Rozdział 5 : On wrócił

2.7K 386 74
                                    

20 stycznia 2016 roku.
Godzina 13:12.

Siedziałem nieruchomo na łóżku przytulając kolana do swojego torsu i chowając w nich głowę.
Od dwóch godzin trwałem w takiej pozycji nie mogąc powstrzymać histerycznego płaczu.

Czemu płakałem? Może przez to, że na prawdę jestem naiwny. Tak.
Zdecydowanie jestem. Byłem naiwny myśląc, że ktoś na prawdę może mnie zrozumieć, że ktoś, kto wie, że jestem chory zignoruje ten fakt i po prostu bezwzględnie mnie polubi za to, jaki jestem. Byłem naiwny myśląc, że ktoś polubi Luhan'a schizofrenika, że ktoś się z nim zaprzyjaźni... To właśnie naiwność.

Gratuluję, Nieznajomy. Miałeś rację. Czy teraz wreszcie jesteś z siebie zadowolony? Jesteś z siebie dumny, że zamiast rozwiązać mój problem tylko pomnożyłeś jego liczbę? Napisałem do ciebie z schizofrenią, a pożegnałem cię z schizofrenią, samotnością, kłopotliwością i naiwnością.

Ale proszę bardzo. Dałem Ci spokój. Uwolniłeś się ode mnie. W końcu Luhan schizofrenik przestanie truć ci dupę i naruszać twoją świętą prywatność. Mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowany z owego stanu rzeczy...

W pewnym momencie z głębokiego rozmyślania nad swoją beznadziejnością wyrwał mnie dźwięk otwarcia się drzwi do pokoju. Podniosłem w górę głowę i spojrzałem na ciemnowłosą dziewczynę, która weszła do mojej sypialni.

Chaerin spojrzała na mnie zaskoczona, po czym podeszła szybko do łóżka i pochyliła się nade mną odgarniając jasne kosmyki włosów z czoła.

Patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem, zapewne rozmyślając, czy wszystko ze mną w porządku, czy nie trzeba mi lekarstw.

- Lu... Co się dzieje? Czy On tu był? - zapytała

Pokręciłem bezradnie głową w odpowiedzi na jej pytanie.

Po chwili tępego wpatrywania się w studentkę, złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem w swoją stronę zmuszając do zajęcia miejsca na miękkim materacu obok mnie.

Proszę, przytul mnie... Nie mam nikogo. Nie mam rodziców. Nie mam rodziny. Nie mam Sehuna. Mam tylko ciebie, moją opiekunkę. Nie wiem nawet, czy faktycznie mnie lubisz, czy traktujesz to w pełni jako swoją pracę, ale błagam, po prostu mnie teraz przytul...

Przyciągnąłem bliżej siebie studentkę, po czym bez słowa wtuliłem się w jej ramię. Ubranie Chaerin pachniało bardzo ładnie, nie jakimiś mocnymi perfumami z drogerii, lecz delikatną wanilią. Bardzo lubiłem ten zapach. Był naturalny.

Zamknąłem oczy, pozwalając ponownie spłynąć po moich policzkach bezbarwnej cieczy mocząc jednocześnie koszulkę opiekunki. Po chwili poczułem, jak dziewczyna zaczyna mnie lekko głaskać po głowie przeczesując smukłymi palcami falowane włosy. To mnie nieco uspokoiło...

Przesiedziałem tak przyczepiony do ramienia brunetki jakąś godzinę, przez którą zdążyłem kompletnie opanować niepokój panujący w mojej głowie.

Po tych jakże dłużących się sześćdziesięciu minutach zdołałem zapaść w niespokojny sen. Nie śniło mi się zupełnie nic, prawdopodobnie przez zmęczenie spowodowane wcześniejszym płaczem.

***

Obudziłem się o godzinie dwudziestej, leżąc na swoim łóżku, zupełnie samemu. Dźwignąłem się na łokciach i rozejrzałem po pokoju. To bardzo dziwne. Gdzie Chaerin? Ona nigdy nie pozwalała budzić mi się samemu.

Zdezorientowany wstałem z łóżka, chwiejnymi krokami opuściłem sypialnię i skierowałem się do kuchni. Stałem się jeszcze bardziej niespokojny, gdy i tam nie zastałem studentki. Taka sama pustka i cisza panowała w salonie, łazience, jej oddzielnym pokoju, czy też w każdym innym pomieszczeniu.

NieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz