Rozdział 2

2.2K 69 11
                                    

- Ł...ładny piesek - uśmiechnęłam się - tak, tak wiem jestem bardzo oryginalna.

- Powiedział bym nawet, że bardzo - uśmiechnął się do mnie przez co trochę zmarszczył policzki. Długo tędy biegasz ? Nie widziałem cię tu chyba wcześniej. - zapytał ponad dwu metrowy siatkarz

- Nie dopiero co się przeprowadziłam. I powoli zaczynam twierdzić, że mi się tu podoba. - odwzajemniłam delikatnie uśmiech. 

Przez paręnaście sekund wpatrywaliśmy się w siebie jak zahipnotyzowani. Przykucnęłam i ostatni raz pogłaskałam kudłatego pieska.

- Muszę już iść. - powiedziałam pospiesznie chcąc jakoś przerwać tą cisze 

- Mam nadzieje do zobaczenia. I dzięki za pomoc w złapaniu zbiega. - dodał po chwili, na co ja tylko się uśmiechnęłam.

Pobiegłam dalej w stronę małego lasku jakieś 200-metrów przed stojącą niedaleko ławeczką. Szybkim biegiem zbliżyłam się i usiadłam. Przez chwile próbowałam uspokoić swój oddech. Próbowałam też uwierzyć w to, że pierwszego dnia pobytu w tym przeklętym mieście spotkałam jednego z moich ulubionych siatkarzy. Nie z Polski ale jednak na bardzo dobrym poziomie gry. Może jednak Life Is Beautiful ? I ten jego słodki akcent jak próbował mówić po polsku. 

Siedziałam na ławce może dziesięć minut ? Zaczęło się ściemniać więc szybkim krokiem zbliżałam się do domu. Weszłam do środka nie zwracając bardzo uwagi na te wszystkie pudła, pomijając fakt, że o jedno się potknęłam i wylądowałam na podłodze. Po przeszukaniu w trzecim kartonie trafiłam na moją ukochaną piżamę z ziewającym rudym kotem. Była dopiero 21:26 więc postanowiłam poukładać rzeczy do szafek, które już były złożone, ale nie poustawiane. Jedna stała centralnie na środku pokoju i mogę się założyć, że w nią przyrżnę jak będę wstawać w nocy do łazienki. Po godzinie ze wszystkim się uporałam więc z czystym sumieniem mogłam położyć się do łózka i spokojnie poczytać. Miałam jeszcze do wykorzystania dwa tygodnie wakacji. Aż, czy tylko ? Zgasiłam światło i wygodnie się ulokowałam w miękkiej pościeli, chociaż było lato w pokoju na poddaszu było dosyć chłodno. W mojej głowie kłębiły się miliony myśli. Jedną z nich była wczorajsza rozmowa z Julią o tym żeby zapamiętała swój pierwszy sen w nowym domu. Potem miałam do niej zadzwonić i o wszystkim jej opowiedzieć. Kolejną z nich było to, że nawet nie obejrzałam zbytnio domu. Swoją drogą nie wiedziałam w ogóle gdzie co się znajduje. I oczywiście myśl, która krzątała się po moim mózgu praktycznie co chwila.   

Chyba się zakochałam. Tak na pewno się zakochałam. W tych oczach. Były prawie czarne. 

 I z ta myślą zasnęłam.


-----------------------------------------------------------------------

I jak domyślacie się o kogo chodzi ?

Komentujcie, bo nie wiem czy wam się podoba czy nie.  


Bo życie to gra - siatkówkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz