No, jasne, jak nie Jimin, to jego tata. Życie, możesz odpuścić, przyzwyczaiłem się już. Problem tylko w tym, że dorosłego faceta nie wyrzucę z tej sali. Chociaż... kto wie? Ale najpierw dowiem się, czego chce.
- Czego pan chce ode mnie? - Spytałem opryskliwie.
- Chciałbym z tobą poważnie porozmawiać, Jungkook.Uuu, poważnie, mówisz?
- Przecież ja pana nie znam. Jakie moglibyśmy mieć poważne tematy do omawiania?Nagle zaświtało mi w głowie, co nas łączy.
- Z Jiminem mnie pan na siłę nie pogodzi, nie ma mowy. Dlatego, jeśli o to panu chodzi, to może pan równie dobrze od razu stąd wyjść.
- Nie o to mi chodzi. Posłuchaj mnie chwilę, zanim znowu powiesz coś głupiego.
- Dobrze - uśmiechnąłem się sztucznie. - Słucham.
- Ja wiem, że nie przepadasz za moim synem, ale on jest naprawdę dobrym chłopakiem i chyba czuje do ciebie coś więcej, niż tylko przyjaźń. Kiedy ty tu leżałeś, on bardzo się o ciebie martwił, płakał po kątach..."Beksa" pomyślałem.
- Ja sam chciałbym, żeby Jimin był szczęśliwy, dlatego staram się nie ingerować w jego upodobania...
- Tylko czemu robi to pan moim kosztem? - Przerwałem mu. Wyglądał na zaskoczonego.
- Twoim kosztem? Nie wydaje mi się. Posłuchaj, o co mi chodzi. - Odkaszlnął. - Mianowicie: wiem, że nie jesteś w zbyt dobrej sytuacji rodzinnej. Twoi rodzice zmarli nie dawno, a ty mieszkasz sam, prawda?Zatkało mnie. Skąd on to wie?
- Skąd pan o tym wie?!
Uśmiechnął się pod nosem.
- Lubię się bawić w Sherlocka. Ale przechodząc do rzeczy: masz gdzie mieszkać?
Pomyślałem o swojej ciotce.
- Oczywiście, że mam! - Powiedziałem dumnie. - Mam rodzinę w kraju.
- A nie wolałbyś wciąż mieszkać tutaj? Rozumiem, że twoje stare mieszkanie odpada, bo nie miałby kto go opłacać, ale nie chciałbyś chociaż szkoły skończyć tutaj?
- Do czego pan zmierza?
- Mógłbyś na jakiś czas zamieszkać u nas.O mało co się nie oplułem. Co?! Zamieszkać u... Jimina?!
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł - starałem się mówić spokojnie. - O co panu tak naprawdę chodzi? Kto proponuje osobie, której w życiu nie widział mieszkanie?!
- Przydałaby ci się też terapia psychologiczna - mruknął.
- Słucham?!
- Nie, nic, skrót myślowy. A wracając do tematu, to co o tym sądzisz? Rozumiem, że potrzebujesz chwili, żeby się zastanowić. Przyjdę do ciebie wieczorem, po pracy. Chyba, że już podjąłeś decyzję?
- Ja... naprawdę... nie wydaje mi się...
- Spokojnie, oswój się z tą myślą. Przyjdę wieczorem. Do zobaczenia.Jimin
Siedziałem przed domem i do wyglądu żula brakowało mi tylko papierosa w ustach. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić po powrocie ze szpitala. Jungkook chyba powinien udać się do psychiatry, bo on przecież zupełnie nad sobą nie panuje! Być może ja też w końcu przesadziłem, ale... spodziewałem się innego powitania.
Ale wiecie, co jest najgorsze? To, że mam ochotę mu to wszystko wybaczyć, a po tym incydencie jeszcze bardziej się nim zaopiekować. Nie mam jednak pojęcia, jak to zrobić. Każdy ruch wydaje się przy nim błędny. Pewnie gdybym teraz tam przyszedł, dostałby z powrotem ataku furii. Może ojciec będzie wiedział, co poradzić? I tak właściwie, to gdzie on jest?
Poderwałem się ze schodków i wpadłem do domu. Ojca nigdzie nie było. Kurde, jeśli poszedł do Jungkooka, to mu nie daruję. Miałem nadzieję, że zapomniał o swoim cudownym pomyśle.
Już miałem biec z powrotem do szpitala, gdy zobaczyłem nikogo innego, jak właśnie mojego tatę idącego przez park. Wyglądał na zadowolonego.
- Tato! - Zawołałem i podbiegłem do niego.
- O, to ty.
- Gdzie byłeś? - Spytałem podejrzliwie. - I nie idziesz do pracy?
- Byłem u twojego kolegi zapytać go o przeprowadzkę...
CZYTASZ
Enemy | JiKook Fanfiction
Fanfiction''Jungkook, co ty chciałeś przez to osiągnąć? Jeżeli wiedziałeś, co ja będę przez ciebie czuł, to faktycznie musiałeś mnie nienawidzić.'' Pairing: JiKook Uwagi: Częściowo zmieniony charakter i wiek postaci. A/N: Kolejna przewidywalna opowieść zawier...