SEHUN
- Cholera - syknąłem zaczynając nerwowo wycierać rękoma wypływającą z mojego nosa czerwoną ciecz.
Krew. Coraz więcej krwi pojawiało się na moich nadgarstkach, wierzchu obu dłoni i palcach. Nie można było też zapomnieć o jasnych rękawach bluzy, które teraz zmieniły barwę na szkarłatną.
To nie był pierwszy raz, kiedy ciekła mi krew z nosa, ale halo, każdemu dorastającemu chłopakowi się to zdarza, jednak w tamtym przypadku krwotok z nosa był o wiele bardziej intensywny, wręcz niepokojący.
Zszedłem szybko z dachu domu i skoczyłem na balkon, a następnie wpadłem niczym burza do swojego pokoju zaczynając wyrzucać z szafek wszystkie rzeczy, w poszukiwaniu chusteczek higienicznych.
Po około dwóch minutach, gdy czerwień zdążyła zabrudzić moją brodę oraz szyję, znalazłem upragnione opakowanie i od razu wyjąłem z niego kilka białych chusteczek, które szybko przyłożyłem do nozdrzy.
Instynktownie pochyliłem w dół głowę i podszedłem do dużego łóżka, na którym usiadłem. Starałem się oddychać spokojnie, starałem się uspokoić, starałem się nie krzyczeć z przerażenia, podczas wymieniania tak samo mocno nasiąkniętych krwią skrawków cienkiego materiału.
W pewnym momencie poczułem, jak coś wypływa z kącika moich ust. Odruchowo sięgnąłem do warg, naciskając na nie dwoma palcami. Tak bardzo żałowałem spojrzenia na nie - na opuszki oblane purpurą. Tą cholerną, jebaną purpurą, bądź jak kto wolał - szkarłatem lub czerwienią.
W tamtej chwili po prostu mentalnie nie wytrzymałem. Rzuciłem na ziemię wszystkie pokolorowane osoczem chusteczki, zerwałem się z łóżka i mimo chwiania na boki wybiegłem z pokoju, kierując się do łazienki, której drzwi zamknąłem za sobą z hukiem.
W ułamku sekundy znalazłem się przy białej umywalce, o którą oparłem dłonie. Podniosłem w górę głowę natrafiając wzrokiem na swoje odbicie w dużym lustrze. Tak, jak się tego spodziewałem, miałem twarz od nosa w dół całą we krwi nieubłagalnie sączącej się z moich nozdrzy i ust, ściekającej do zlewu.
Oddychałem ciężko, szybko, nerwowo, czując na języku metaliczny smak czerwonej cieczy. W oczach zebrały mi się łzy, które niebawem zaczęły bez skrupułów spływać po bladych niczym kreda policzkach.
Panikowałem. Od tak dawnego czasu nie potrafiłem utrzymać własnych emocji na smyczy. Nie potrafiłem też wstrzymać się od głośnego krzyku wołając do łazienki rodziców, którzy dzięki Bogu akurat tamtego wieczoru byli w domu...
Blondwłosa kobieta w wieku około czterdziestu lat wbiegła do przestronnego, jasnego pomieszczenia po niecałej minucie, a tuż za nią jej mąż aka mój ojciec. To naturalne, że rodzice przerazili się na mój widok, wręcz zamarli. Doskonale wiedziałem, że czuli w tamtej chwili, jakby historia postanowiła się powtórzyć i tym razem to ja stałem nad umywalką krwawiąc tak samo, jak pięć lat temu mój brat.
- Sehun! - wrzasnęła mama, błyskawicznie znajdując się przy mnie.
- Mamo... - Zaskomlałem, kaszląc krwią, którą również się dławiłem.Moja rodzicielka szybko wzięła mały ręcznik wiszący na wieszaku tuż obok zlewu i zmoczyła go zimną wodą przykładając materiał do mojego karku, by w ten sposób szybciej zatamować krwotok.
- Jedziemy do szpitala! - krzyknął w pewnym momencie ojciec, wybiegając z łazienki prawdopodobnie po to, by odpalić i wyprowadzić z garażu samochód.
Mama pomogła mi zejść na dół, trzymając pod ramię, a ostatecznie dojść do samochodu, który stał praktycznie tuż przed wyjściem z klatki schodowej bloku.
CZYTASZ
Nieznajomy
FanfictionWspółtwórca : @spacedeerlu Gatunek : dramat, romans Paring : hunhan Jelonek07: Cześć. Nieznajomy: Cześć. W czym mogę ci pomóc? Jelonek07: Chanyeol mi cię polecił, gdybym chciał z kimś porozmawiać. Nieznajomy: W takim razie porozmawiajmy.