II: Jest żywy. Jest złotą rybką, która nie potrafi oddychać bez wody.

1.1K 170 5
                                    

- Kupmy dwie złote rybki - powiedział Eryk, kiedy leżeliśmy na trawniku w ogrodzie za moim domem.

Niebo nadal było poszarzałe. Ale nie było już na nim gwiazd. Piąta nad ranem. Chłodny wiatr targający włosy. Świeże powietrze uderzające w nozdrza. Cisza. Spokój. I niewyraźne odgłosy przejeżdżających samochodów. Miasta budzącego się do życia.

- Kupmy je i hodujmy tak jakbyśmy troszczyli się o własne życie.

- Skąd taki pomysł? - przechyliłem głowę w bok, spoglądając na chłopaka.

- Żeby o sobie nie zapomnieć - odpowiedział - Pomyśl. Umrą dopiero wtedy, kiedy my umrzemy.

- Ryby żyją krócej niż ludzie.

- Może dlatego, że nie dba się o nie odpowiednio.

*

Dorośli nic nie wiedzą. Żyją w swoim wyimaginowanym świecie. Nie potrafią zrozumieć. Nie wiedzą czym jest dzisiejsza rzeczywistość dla nastolatka. Ciągle tylko słyszę o tym, co było kiedyś. Ale czas płynie. Nie ma już kiedyś. Jest dziś. Tu i teraz.

- Jak je nazwiemy? - zapytał Eryk, niosąc w dłoni worek z dwoma złotymi rybkami.

- To bez znaczenia.

- Źle do tego podchodzisz.

Wracaliśmy ze sklepu zoologicznego. Słońce pokazywało pierwsze promienie. Zaspaną twarz. Spojrzałem na bruneta.

- Twoje życie jest ci obojętne?

Przeniosłem wzrok na ryby. Zupełnie mnie nie przypominały. Były prawdziwe. Były sobą. Potrafiły pływać. Potrafiły nurkować.

- Tak.

Nie jestem zainteresowany tą rzeczywistością. Nie jestem.

- Chciałbyś umrzeć? - zapytał chłopak, chwytając moją dłoń.

Pozwoliłem mu na to. To było zwyczajne. Nie było w tym nic. Żadnych uczuć. Nie było bliskości. Nie było żalu. Nie było smutku. Dzięki temu nie czuliśmy się samotni. Nic więcej. Tylko tyle. 

- A jeśli chciałbym?

- Utoniemy razem - uśmiechnął się.

Cisza. Nie mówiliśmy nic. Nie byłoby to odpowiednie. Nie byłoby to na miejscu. Tyle wystarczyło. Ani słowa więcej. Nie umiemy nurkować. Nie możemy zabrnąć dalej. To koniec drogi.

- Więc, jak je nazwiemy?

*

- Anael, dziś wraca twoja siostra - usłyszałem, kiedy wsuwałem adidasy na stopy.

- Wiem, mamo - odpowiedziałem cicho.

- Będzie z nią jej chłopak - dodała, wychylając się z kuchni.

O tym też wiem. Wiem, mamo.

- Wychodzisz gdzieś? - zapytała wycierając mokry talerz trzymany w dłoniach.

- Tak.

- Pamiętaj, żeby wrócić na kolację.

Nie odpowiedziałem. Wyszedłem zamykając drzwi. Wiedziałem dlaczego siostra wracała. Wiedziałem nawet jeśli matka mi tego nie powiedziała. Więc naprawdę się rozejdziecie, hmm?

Zacisnąłem dłonie w pięści. Woda. Potrzebuję jej. Natychmiast. Woda. Tylko ona jest w stanie mi pomóc.

Proszę, uratuj mnie. Pozwól mi utonąć.

*

Dziesięć. Dwadzieścia. Trzydzieści sekund. Błękitne niebo majaczące gdzieś ponad wodą. Gdzieś bardzo daleko. Czterdzieści. Pięćdziesiąt. Wypuściłem powietrze. Na powierzchnie wypłynęły bąbelki. A ja zostałem. Zostałem tu.

How to be a Drowning Fish (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz