Moje marzenie

205 11 1
                                    

- Chodź sie przejść. Może będzie ci lepiej? - zaproponował.

- Okej. Może sie uda. - postanowiłam z rezygnacją.

***

Podożałam z Justin'em dziedzińcem. Nie odzywaliśmy sie od siebie. To było trochę niezręczne. Ale nawet przyjemne. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Ale chyba chłopakowi to przeszkadzało więc sie odezwał i zadał pytanie nad, którym sie zastanawiałam.

- Masz jakieś marzenie, które bym mógł spełnić w twoje urodziny? - nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Nie chyba nie... ale... - nie dokończyłam bo sie jeszcze zastanawiałam.

- Hm... - zachęcił do dalszej odpowiedzi.

- Jak wywołasz na mojej twarzy uśmiech to... będziesz miał satysfakcje, że spełniłeś moje marzenie.

- Okej... do kiedy mam czas? - po tym spojrzałam na zegarek.

- Jest szesnasta... do północy. - odpowiedziałam i podniosłam głowe do góry by spojrzeć na jego twarz.

- Dobra... masz łaskotki? - spytał z szyderczym uśmiechem.

- Nie - odpowiedziałam szybko.

- Daj mi twoche czasu. Musze sie zastanowić. - chłopak przyłorzył palce u prawej ręki do ust z zastanawiającą sie miną.

- Dobra. Jak to zrobisz dędę cie nazywać " kox'u " Okej? - spytałam z zaciekawieniem dalej na niego patrząc.

- Jak chcesz, ale ja też ci wymyśle przezwisko. - odpowiedział z szyderczym uśmieszkiem.

- Mam sie bać? - nie wiedziałam co powiedzieć by przerwać chwilową, niezręczną cisze.

- Nie wiem. Po mnie możesz sie wszystkiego spodziewać.

- Pożyjemy zobaczymy... -
odparłam po czym przeszła przeze mnie fala zimnego powietrza.

Złożyłam ręce na krzyż i zaczełam jeżdzić dłońmi po moich przed ramieniach. To oznaczało, że jest mi zimno.
Justin spojżał na mnie. Natychmiast zdioł wielką czarmą bluze i nałożył na moje ramiona zostając w białym ciasnym t-shercie upinającim jego umięśniony tors. Przez chwile moje policzki zrobił sie różowe. Mam nadzieje, że Bieber tego nie widział.

- Słodka jesteś jak sie ruwienisz - Justin cicho zachichotał i podążaliśmy w strone wejścia do akademika.

Prov: Justin'a

Zauważyłem, że młodej jest zimno zaraz zdiołem swoją bluze i nałożyłem jej ją na ramiona. Ona ją przyjęła. Po czym poszliśmy do pokoju w ciszy. Długo zastanawiałem sie jak ją rozśmieszyć. Sprubuje inaczej ją podejść.

Gdy już doszliśmy do pokoju usiedliśmy na swoich łóżkach. Ja siedziałem cicho i sie zastanawiałem nad tym marzeniem.

- Dziękuje... - dziewczyna wybiła mnie z rytmu i podała bluzę. Ja ją wziołem bez słowa i mnie oświeciło. Powiedziałem Judge, że niewiadomo czego sie po mnie spodziewać i miałem pomysł żeby ją podejść od innej strony.

Szybko i nerwowo wstałem, a dzewczyna również szybko wstała i spytała.

- Co ci? - spytała zdziwionym głosem.

- Powiedziałaś,.że mam zrobić wszystko co mogę żebyś sie uśmiechnęła, tak? - zapytałem, choć znałem odpowiedź.

- No powiedzmy - odrzekła i założyła ręce na piersi.

Spojżałem jej głęboko w oczy, lecz zobaczyłem lekki strach, ale też ciekawość. W jednym momęcie wziołem dwoma palcami jej podbródek, a zarazem wpiłem sie w jej usta. Całowałem powoli i delikatnie. Na początku nie oddawała pocałynku. Ale ja zaryzykowałem i przejechałem językiem po jej dolnej wardze, prosząc tym o dostęp do jej języka. Ju ze zdziwienia opadły ręce, a ja kożystając z okazji położyłem swoje dłonie na jej biodrach. Moim zdziwieniem było, że młoda rozchyliła lekko usta, po czym wślizgnołem sie i plątałem nasze języki w bardziej namiętny i głędszy pocałunek. Lekko poczułem szczypanie w język. Co chwile byliśmy bliżej siebie. I stało sie. Zabrakło nam powietrza więc musieliśmi sie oderwać. No i wkońcu zobaczyłem jej piękny, nieśmiały uśmiech.

- To był ten twój plan koks'u? - zapytała trzymiąc ten sam uśmiech na ustach.

- Mhm - uśmiechnołem sie, a za chwile poczułem coś w postaci płynu w ustach. - To chyba przez ciebie? - wystawiłem lekko język.
- Ojjj! Chyba ci przedziurawiłam język. - zachichotała - oj tam, oj tam. - znów wyciągnołem lekko język a ona przejechała nim po moich wargach, krążąc nas w skromnym pocałunku w, którym znów poczułem jej małą kulkę na języku.

- Wreszcie zobaczyłem twój uśmiech. Cziro. - odparłem, a ona sie zdziwiła.

- Cziro? - zdziwienie nie miała tylko w oczach, ale w głosie i wymalowane na twarzy.

Dziewczyna Z Krzyżem//J.B.//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz