Prov: Justina.
Siedziałem na łóżku i pisałem z ciocią bo to ona gdy mnie nie ma opiekuje sie Ian'em. Moi rodzice zmarli. Pisałem i zastanawiałem sie czemu młoda jeszcze nie wruciła.
Nagle drzwi do pokoju sie otwierają i wchodzi zmęczona i ospała współlokatorka. Usiadła na łóżku, dała dłonie na twarz i oparła łokcie na kolanach. Po chwili wstała i poszła do łazienki w drodze do pomieszczenia zerknąłem na nią i zobaczyłem że znowu ma tą cholerną krew na plecach. Ona przez to nie cierpi?
Przyszła, wycągnęła zeszyt z szuflatki i zaczęła coś rysować. A ja głupi wyjechałem.
- Mogę sie o coś spytać? - chciałem zapytać o nietypową rzecz.
- Mhm - mruknęła i podniosła wzrok zza zeszytu.
- Bo... ty na początku jak przyszłaś do naszego akademika to mówiłaś, że jesteś dziewicą, a teraz mówisz, że Luke cie zaliczył. - odłożyła zeszyt i podciągnęła sie bardziej do ściany.
- Nie kłamałam i z tym, i z tym. Jestem dziewicą i Luke mnie zaliczył. Chciaż tak on sam uważa. Tego dnia nie miałam na nic przyjemności, nawet na wychodzenie z domu. Były wakacje. Dostałam sms-a od Lukey'a. Spędziliśmy przyjemnie wieczór. Ale na koniec mile spędzonego dnia... Spytał sie czy może zostać na noc. Sama nie wierzyłam w swoją decyzje, ale... został. I w nocy... - tu głos zaczą jej sie łamać. - Obudziły mnie jego pocałunki na mojej szyji i brzuchu... Gdy otworzyłam oczy nie umiałam sie ruszyć on leżał na mnie i podążał językiem jeszcze niżej. Rozkroczył mi nogi. Zaczełam krzyczeć bo tego nie chciałam. - po jej policzkach zaczeły spływać strumienie łez. Usiadłem obok niej - gdy już oderwał swój język ode mnie, włożył we mnie dwa palce tak na raz... Miałam cholerne piętnaście lat. - jej płacz zamienił sie w ostry szloch, przytuliłem ją - a na drugi dzień poszłam do ginekologa i doktorka powiedziała, że dalej jestem dziewicą.
Prov:Jodge.
To co mu powiedziałam było upokarzające. Wtuliłam sie w niego, a gdy byłm w ramionach Justina robiło mi sie lepiej. Gdy już sie uspokoiłam odsunęłam sie od niego i mówiłam dalej.
- Zawsze w klasie nikt do mnie nie mówił po imieniu czy nazwisku. Zawsze nazywali mnie dziewicą. - kiedy już mu wszystko powiedziałam zrobiło mi sie cieplej i lżej na sercu.
- A to chyba dobrze, że jesteś kobietą czystą. Ta świadczy o tym, że szanujesz swoje ciało.
- Ale też nie możesz na to nic poradzić - odparłam z rezygnacją.
- A kto tak powiedział? - zdziwiłam sie.
W tym samym czasie powoli, delikatnie i przelotnie musną moje wargi. Po czym spojrzał głęnoko w moje oczy. Lekko uniosłam kącik ust i Bieber spowrotem sie wbił w moje usta. Pocałunek praktycznie od razu oddałam. To było... namiętne, spokojne i piekę. Opadałam powoli na poduszke, a chłopak za mną. Jego dłonie powędrowały na moje biodra. Po czym jego ręce wślizgnęły sie pod moją koszulkę, a jak to zrobił poczułam w brzuchu tysiące motyli, a przez pocałunek było czuć jak Justin sie uśmiecha.
Jednym ruchem rękami pozbył sie mojej koszulki. Nie wiedziałam co robić. Spanikowałam, odepchnęłam go lekko, a on sie monętalnie odsuną.- Przepraszam - odparłam wstając z łóżka przy czym łza spłynęła mi po policzku - po prostu jeszcze nie jestem gotowa.
Blądyn miał zdziwienie wymalowane na twarzy. Stał przedemną, ułożył swoją prawą dłoń na moim policzku i wytarł łzę. A lewą miał na moim ramieniu.- Nie to ja przepraszam - przytulił mnie do swojej piersi - nie powinienem...
- Dlaczego cały czas przypomina mi sie Luke? - powiedziałam tak bo chłopak tego nie słyszał.
- Coś ci zrobił ja wyszłaś? - a jednak. Odsuną sie ode mnie i popatrzał mi w oczy.
- Nie, jest dobrze - odparłam podnosząc kącik ust lekko w góre.
- Wiem, że nie jest. Co sie stało? - spytał i usiadł na moim łóżku, a ja obok niego.
- To tak dziwnie brzmiało... - totalnie sie zamyśliłam w tamtą chwile.
- To znaczy? Skarbie... mi możesz wszystko powiedzieć - opuściłam głowę, a on ją zaraz uniusł.
- Powiedział...: Narazie ci nic nie zrobie... - spojrzałam z bladą miną w jego czekoladowe oczy.
- Groził ci? - a ja tylko wzruszyłam ramionami.