Rozdział 20

800 64 22
                                    

Jace:

Płakałem , naprawdę płakałem. Trzymałem ją w swoich ramionach chowając głowę w jej pięknych rudych włosach. Alec trzymał ją za rękę również zanosząc się płaczem, Simon krzyczał, żeby się obudziła a Izzy stała patrząc się tępo w przestrzeń. Nie mogłem tego pojąć , czemu ? Czemu właśnie ona ? To ich wina, wszystko ich wina...

Wstałem kładąc jej drobne ciało na ziemi odwróciłem się w stronę gdzie nadali byli wszyscy Nocni Łowcy i podziemni.

- I co zadowoleni jesteście z siebie ? - syknąłem na co wszyscy zgromadzeni zamilkli i spojrzeli na mnie - No co się tak patrzycie ? Myślicie, że oni teraz zostawią nas w spokoju ? Naiwni jesteście. Wydaliście ją na śmierć, żeby ratować swoje tyłki a już nie pamiętacie jak ona ratowała was ?! To dzięki niej wygraliśmy tą bitwę i nie zginęliśmy i co ? Tak się jej odwdzięczacie ?! Jesteście mordercami , wszyscy macie jej krew na rękach ! - krzyknąłem i ponownie podszedłem do rudowłosej teraz trzymaną przez Simona.

Upadłem na kolana , nie mogłem dłużej tego znieść ja ją kocham do cholery ! Tak bardzo kocham , nie mogę patrzeć na jej sine usta, to wszystko jest takie nierealne , mimo,  że w ostatnim czasie nie układało nam się , spotykałem ją , widziałem jak walczyła była żywa, a teraz ? Po tym wszystkim co przeszła , co wszyscy przeszliśmy nie żyje . I po co to wszystko ? Po co pomagała tym ludziom , którzy nawet tego nie potrafili docenić. Zemszczę się, zemszczę się za nią, jeszcze będą żałować ...

- Jace chodź , idziemy do domu - powiedziała Izzy ledwo słyszalnie
- Nie zostawię jej
- Nie pomożemy już jej chodź
- Nie , zostaje tu z nią - nie potrafiłem się z nią jeszcze pożegnać to za szybko, ja... nie umiem , nie chce
- W takim razie wszyscy zostajemy - nic już na to nie odpowiedziałem a brunetka podeszła do Simona przytulając się do niego . Jednak on nie reagował trzymał Clary w ramionach wpatrując się w jej twarz.

Nienawidzę się za ostatnie tygodnie , prawie w ogóle nie rozmawialiśmy , jestem idiotą . Zamiast dowiedzieć się czemu źle wygląda i czemu zachowywała się tak dziwnie to ja kompletnie ją olałem. Nie mogę się pogodzić z faktem iż nie dowie się nigdy co tak naprawdę do niej czułem i czemu się tak zachowywałem...

Pochyliłem się całując jej delikatnie usta po czym nachyliłem się do jej ucha - Przepraszam kochanie - chciałem , żeby odwzajemniła mój pocałunek , ten jeden jedyny raz  ostatni , Razjelu błagam nie zabieraj mi jej...

Kilka dni później

Spojrzałem na siebie w lustrze. Biała marynarka , włosy w nieładzie , moja twarz niegdyś bez skazy teraz zapadnięta , zmęczona . Dziś jest ten dzień , dzień , w którym muszę się z nią pożegnać ,z moją Clary. Nie wychodziłem z pokoju od  czasu kiedy wróciliśmy z sali co nastąpiło dopiero wczoraj kiedy to Maryse przyszła do nas zmuszając do powrotu. Szczerze ? Nie chciałem jej tam zostawić , tak samo jak nie chce tam iść by pożegnać moją ukochaną na zawsze.

Usłyszałem krzyki Maryse, że już czas. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem na dół. Na dole czekali na mnie Simon, Izzy , Alec , Robert i Maryse wszyscy ubrani na biało. Bez słowa poszliśmy na cmentarz.

Na miejscu było mnóstwo ludzi. Co ? Chcą popatrzeć jak wygląda ich bezbronna ofiara ? Też mi coś , idioci. Nie słuchałem kompletnie co Nocny Łowca mówił o Clary , patrzyłem się na rudowłosą kobietę z ukochanym tak bardzo przypominającą mi mój skarb. Klęczała ona niedaleko trumny ledwo przytomna , zrozpaczona po starcie ukochanej córki. Przeniosłem wzrok na Clary , leżała tam piękna jak zawsze w białej koronkowej sukni , która teraz podkreślała jej bladą skórę. Policzki nie były zaróżowione jak zawsze, piegi mało widoczne a włosy pozbawione blasku.

W końcu nadszedł czas na pożegnanie. Jako ostatni stanąłem przed trumną.

- Kocham Cię, bardzo mocno , nigdy nie zapomnę o Tobie , byłaś i nadal jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu , żegnaj mój promyczku - po moim policzku spłynęła jedna samotna łza.



Zapraszam do komentowania!

Dary Anioła- Nadzieja umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz