Rozdział 25

621 47 7
                                    

Jace:

To co się teraz dzieje w Idrysie jest nie do opisania. Fearie porywa kolejnych Łowców a Rada wciąż ślepo wierzy, że poświęcając kolejnych Nephilim unikną walki ale nawet nie zdają sobie sprawy jak powoli doprowadzają do wojny przeciwko nim samym.

Gdyby doszło tu do jakiś walk przeciw radzie jestem pewien, że stanąłbym przeciwko nim. To oni stoją za tym co się ostatnio wydarzyło. Zdaje sobie sprawę, że to nie oni porwali ale wydali wyrok bezpodstawnie i dalej to robią.
Patrząc z perspektywy czasu ta śmierć była bezsensowna. Znam ją a raczej powinienem powiedzieć znałem ale to jeszcze za bardzo boli dodatkowo mam wątpliwości po tym co nam powiedział Jonathan.
W każdym razie chodzi mi o to, że zawsze dążyła do ochrony ludzi na których jej zależy, była nawet skłonna do poświęceń. To w jaki sposób zginęła nie przełożyło się do niczego , ta śmierć była nie potrzebna , mogła teraz żyć , mieszkać tu razem z nami , mógłbym ją zobaczyć , przytulić a może nawet pocałować...

Nie! Nie! Nie ! Nie mogę się załamać po prostu nie mogę , jedyne co mogę zrobić to pomścić ją i nie dopuścić , żeby ktokolwiek czuł się jak ja teraz.

To dziwne ale Jonathan od czasu pojawienia się w Idrysie nie zjawił się po szkicownik. Wyglądał jakby mu naprawdę zależało na zdobyciu go dlatego schowałem go i czekałem na jego przyjście ale nie przyszedł. Liczyłem , że wtedy zaproponuje mu współpracę tak jak planowałem ale się przeliczyłem.

Dopiero teraz dotarło do mnie , że nikt tak naprawdę nie wie kim jest dziewczyna towarzysząca Jonathanowi w sali Anioła. Wyglądała na pewną siebie i zawziętą. Po jej płynnych ruchach widać było , że dużo ćwiczy . Zastanawia mnie tylko skąd ją wytrzszasnął białowłosy bo ja nigdy jej na oczy nie widziałem ani o niej nie slyszałem.

Siedziałem w kuchni rozmyślając aż usłyszałem rozmowę Maryse z Robertem. Nie należę do ludzi , którzy podsłuchują ale to samo wyszło.

- Maryse tak nie można
- Wiem jednak nic na to nie poradzimy nie jesteśmy na tak wysokim szczeblu , żeby nas wysłuchali
- Widziałaś dziś tych ludzi wiesz, że będzie takich więcej więc tym samym gorzej. Zobacz reakcję Jace i tych ludzi to nie minie to jeszcze będzie się nasilać wkońcu dojdzie do buntu.
- Nie tłumacz mi tego Robert ja to wszystko rozumiem i wiem jak jest tylko, że powtarzam Ci nie jesteśmy w stanie zmienić ich decyzji.
- Ale przynajmniej porozmawiajmy , niech wiedzą co się dzieje i do czego prowadzą.
- No dobrze , pójdziemy do nich - po czym usłyszałem oddalające się kroki. Nie do końca rozumiałem całej tej rozmowy mogłem jedynie się domyślać , że chodzi o Radę przez wzmiankę o mnie doszedłem do takich wniosków. Nawet jeśli myślę dobrze nie spodziewam się cudów w kwestii zmiany decyzji.

W ramach odcięcia się od myślenia o tym samym postanowiłem pójść poćwiczyć. W tym celu udałem się do sali treningowej gdzie wziąłem seraficki nóż i zacząłem ćwiczenia. Jeden rzut , drugi , jeszcze nie tak dawno ćwiczyłem to samo z Clary, trzeci ,czwarty gdybym mógł cofnąć czas, piąty, szósty , rzuciłem z całej siły w cel. Nie mogę no ! Nie chcę o tym myśleć ! Chcę zapomnieć !

Stanąłem przed workiem treningowym , później wszedłem na linki nie zapinając się bo zawsze udawalo mi się przejść bezbłędnie. Szło mi jak zawsze już byłem prawie na końcu gdy poczułem silny ból w okolicach runy parabatai złapałem się za bolące miejsce całkowicie tracąc równowagę. Ostatnie co pamiętam to silne uderzenie w podłogę potem tylko ciemność ....



Hej!
Przepraszam za nieobecność ale ostatnio brak mi weny jednak zmobilizowałam się i napisałam go. Wyszedł jak wyszedł ale niestety na to nic nie poradzę. W każdym razie zapraszam do komentowania!

Dary Anioła- Nadzieja umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz