Odcinek pierwszy

2.2K 86 13
                                    



Rocznica śmierci Yamoriego

Miyake wybija się na ostatni wdech powietrza, żeby potem rozdrapać palcami skórę głowy przeciwnikowi. Pożeracz zalewa się krwią, cały organizm przestaje funkcjonować – traci wszystkie wnętrzności poprzez jedną dziurę. W dziurze tej dostrzega ją Tsukiyama Shuu, któremu obiecała ostatnie widowisko dla Smakoszy. Wyczytuje z jej twarzy niezadowolenie, ukryty głęboko w sercu smutek, a przede wszystkim wściekłość. Bezczelnie unosi dłonie, żeby móc zaklaskać, a po nim wstają z miejsca goście, wtórując mu. Dziewczyna stoi cała zalana krwią; jej włosy, twarz, ręce, ubrania, wszystko. Śmierdzi trupami, cuchnie potem, kaskada kropel czerwonej posoki kapie pod jej stopy niczym deszcz.

Srebrne końcówki stają się czarne, jej knykcie i kolana są rozdrapane, do tego próbuje wyrównać oddech i rytm serca, który póki co bije zawzięcie mocno w pierś.

– Brawa dla Mima! To było zjawiskowe! – krzyczy zaintrygowany Shuu i usuwa martwego Pożeracza z drogi. – Nie masz dla siebie litości, belle. Idź odpocznij, rano przyjdzie Sata, żeby sprawdzić jak się czujesz.

Podchodzi do niej, mówiąc tak cicho, tylko dla jej uszu. Jedynie złowrogi wzrok spoczywa na jego osobie, jakby miała w nich laser i postanowiła przedziurawić mu czaszkę. Bardzo by tego chciała, zresztą jest na niego zła. Po upadku Sowy i Anteiku, nie zjawiła się na ulicach ani razu. Od pewnego czasu zamieszkuje rezydencję Tsukiyamy i musi przyznać, że jest traktowana niemalże jak księżniczka. Nie znosi tego określenia, więc rzadko wychodzi w ogóle na powietrze. Po śmierci przyjaciela Kanekiego, słuch o nim zaginął. Zaś słyszy się tylko jedno nazwisko: Sasaki Haise. Przez nadmiar tych plotek, wypływa jej to uszami i udaje, że to ktoś nieważny.

Wychodzi z areny, mija dużą piwnicę pustych krat dla Pożeraczy, kamienie obłożone ściany są pokryte wilgocią, mchem, oraz zaschniętą krwią. Jej obcasy głośno odbijają się od powierzchni, stwarza się echo, idzie prosto, stanowczym tupotem stawia kroki. Mimo odczucia zmęczenia, jakoś niespecjalnie to pokazuje, wręcz udaje nieugiętą. Idzie na górę, gdzie na dziedzińcu spotyka masę arystokratów, którzy byli świadkami kolejnego mordu. Jedną z nich jest Kanae von Rosewald – słynna kuzynka Tsukiyamy, która w naprawdę wyjątkowych okazjach zjawiała się w jego posiadłości. Na widok Mima, podchodzi z gracją, a w lewej dłoni trzyma czerwoną różę.

– Niezłe widowisko, Mimie – zaczyna. – Shuu dał ci pole do popisu. Wszyscy myśleli, że z tym skończyłaś.

– Nie zrobiłam tego bez przyczyny. Tylko na nich mogę liczyć w usunięciu Drzewa Aogiri. Teraz czekam na ich ruch.

– Teraz powinnaś wziąć kąpiel, bo cuchniesz tą brudną krwią – wtrąca szybko Kanae.

– O gustach się nie dyskutuje, ale masz rację. Krew już zaschła i czuję się, jakby pokryła moje ciało rdza. Nie polecam takich zabaw – wzdycha głośno Fusako.

– To prawda, że zabiłaś córkę Sowy? – pyta niespodziewanie.

Dziewczynie tylko zabiło mocniej serce, choć szczerze powiedziawszy mięsień na jej twarzy w ogóle nie drgnie. Odwraca głowę, a jej bordowe oczy spoczywają na jej sylwetce.

– Była przeciwko Yoshimurze, a tak między nami były jakieś niesnaski i sama się prosiła. Nie mogłam odmówić – odpowiada. – Jeśli zaczepiłaś mnie tylko po to, żeby poruszyć ten prostacki temat, muszę przyznać, że jesteś odważnie głupia. Wybacz, nie mam czasu na te pieprzenie.

Kanae macha rękoma w geście obrony.

– Nie chowaj urazy, przecież to tylko pytanie, które nurtuje każdego z gości. Zaczęłaś co poniektórych interesować. Czują w tobie krew innego ghula, nawet ja. Gdy spytałam Tsukiyamę dlaczego, od razu zmienił temat.

Tokyo Ghoul: QuinxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz