- Kupmy dwie złote rybki - powiedział Eryk, kiedy leżeliśmy na trawniku w ogrodzie za moim domem.
Niebo nadal było poszarzałe. Ale nie było już na nim gwiazd. Piąta nad ranem. Chłodny wiatr targający włosy. Świeże powietrze uderzające w nozdrza. Cisza. Spokój. I niewyraźne odgłosy przejeżdżających samochodów. Miasta budzącego się do życia.
- Kupmy je i hodujmy tak jakbyśmy troszczyli się o własne życie.
- Skąd taki pomysł? - przechyliłem głowę w bok, spoglądając na chłopaka.
- Żeby o sobie nie zapomnieć - odpowiedział - Pomyśl. Umrą dopiero wtedy, kiedy my umrzemy.
- Ryby żyją krócej niż ludzie.
- Może dlatego, że nie dba się o nie odpowiednio.
*
Dorośli nic nie wiedzą. Żyją w swoim wyimaginowanym świecie. Nie potrafią zrozumieć. Nie wiedzą czym jest dzisiejsza rzeczywistość dla nastolatka. Ciągle tylko słyszę o tym, co było kiedyś. Ale czas płynie. Nie ma już kiedyś. Jest dziś. Tu i teraz.
- Jak je nazwiemy? - zapytał Eryk, niosąc w dłoni worek z dwoma złotymi rybkami.
- To bez znaczenia.
- Źle do tego podchodzisz.
Wracaliśmy ze sklepu zoologicznego. Słońce pokazywało pierwsze promienie. Zaspaną twarz. Spojrzałem na bruneta.
- Twoje życie jest ci obojętne?
Przeniosłem wzrok na ryby. Zupełnie mnie nie przypominały. Były prawdziwe. Były sobą. Potrafiły pływać. Potrafiły nurkować.
- Tak.
Nie jestem zainteresowany tą rzeczywistością. Nie jestem.
- Chciałbyś umrzeć? - zapytał chłopak, chwytając moją dłoń.
Pozwoliłem mu na to. To było zwyczajne. Nie było w tym nic. Żadnych uczuć. Nie było bliskości. Nie było żalu. Nie było smutku. Dzięki temu nie czuliśmy się samotni. Nic więcej. Tylko tyle.
- A jeśli chciałbym?
- Utoniemy razem - uśmiechnął się.
Cisza. Nie mówiliśmy nic. Nie byłoby to odpowiednie. Nie byłoby to na miejscu. Tyle wystarczyło. Ani słowa więcej. Nie umiemy nurkować. Nie możemy zabrnąć dalej. To koniec drogi.
- Więc, jak je nazwiemy?
*
- Anael, dziś wraca twoja siostra - usłyszałem, kiedy wsuwałem adidasy na stopy.
- Wiem, mamo - odpowiedziałem cicho.
- Będzie z nią jej chłopak - dodała, wychylając się z kuchni.
O tym też wiem. Wiem, mamo.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytała wycierając mokry talerz trzymany w dłoniach.
- Tak.
- Pamiętaj, żeby wrócić na kolację.
Nie odpowiedziałem. Wyszedłem zamykając drzwi. Wiedziałem dlaczego siostra wracała. Wiedziałem nawet jeśli matka mi tego nie powiedziała. Więc naprawdę się rozejdziecie, hmm?
Zacisnąłem dłonie w pięści. Woda. Potrzebuję jej. Natychmiast. Woda. Tylko ona jest w stanie mi pomóc.
Proszę, uratuj mnie. Pozwól mi utonąć.
*
Dziesięć. Dwadzieścia. Trzydzieści sekund. Błękitne niebo majaczące gdzieś ponad wodą. Gdzieś bardzo daleko. Czterdzieści. Pięćdziesiąt. Wypuściłem powietrze. Na powierzchnie wypłynęły bąbelki. A ja zostałem. Zostałem tu.
CZYTASZ
How to be a Drowning Fish (boyxboy)
RomanceWystarczy przestrzegać kilku prostych reguł. Zasada nr 1: Wstrzymaj oddech. Zasada nr 2: Zanurz się w wodzie. Zasada nr 3: Oczy miej zawsze szeroko zamknięte. Zasada nr 4: Nie pozwól, by ktokolwiek odkrył twoje uczucia. Zasada nr 5: Utoń.