Gdy skończyła się próba, obdarzyła przyjaciela lekkim uśmiechem.
-Teraz wyszło wspaniale, Armand - pochwaliła pogodnym tonem i żegnając się krótko zeszła ze sceny. Pomknęła do loży numer pięć, gdzie Upiór siedząc wygodnie na ciemnogranatowej sofie patrzył na scenę, na której Carlotta wykłócała się z jednym z dyrektorów.
- Witam, Mademoiselle - oznajmił melodyjnie, gdy cicho wślizgnęła się do środka.
- Monsieur - skinęła lekko głową, uśmiechając figlarnie. Spoważniała, gdy spojrzał na nią - Dziękuję za niesamowitą możliwość, Aniele.
- Przyjemność po mojej stronie - odpowiedział lodowatym głosem, przez co ciarki przemknęły jej po plecach. Pokiwała lekko głową nie odpowiadając. Usiadła w pewnym oddaleniu od mężczyzny, składając dłonie na podołku. Czując nagłe onieśmielenie spuściła wzrok, czekając na jego kolejne słowa. - Powinnaś zważać na słowa, dziecino. Jeśli nie tęsknisz, to nie mów, że tak jest - Drgnęła gwałtownie i wbiła wzrok w jego twarz, przez brodę po zielone oczy, w których pojawiło się cierpienie.
- Eriku - wyszeptała zdumiona - Eriku, jak możesz! - rozzłoszczona poderwała się ze swego miejsca. Jak on mógł tak powiedzieć? Czyżby oskarżał ją o kłamstwo? Przymknęła powieki, tym samym ukrywając swój ból i zacisnęła zęby.- Byłeś przy mnie odkąd straciłam rodziców, pocieszałeś i tuliłeś, gdy w nocy przerażały mnie koszmary, doprowadzając do łez. Zniknąłeś, gdy pojawiła się Christine- wytknęła mu łamiącym się szeptem. Spojrzała na niego ostatni raz i odwracając się gwałtownie na pięcie wybiegła, kierując się do sypialni. Zacisnęła mocno powieki zbiegając po krętych schodach, by na samym dole wpaść na wysokiego mężczyznę. Otwierając oczy odskoczyła gwałtownie.
- Przepraszam - wydusiła z siebie. Na przeciw niej stał niezwykle wysoki mężczyzna o arystokratycznych rysach, szarozielonych oczach pełnych drwiny i pełnych ustach ułożonych w drapieżny uśmiech, całą swą postawą wyrażał niebezpieczeństwo.
- Nie szkodzi - odpowiedział. Jego słowom przeczyła silna dłoń, która zacisnęła się na drobnym nadgarstku, wywołując cichy protest.
- Proszę puścić - cofnęła się, starając wyrwać rękę.
- Prowadź do lochów - rozkazał wzmacniając uścisk. Przestraszona zbladła potrząsając głową.
- Tam nie można, Upiór nas zabije! - załkała nie patrząc na niego. Nie mogła zrozumieć, kim był i czego mógł chcieć od lochów.
- Nie, kruszynko - odpowiedział chłodno. - To ja go zabiję.
Wzdrygnęła się nieznacznie, gdy puścił jej nadgarstek i mocno chwycił za kark. Zacisnęła zęby, posłusznie prowadząc go do podziemi, choć jej twarz wyrażała niechęć i złość. Dlaczego chciał zabić Erika? Syknęła, pchnął ją w dół, przez co spadła ze schodów, obijając się i rozcinając delikatną skórę, podparła się rękoma, by nie pokaleczyć twarzy, przez co dłonie były całe zakrwawione. Wstała z ociąganiem, czując na sobie ponaglający wzrok; ruszyła, oddychając płytko, by zmniejszyć promieniujący ból.
CZYTASZ
Upiorne Populaire
FanfictionSara, po śmierci rodziców nie mogła spać, liczne koszmary przerażały sześciolatkę. Strach znikał, gdy zamaskowany mężczyzna śpiewał siedząc na brzegu jej łóżka. Upiór Opery odchodzi na jedenaście długich lat, dlaczego więc wraca?