Rozdział 21

739 56 10
                                    

Mijały minuty, godziny , dni a ja dalej nie mogłem się pogodzić ze stratą. Nie tylko ja. Po powrocie do Nowego Jorku każdy zamknął się w swoim pokoju i tak trwa do dziś. Tobias nie wiedzieć czemu zniknął chociaż i tak żadne z nas nie ćwiczyło z nim poza jedną osobą....

W każdym razie odszedł , Maryse codziennie przynosi nam jedzenie to stąd wiem co z innymi bo nie rozmawialiśmy ze sobą od kiedy wróciliśmy. Z tego co wiem to z Jocelyn też nie jest najlepiej. Zachowuje się trochę inaczej niż my , ona nie przyjmuje do wiadomości tego co się stało. Zachowuję się normalnie jakby jej córka zaraz miała się pojawić. Sprząta w jej pokoju, układa i pierze ciuchy. Podobno Luke jest bezradny. Czuję, że powinien z nią porozmawiać ale nie jestesm w stanie. To podobieństwo sprawiałoby ki za duży ból. Nie mógłbym rozmawiać, nie myśląc o takich samym oczach jej córki , włosach czy uśmiechu.

Nigdy nie spodziewałem się, że coś a raczej ktoś tak bardzo zawładnie moim sercem. A tu proszę , a jednak.

Jeszcze w Idrysie Alec, Izzy, Magnus, Simon i ja uzgodniliśmy, że razem wszyscy będziemy walczyć przeciwko tym wszystkim zdrajcom i fearie. Zemsta to jedyne co trzyma mnie jeszcze przy zdrowych zmysłach.

Meliorn:

Ani królowa ani żadne z nas nie spodziewało się takiego obrotu spraw. Sądziliśmy, że nie zgodzą się na nasze warunki i zarzadają powrotu rudowłosej.  Każdy głupi zauważył po jej ostatnim udziale w wojnie jak bardzo cenna jest. Najwidoczniej nie są tak mądrzy na jakich mi się wydawali.

Najwidoczniej dla nich to żadna strata ale jeszcze zobaczą , że bez niej są niczym. No cóż, załatwiliśmy całą sprawę już nigdy im nie pomoże. Wygranie tej wojny będzie proste. Już wiemy, że są w stanie poświęcić jednego ze swoich dla dobra ogółu. Wiemy też, że ten blondyn jest wściekły i na pewno się zemści.

- Królowo moja, wpadłem na pewien  pomysł - powiedziałem gdy tylko wkroczyłem do jej komnaty
- Mów Meliornie
- Blondyn pragnie zemsty. Jeśli Nephilim tak podchodzą do swoich ludzi możemy porwać jeszcze kilku, grożąc ponownie wojną. Rada się zgodzi co wywoła wściekłość u najbliższych tej osoby . Postępując tak kilka razy skłócimy Łowców z radą przez co sami rozpoczną wewnętrzną wojnę. Wtedy wkroczymy my a oni będą tak osłabieni, że pokonany ich bez problemu.
- Jestem pod wrażeniem Meliornie a i przygotuj się do rozmowy z Jonathanem , który od swoich informatorów w Idrysie dowiedział się o śmierci siostry i kto jest za nią odpowiedzialny więc uważaj.
- Oczywiście Królowo więc udam się do sali narad i tam będę go oczekiwać - po tym skłoniłem się i oddaliłem w zamierzonym kierunku.

10 minut później drzwi otworzyły się z rozmachem a w progu ujrzałem białowłosego z furią na twarzy. To nie będzie łatwa rozmowa.

- Masz pięć minut na gadanie później zginiesz! Jak mogłeś zabić moją siostrę ! Myślisz , że po tym zawrzemy sojusz ?! - wysyczał stojąc blisko mnie , niebezpiecznie blisko.
- Więc to nie tak wygląda , my ..
- Nie tak ?! Ona nie żyje co w tym nie jasnego ?!
- Chcemy Ci coś pokazać , mamy tu coś co Cię zainteresuje
- Nie sądzę - wysyczał z zamiarem złapania mnie za szyję ale w tym momencie do środka wszedł mój podwładny trzymając to o czym rozmawialiśmy . Jonathan odwrócił się a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- No proszę, proszę nie posądzałbym was o to
- No więc , wiesz czego żądamy w zamian za to. Jeśli się zgodzisz na nasze warunki jest twoje.
- A więc dobrze , zgadzam się tylko na realizację potrzebuje jeszcze czasu ale wy nie macie nic do gadania to ja tu rządzę! - krzyknął rzucając mną o ścianę - a teraz czas na mnie, mam pewne sprawy do załatwienia. I wyszedł zabierając swoją własność.



Zapraszam do komentowania!



Dary Anioła- Nadzieja umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz