KYUNGSOO
Patrzyłem ze smutkiem w oczach na Sehuna, wciąż obejmując jego szyję ramieniem. Jego ubranie składające się z szarej bluzy i czarnych, dresowych spodni kompletnie przesiąkło nieprzyjemnym zapachem szpitala, który zdawał się zabierać, a nie dawać życie chłopakowi.
Miałem ochotę płakać. Oh był moim najlepszym i chyba jedynym przyjacielem, nie licząc Kaia. Serce mi pękało, kiedy patrzyłem, jak cierpi w chorobie, jednak najgorsze było to, że podczas tego wszystkiego on, zamiast myśleć o sobie, myślał o Luhanie.
Nastolatek, który do tej pory opierał się podbródkiem o kolana, spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Wiedziałem, że moje słowa go zdziwiły, jednakże wiedziałem, o czym mówię. Miałem wrażenie, że chodzimy po tym samym, kruchym lodzie.
- O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi w geście niezrozumienia.
Nie wiedziałem od jak dawna Sehun zna swojego pacjenta, do którego znacznie się zbliżył, ale wiedziałem, że to musiała być dla niego naprawę wyjątkowa osoba.
Chłopak czasem skarżył mi się na nachalnych pacjentów, którzy chcieli poznać jego imię. Zwykle przestawał odpisywać takim osobom, dlatego byłem pewny, że Luhan musiał się różnić czymś od wszystkich innych osób z problemem, skoro przekonał do siebie Oh.
Sehun nie chciał martwić Luhana chorobą. Nie bał się też o swoją śmierć, jako że przestanie istnieć dla mnie, dla swoich rodziców. Bał się, że przestanie istnieć dla Luhana.
- Po prostu chcę, abyś powiedział mu, co czujesz i jak wygląda cała ta sytuacja.
- Ale ja przecież nie kocham Luhana. Znam go zbyt krótko. Nic do niego nie czuję. Jest moim przyjacielem, ale nikim więcej - zaczął zaprzeczać, a jego głos przybrał nieprzyjemny, oziębły ton.
- Sehun...
- Wyjdź - powiedział, nie dając mi dokończyć. - Chcę pobyć sam. Źle się czuję - oznajmił, uciekając wzrokiem na bok.Cofnąłem rękę, tym samym przestając obejmować Oh, a po chwili oczekiwania na jakiekolwiek słowa nastolatka, wstałem ze szpitalnego łóżka i zabierając ze sobą plecak, ruszyłem do wyjścia z jego sali.
- Przyjdę jutro po lekcjach - powiadomiłem, po czym zamknąłem za sobą drzwi do pomieszczenia, zostawiając go samego.
***
- Doktorze, krwotok się nasila! - krzyczała pielęgniarka, podtrzymując klatkę piersiową pochylającego się do przodu nastolatka, który ciągle przyciskał do swojego nosa masy chusteczek higienicznych.
Ciężko było mi patrzeć przez szybę na to, co się działo w sali Sehuna, a jeszcze ciężej było mi patrzeć na przyjaciela, który już nie pierwszy raz przeżywał taką sytuację.
Przerażenie w oczach Oh występowało za każdym razem, kiedy z jego nosa lub ust wydobywała się, zdecydowanie zbyt duża ilość osocza. Chłopak nie bał się chemii, zastrzyków, badań, za to zaczynał panikować na widok czerwonej cieczy.
- Zatrzymajcie to! - krzyczał pacjent, zamykając oczy, aby tylko nie widzieć purpurowych plam na pościeli i jego ubraniu. - Zróbcie coś!
- Spokojnie, Sehun. - Lekarz prowadzący starał się go uspokoić, klepiąc go po plecach i przykładając zimny okład do jego karku. - Podaliśmy ci już dożylnie leki, zaraz przejdzie - deklarował.***
Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu u Sehuna można było zauważyć coraz więcej zmian, które bardzo niepokoiły mnie, lekarzy oraz rodziców nastolatka.
Po pierwsze - chłopak bardzo schudł przez mało kaloryczne jedzenie podawane w szpitalu oraz brak apetytu spowodowany przez chemię. Dodatkowo zniechęcały go wymioty i zawroty głowy.
![](https://img.wattpad.com/cover/60065907-288-k746866.jpg)
CZYTASZ
Nieznajomy
FanfictionWspółtwórca : @spacedeerlu Gatunek : dramat, romans Paring : hunhan Jelonek07: Cześć. Nieznajomy: Cześć. W czym mogę ci pomóc? Jelonek07: Chanyeol mi cię polecił, gdybym chciał z kimś porozmawiać. Nieznajomy: W takim razie porozmawiajmy.