3 miesiące później...
Prov: Jodge.
Wszystko układa się pięknie. Z resztą tak jak chciałam. Jak byłam mała z koleżankami w sierocińcu wymyślałyśmy i opowiadałyśmy sobie jak chcemy by wyglądało nasz życie za kilka lat. Zawsze opowiadałam, że chciałabym być księżniczką w pięknej, różowej sukni. Ale bardzo chciałam spotkać swojego księcia i być z nim szczęśliwa. Takiego księcia właśnie mam i go cenię za wszystkie jego dobre cechy, a jest ich dużo.
Gdy wychodziłam z domu dziecka najtrudniej było mi się rorzstać z Miją. Była moją jedyną przyjaciółką. Byliśmy jak siostry. Dosłownie dwie krople wody. Spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę. No, ale cóż los nas rozdzielił i tak jakoś zostało. Ale nie tylko za nią tęsknię, ale też za Kamilem. Był super kolegą i doradzcą. Wiem, byliśy dziećmi, ale nasze decyzje były trudne na przykład "W co się bawimy?" Tak... to była długa myśl, lecz teraz mam trudniejszą. Jak nazwać naszego chłopca, którego noszę pod sercem. Kilka dni temu byłam z Justin'em na USG i okazało, się że to chłopiec. Bardzo się cieszę chociaż zasmuca mnie myśl, że podczas porodu nie zdąże się pożegnać z moim i Jus'a dzieckiem.
***
Właśnie wracam ze zakupów. A Jus poszedł zaprowadzić Ian'a do przedszkola. Nagle poczułam jak mój dzwonek telefonu rozbrzmiewa po tylnej kieszeni spodni. Wyjełam go i na wyświetlaczu komurki zobaczyłem nieznany numer.
- Tak, słucham? - odezwałam się.
- Jodge nie rozłączaj się - powiedział szybko Luke.
- Czego chcesz?! - zdenerwowałam się, a brzuch zabolał. Zakupy nie były takie ciężkie więc to nie mogło mi zaszkodzić.
- Dostałem przed chwilą list, że będziesz walczyć o prawa rodzicielskie.
- Wole to zrobić jeszcze w ciąży niż z poza grobu.
- Co? Jak to z poza grobu?
- Przez te twoje leguralne gierki w gwałty... no cóż, albo ja albo Kamil - nie wiem czemu powiedziałam Kamil na to dziecko. Chociaż nawet pasowało - umrzemy. - powiedziałam otwarcie.
- Czyli to chłopczyk? - wiedziałam, że ma teraz banana na ryju.
- Tak... - powiedziałam przeciągle. - Tak czy inaczej spotkamy się w sądzie. Nie mogę teraz gadać, cześć. - szybko się rozłączyłam.
Jakieś pięć minut późnij byłam już w domu. Ciocia Kayli wyjechała na deledację więc zastawiła nam pod opoieką Ian'a.
- Jus! Jesteś?! - krzyknęłam na cały dom.
- Jestem, jestem. Nie krzycz tak - zachichotał wychodząc z kuchni.
Pozbierał ode mnie zakupy, a ja zdięłam kurtkę i buty. Podążyjam za nim z uśmiechem.
- Znalazłam imię dla naszego dziecka - odparłam.
- Tak? Jakie? - uśmiechnął się.
- Kamil. Podoba Ci się?
- Yhm - zatwierdził - ja myślałem nad Oskarem.
- Też ładne. Nie wiem ty podejmij decyzję daję ci wolną rękę.
Pod wieczór...
Justin już poszedł się położyć, a ja jeszcze idę uspać jego brata.
Uspanie zajęło mi jakieś dziesięć minut. Po czym wróciłam do łóżka gdzie leżał Jus.
Położyłam się obok i wpatrywałam się w niego.- Jus, śpisz? - spytałam przytulając się do Bieber'a.
- Nie - odpowiedział z zamkniętymi oczami.
W pewnym momencie usiadłam na nim okrakiem, bezszelestnie i zaczęłam go całować, co sprawiało mi przyjemność bo lubiłam dotykać jego ust.
Zaczęłam zjeżdżać ustami najpierw za ucho, a potem na obojczyk.
- Kochanie, co ty robisz? - zachichotał.
- Odwdzięczam się - wypowiedziałam między pocałunkami.
Justin wydał z siebie jęk, gdy zostawiłam na jego karku malinkę. Co chwilę zjeżdżałm trochę niżej. Po chwili dotarłam na podbrzysze i się wróciłam do ust.
Prov: Justin'a.
Ta mała mnie doprowadzała do szału. Nikt jeszcze na mnie tak nie wpłynął jak ona. A nie powiem tych dziewczyn było dość dużo. Pozwoliłem ponieść się jej fantazji i nich robi ze mną co chce. Jodge mnie tak strasznie podnieca! Co chwile, gdy przygryzała randomowe miejsce na moim ciele robiłem się coraz twardszy. Nie umiałem się powstrzymać. Zdiołem jej koszulkę. Ja byłem w samych bokserkach więc Jodge takiego wysiłku nie miała.
W pewnym momencie jej ręce wylądowały na gumce mojej bielizny. Jednym ruchem je zdięła.
10 minut później...
Przekonałem się w jaki sposób moja dziewczyna może mną manipulować. Ona była boska w tym co teraz ze mną robiła. W pewnej chwili wytrysknąłem jej w ustach. Popatrzałam na mnie z dołu z zniesmaczoną miną.
- Połknij - wydyszałem z przyjemności.
Nigdy nie zapomnę tego co ona ze mną zrobiła.
***
Koniec 24 rozdziału. Piszcie komentarze i ewentualnie gwiazdkujcie bo to super mobilizuje.