Odcinek trzeci

850 44 3
                                    

Przez góra dziesięć minut idą wzdłuż korytarza w śmiertelnej ciszy. Kyouya idzie tuż obok Kanae, a cała trójka gości obok siebie. Mutsuki jest niezadowolony i wyraża to poprzez złowieszczy wzrok na Haise, ponieważ twierdzi, że jego bezmyślne zachowanie spowodowało to, że chcą ich widzieć we trzech. Saiko przygląda się z tyłu, przy boku Fusako, która ma dość tej sukni, butów i całej tej zgrai ghuli i półghuli o ile może ich tak nazwać. Z sali balowej słychać muzykę i śmiechy gości, będący co po niektórzy totalnie pijani.

– Yonebayashi Saiko i Mutsuki Tooru zostaną tutaj. Poczekają. Sasaki Haise, Sata Kyouya i Fusako Miyake, mój kuzyn czeka na was – mówi zwięźle i bez wahania Kanae.

Lokaj otwiera drzwi. Kanae zostaje na korytarzu wraz z towarzyszami Sasakiego. Saiko siada pod zimnym murem z naburmuszoną miną, a Mutsuki stara się wytężyć słuch.

W gabinecie Tsukiyamy, który stoi nad swym biurkiem z założonymi rękoma z tyłu panuje taka sama głucha cisza co między nimi. Jego twarz wykazuje na to, że jest bardzo dumny, iż spotkali się tutaj wszyscy, aby mogli dopowiedzieć pewne niedomówienia. Szczególnie rozwiać wszelkie wątpliwości jakie Haise obsypał zapewne Miyake. Kyouya zastanawia się, po co ta cała farsa, Haise nie potrafi ustać w miejscu, a Miyake chciałaby wreszcie pójść się wyspać oraz zapomnieć o tym, że to spotkanie w ogóle miało miejsce.

– Musiałem wyjść szybciej niż zamierzałem, ponieważ zapach twoich przyjaciół poruszył moich gości – oznajmia Shuu. – Nie podoba mi się, że zawarłeś z nimi umowę, Kaneki-kun.

– Wolałbym taki los, niż zrównanie z ziemią Tokio – odpowiada krótko. – Przyszedłem po Miyake, to wszystko.

Wtedy każdy z obecnych patrzy na Miyake, a potem z powrotem na Sasakiego, który w ogóle nie żartował. Sata zaciska pięści i zwraca się do Smakosza.

– Pozwalasz na to, żeby Gołębie kręciły się wokół twojego domu? Co na to von Rosewaldowie? Kanae o tym wie, czy dalej będziesz zgrywał polityka spraw wewnętrznych? A twoja ignorancja, Przepasko, powinna wyjść stąd razem z całym oddziałem.

– Nie mogę pozwolić, by ludzie znali miejsce spotkań ghuli, bo stworzę rzeź tysięcy ofiar, a raczej powtórki z zabawy nie chcecie – zakłada ręce na piersi Shuu. – Dlatego ty, Kaneki-kun, jesteś póki co, bombą zegarową i raczyłbym, żebyś stąd wyszedł.

– Bez niej, nie wyjdę – odpowiada uparcie białowłosy. – Zresztą, od razu mówię, CCG nie wtrąca się w sprawy Quinx, więc to poufna sprawa i nie masz się czego bać.

– Jeszcze tego samego wieczoru mnie ostrzegałeś, więc nie kręć.

– Quinx? – dziwi się Fusako. – Słyszałam o niej. Należą do niej ludzie ze wszczepionym quinque.

– Czyli innymi słowy debile – komentuje Sata.

Haise spogląda na ghula ze złowrogim błyskiem w oku, jakby chciał, żeby Sata wypluł te słowa, które właśnie padły. Faktycznie tak jest, ale nie zacznie bójki mogąca się skończyć bardzo źle dla każdego. Fusako zaś jest wściekła, że po tym wszystkim, Sasaki wrócił do ludzi jak do swoich, po tym co robił CCG na oczach starych przyjaciół.

– Co z Anteiku? Nie myślałeś z Nishikim nad odnowieniem kawiarni? Czy ktokolwiek z nich wie o tym kim jesteś teraz?

Mięśnie na twarzy chłopaka napinają się.

– W tym jest problem – wzdycha. – Obiecałem im zdobyć informacje o Touce, Hinami, Enji, Kayi i innych ghulach. Jeśli im je wyjawię, oczyszczą mnie i Miyake z wszelkich zarzutów i będziemy mogli żyć razem.

Tokyo Ghoul: QuinxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz