Rozdział 9

865 41 1
                                    


O 17 zaczęłam się już powoli ubierać. Podstawa żółta koszulka i czarne rurki. Nie zamierzałam jakoś specjalnie się stroić ale w barwy drużyny jak najbardziej. Powolnym krokiem zmierzałam do hali i po piętnastu minutach byłam na miejscu. Do meczu było pół godziny a wolne miejsca były tylko gdzie nie gdzie. Skierowałam się do swojego rzędu był to rząd piąty. Tak naprawdę już dawno miałam bilety na ten mecz. Uradowana zajęłam swoje miejsce i z zaciekawieniem oglądałam mecz. Ta atmosfera była niesamowita. Mecz z Politechniką wygrali. Już miałam wychodzić z hali kiedy zatrzymał mnie znajomy głos.

- Więc jednak przyszłaś ?

- Oczywiście, że przyszłam dopingować najlepszą drużynę jaka kiedykolwiek powstała.

- A jakiegoś szczególnego gracza ? Środkowego może przypadkiem ?

- No fakt Wrona bardzo dobrze grał - odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem

- Wrona, Wrona czemu tak dyskryminujecie obcokrajowców ?

- Ach, Lisinac ? Coś mi się obiło o uszy.

- No, a powinno. Co byś powiedziała na spacer ?

- Ja bardzo chętnie ale najpierw może się przebierz. - stwierdziłam wskazując na koszulkę Skry

- A zapomniałem. Daj mi 10 minut. Poczekaj przed halą ! - krzyknął wybiegając w stronę szatni

Wyszłam na świeże powietrze a ciepły wiatr stwarzał idealne warunki na spacer. Tak chodzenie to chyba jego ulubiona forma rozrywki. Szliśmy powolnym krokiem w stronę mojego domu. Oczywiście kierunkiem docelowym była moja ulubiona ławeczka. Przez parę minut nie odezwaliśmy się nawet słowem. To dziwne, że jesteśmy prawie przy centrum a tu było tak spokojnie. Chłopak przekręcił głowę w moją stronę i patrzył centralnie w oczy. Niesamowite. Pochylił się nade mną przez co poczułam mocny zapach jego perfum, zmieszany z pianką do golenia, najpiękniejszy jaki może być. Powoli się do mnie przysunął i pocałował. To była najmagiczniejsza w moim życiu jak dotąd chwila. Po paru sekundach oderwaliśmy się od siebie.

- Odprowadzić cię do domu ? - zapytał nieco zmieszany

Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam z ławki. Podeszliśmy pod furtkę i wymieniliśmy tylko spojrzenia, które znaczyły naprawdę wszystko. Po tym jak weszłam do domu pogadałam chwilkę z rodzicami, którzy wydawali się nad wyraz normalni. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się otulając kołdrą. Dzisiaj zasnęłam bez problemu.


------------------------------------------------

Dzisiaj rozdział krótki ale jest, a ja przeżywam, że Skra przegrała z Zenitem :( :( :(


Bo życie to gra - siatkówkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz