Po ciężkiej próbie i zjedzeniu lekkiej kolacji, wzięła letnią kąpiel. Wynurzyła się z wody wycierając ciało w puszysty, biały ręcznik, by zaraz ubrać długą koszulę nocną i uczesać splątane loki. Z westchnieniem położyła się do łóżka, zamyślona patrzyła w sufit, nie chciała zasnąć.
Ze spokojem odgarnęła z twarzy zbłąkany kosmyk, nucąc cicho główną arię z Don Juana Triumfującego, napisaną przez Upiora Opery, nie zniosłaby, gdyby kolejny raz musiała znosić koszmar, nie, po wydarzeniach dzisiejszego dnia. Przymknęła powieki, tęskniąc za anielskim głosem, który odganiał złe sny odkąd skończyła siedem lat, a który z roku na rok pojawiał się coraz rzadziej.
- Jestem Aniołem Muzyki, chodź do Anioła Muzyki... - usłyszała cichy śpiew, który gwałtownie odegnał zmęczenie. Wstała i z delikatnym uśmiechem ubrała ciepłe okrycie, wsunęła trzewiki na bose stopy. Zakładając na głowę czarny kaptur wymknęła się na korytarz bezszelestnie nim przemknęła. Głos przybliżał się coraz bardziej, a gdy dotarła do jeziora, objęły ją mocne ramiona, które wywołały uśmiech.
- Nie mogłaś spać, Mademoiselle - stwierdził ze spokojem, zrzucając kaptur z jej lśniących w blasku pochodni loków. - Tylko dlatego mnie usłyszałaś, wzywałem cię wiele razy.
Wbiła w mężczyznę zadowolony wzrok, jednak słysząc jego słowa, drgnęła lekko.
- Proszę o wybaczenie - wyszeptała cicho. Tyle razy pragnęła, by się pojawił lub, by choć raz mogła usłyszeć jego głos, a jej koszmary nie pozwalały się w niego wsłuchać... - Tęskniłam - wyjawiła po chwili milczenia, odwracając od niego wzrok.
Skrzywił się lekko i wyglądał przez chwilę, jakby poczuł się słabo. Nie mógł złapać oddechu, słowa były tak zaskakujące, a on jeszcze nigdy ich nie słyszał... Przez swoją głupotę stracił tak wiele!
- I ja tęskniłem - odparł po chwili niepewnym głosem. - Obawiam się jednak, że musisz już wracać do siebie, wkrótce świt. - Wpatrywała się w niego z zaskoczeniem. „Świt"? Czyżby jednak zasnęła? A może zmarnowała tyle czasu oglądając swe odbicie i grę światła zarówno w lustrze jak i oknie?
- Nie chcę - zaprotestowała. Obserwował ją ze spokojem, wiedział, że to powie, mimo upływu lat nic się nie zmieniła. W drobne dłonie włożył kremową kopertę z pieczęcią w kształcie ludzkiej czaszki, kierując dziewczynę w stronę jej komnat.
Szła posłusznie zaintrygowana chowając kopertę za pas, który podtrzymywał wierzchnie okrycie.
- Śpij dobrze, Saro - wyszeptał, otwierając drzwi od sypialni.
- Wzajemnie, Aniele - odpowiedziała, jednak jego już nie było, a gdy weszła do pomieszczenia na poduszce leżała krwistoczerwona róża. Mimowolnie uśmiechnęła się szeroko.
CZYTASZ
Upiorne Populaire
FanfictionSara, po śmierci rodziców nie mogła spać, liczne koszmary przerażały sześciolatkę. Strach znikał, gdy zamaskowany mężczyzna śpiewał siedząc na brzegu jej łóżka. Upiór Opery odchodzi na jedenaście długich lat, dlaczego więc wraca?