Siedziałem na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Wciąż nie pogodziłem się z tym, co widziałem dziś w szpitalu. Nie chciałem się z tym pogodzić. To było zbyt trudne.
Jungkook był teraz na granicy. W każdej chwili sprawa mogła się rozwiązać. I, jak to mówią starsi ludzie: "Albo wte, albo wewte".
A najgorsze w tym wszystkim było czekanie. To oczekiwanie na nie wiadomo co doprowadzało mnie do szału, czułem się jak dynamit z podpalonym lontem zanikającym we mgle, który może wybuchnąć w każdej chwili.
Poza tym zauważyłem coś dziwnego u siebie. Odkąd poznałem tego chłopaka moje uczucia wahały się od radości, przez zdumienie, ciekawość, zazdrość, cierpienie, politowanie, ból, aż do teraźniejszego rozbicia. A przecież ledwo go znałem! Jaka osoba przeżywa tyle z powodu człowieka, o którym nie wie praktycznie nic oprócz tego, że jest nieprzewidywalny i przewrażliwiony?
Zakochana - podpowiedział mi jakiś głos w głowie, a ja aż się zachłysnąłem.
CZYTASZ
Enemy | JiKook Fanfiction
Fanfiction''Jungkook, co ty chciałeś przez to osiągnąć? Jeżeli wiedziałeś, co ja będę przez ciebie czuł, to faktycznie musiałeś mnie nienawidzić.'' Pairing: JiKook Uwagi: Częściowo zmieniony charakter i wiek postaci. A/N: Kolejna przewidywalna opowieść zawier...