Sata puka ostrożnie w drzwi do sypialni Miyake. Czeka długą chwilę, póki powiew wiatru spowodowanego przez szybki ruch otwieranych drzwi pobudza go. Widzi Fusako ubraną w standardowe koturny-czółenka, śnieżnobiałą, wyprasowaną i pachnącą imbirem z nutką mięty koszulą, oraz czarne spodnie. Jej włosy są splątane w rozczochranego warkocza leżącego na lewym ramieniu. Dziewczyna mruży oczy na widok Kyouyi, który blednieje, po czym prostuje się. Nie potrafi spojrzeć jej w oczy.
– Jak się czujesz? – zaczyna.
Miyake prycha.
– Prawdziwy indywidualista z ciebie. Jak powiedział Tsukiyama, jesteś jego Hermesem – krzyżuje ręce na piersi.
Kyouya nachyla się niebezpiecznie blisko. Fusako jest niewzruszona.
– A ty naszą atrakcją na dzisiejszy bankiet. Bądź dobrą dziewczynką i zrób to co ci teraz powiem – mówi ostro. – Tsukiyama powiedział, że ty i ja pójdziemy tam razem, jako ostatni. Nie jestem zachwycony gwałtowną zmianą planów, miałem iść z Kanae. Teraz muszę zmienić garnitur.
– Chwalisz się, czy żalisz? – wywraca oczami. – Ubierz smoking, a ja ubiorę coś prostego.
– Shuu będzie wściekły. Spytam go zdanie – zagryza wargę i odsuwa się. – Zresztą, nienawidzę bankietów, ciągle ktoś sterczy komuś nad głową.
– Może dlatego, że nie potrafisz się bawić. – Miyake zmierza go wzrokiem od stóp do głów i odchodzi.
Na przekór niej staje Kyouya. Obserwuje dokładnie schludny, cichy i ciepły pokój, mimo braku okien; nie jest w środku duszno. Między nimi panuje dziwne napięcie, Kyouya nie jest dumny z decyzji Smakosza, a Miyake jest zmęczona. Całą noc spała jak zabita, nie śniąc o niczym. Pierwszy raz wbrew sobie walczyła z tyloma Pożeraczami naraz. Spowodowało to złe samopoczucie, negatywne myśli przy czym świeże blizny, które szybko się nie zagoją.
Chłopak śledzi ją w skupieniu, gdy siada przy rozpalonym kominku.
– Do twarzy ci w czerni i bieli – wypala.
Odwraca głowę, uniósłszy brew ze zdziwienia. Lekkie rumieńce oblewają jej twarz na kościach jarzmowych, jednak nie zamierza podziękować nawet z grzeczności. Spuszcza wzrok.
– Przyszedłeś spytać jak się czuję. Dobrze, więc nie musisz się martwić. Możesz wyjść – zakłada nogę na nogę, prostując plecy.
Kyouya zaciska zęby, mięśnie twarzy napinają się. Stuka pięścią o ścianę. Miyake dziwi nachalność Saty. Widzi, że wzmaga się z własnym sobą, ponieważ charakterystyczne jest to, iż jego wargi drżą, policzki robią się co jakiś czas pełnie jak u chomika, a wyraz twarzy wyraża zażenowanie i upór. Dostrzegłszy to, zamiast spytać wprost o co chodzi, bawi ją to. Unosi kącik ust i wraca do palącego się ognia, wrzuciwszy tuzin gałązek bzu. Na skutek jaśniejącego ognia, jej twarz staje się niemal przeźroczysta, lecz bordowe oczy ciemnieją jak noc.
– Kanae rozsiewa plotki, że zabiłaś córkę Sowy.
– Bo to prawda. I co z tego?
– To z zazdrości? – odpowiada pytaniem.
Miyake wstaje gwałtownie i niebezpiecznie blisko staje naprzeciw Saty. Wyczuwa jad w jej głosie.
– O czym ty znowu pieprzysz? O kogo miałabym być zazdrosna? Ta flądra szukała śmierci, więc ją znalazła.
Kyouya zdążył w przeszłości poznać Eto. Była miła, wesoła, zafascynowana Ken Kanekim. Znał Tatarę, Jasona, Rize – ich wszystkich – mimo że nie należał do Drzewa Aogiri.
CZYTASZ
Tokyo Ghoul: Quinx
FanfictionSłynna Fusako Miyake złamała obietnicę daną Jednookiemu Ghulowi. Chłopak z rozdartym sercem wyczekuje swojej miłości do ostatniego tchu, wszakże wreszcie granica jego cierpliwości mija się z celem i postanawia jej szukać. Słuchy o niej, które panują...