|Czytelniczka| Data ważności

573 53 4
                                    

  - Co robisz? - zapytała się.

Od dobrych kilku miesięcy widywał ją w tym miejscu, o tej samej porze, z tym samym małym uśmiechem na twarzy, z tym samym pytaniem...

- Nic nowego - odpowiedział jej tym samym co zawsze.

Oparł się o balustradę dzielącą część mieszkalną dla wampirów wyższej rangi od tej przeznaczonej dla bydła. Zza kamiennymi cylindrami była tylko przepaść, która mogłaby wprawić niejednego w wielkie przerażenie. Widok na miasto z tego miejsca można łatwo nazwać pięknym.

Jednak to nie na miasto patrzał się tym razem.

Nie znał imienia tej kobiety, wiedział tylko, że jest wampirem i, że jest szlachcianką mieszkającą niedaleko. No i, że jest o wiele od niego starsza. Ale dla tej rasy wiek nie miał zbytnio znaczenia.

Mogła mieć w tym samym momencie siedemnaście, siedemdziesiąt czy siedemset lat, nikt nie byłby pewny jej wieku. Ale jednak wciąż pozostawała tak samo piękna.



- Nie nudzi cię to? - spytała pewnego dnia, może dwadzieścia lat po tym, jak Sanguinem upadło pod siłą chciwych ludzi. Miasto nie było już tak wspaniałe, jak niegdyś, nie było tu już nic, co mogło stać w pełni. To nie był już dom wampirów, to były zgliszcza po polu bitwy.

Ona wciąż pozostawała tak samo piękna, nawet jeśli jej ubrania były niczym w porównaniu do tego, co nosiła, kiedy jeszcze posiadała tytuł szlachecki.

- Co dokładnie? - Mikaela przekrzywił głowę na bok. Czerwone oczy patrzały się na nią z ciekawością.

- Ah... nie nic! - Uśmiechnęła się przepraszająco. - Nie powinieneś już iść, twój przyjaciel będzie się martwić.

Fakt, w oddali mógł usłyszeć głos Yuu wołającego jego imię. Zanim odszedł, spojrzał się na nią jeszcze jeden raz.



- Co robisz? - zapytał ją z zaskoczenia, przerywając ich tradycję. Kobieta uśmiechnęła się ukazując swoje białe kły.

- Staram się pozbierać myśli... może... sama już nie wiem. - odpowiedziała szczerze patrząc przed siebie. Nie było kamiennej balustrady, nie było Sanguinem, nie było nawet jaskini. Zawaliła się lata temu.

Ale ona pozostawała taka sama.

- Coś się stało?

Nie odpowiedziała.



- Nie nudzi cię to? - zapytał pewnego wieczoru. Świata już nie było. Ludzkości już nie było. Wampiry były gatunkiem wymarłym. Zarówno anioły, jak i demony. Pozostały tylko gruzy, cień tego, co niegdyś tryskało swą młodością.

- Nie - odpowiedziała. - Wszystko ma swoją datę ważności Mikaela. A kiedy obróci się w proch... to kiedyś, może za miliony lat znów powstanie.


Mika nie wiedział co znaczą jej słowa, nie wiedział też o niej żadnej informacji. Nawet po tysiącu lat niedane mu było poznać jej imienia.

Po tym, jak sam przeżył swoje zrozumiał tę melancholię, jaka otacza piękną wampirzycę.

Widziała wiele, przeżyła wiele, straciła wielu a mimo tego pozostawała taka sama. Może właśnie dlatego postanowiła odrzucić swoje imię.



- Co robisz? - spytała się go, podchodząc do niego po raz pierwszy od kilku tysięcy lat. Mikaela mógł wreszcie nacieszyć swoje oczy widokiem jej pięknej sylwetki w blasku słońca. Nie przyzna się, ale zawstydził się lekko, nie czuł onieśmielenia już od długiego czasu.

- Ah... Pomagałem dzieciom w przenoszeniu kilku rzeczy.

Miała rację, wszystko, co obróci się w proch niegdyś z niego powstanie. Ludzkość pojawiła się na nowo w świecie, w jakim różne rasy mogły ze sobą żyć bez żadnych wojen i konfliktów.

Był to piękny świat, szkoda, że jego przyjaciele, jakich zdobył, kiedy był jeszcze świeżo upieczonym wampirem, nie mogą go zobaczyć. A w szczególności jego najdroższy przyjaciel i brat Yuuichiro.

- Widać, że ktoś byłby dobrym papą~! - zaśmiała się. Był to pierwszy raz, kiedy widział ją... taką. Wydawała się z jakichś powodów szczęśliwa.

- Coś się stało?

- To nic. Przyszłam się pożegnać. - W jej rubinowych oczach coś zamigotało jakby smutek, ale i wielkie szczęście.

- Wyjeżdżasz gdzieś? - zapytał zaciekawiony.

Uśmiechnęła się.

- Można tak powiedzieć. - Ton jej głosu był dziwny.

- No to życzę ci udanej podróży. - Wśród tego szczęścia nie mógł zaprzeczyć, że wyglądała jakby mała się zaraz rozpłakać.

Nie miał pojęcia czy to ze szczęścia, czy z rozpaczy.

- Żegnaj Mikaela.



Lata później, kiedy spacerował przez nocne miasto wampir przypomniał sobie słowa tajemniczej i pięknej kobiety, jaką znał odkąd był dzieckiem.

Wszystko ma swoją datę ważności Mikaela.

Przypomniał sobie postać najstarszej wampirzycy, jaka kiedykolwiek istniała.  


||

reader-chan jest bardzo stara w tym fiku

krótkie i takie psychologiczne trochę idk zapytajcie autorkę

oh...

nie pytajcie autorki


Mikaela Hyakuya x Czytelniczka/Czytelnik [oneshoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz