienia. Musiałem sprawdzić czy ze swoją tępotą przetrwałaś choć dwa dni. Mam nadzieję, że nie siedziałaś przez 3 miesiące gapiąc się w okno.
Na szczęście żyjesz, ale... jesteś z nim...Muszę się z tym pogodzić, ale twoja córka... taka piękna... i te melony... ZNACZY OCZY! Jest idealna... jeśli zabronisz mi się z nią spotykać to nigdy nie opuszcze Forks!
-No dobrze... możecie się widywać